Dyscyplina naukowa, jaką są stosunki międzynarodowe, ma ponad 100 lat – powstała po I wojnie światowej, aby zbudować podstawy wspólnego bezpieczeństwa i zapobiegać wojnom. Jednakże jej zasady są nadal nieznane większości politykom, którzy zachowują się tak, jakby jej nie było. Prowadzi nas to do kolejnych tragedii.
Wielką tragedią ludzką jest obecny konflikt zbrojny między Rosją a Ukrainą. Codziennie po obu stronach giną ludzie. Obecna wojna jest poważnym zagrożeniem dla sytuacji gospodarczej świata. Ludności wielu państw grozi głód z uwagi na zablokowanie eksportu zboża z Ukrainy i Rosji. Świat odczuwa gwałtowny wzrost cen paliw, których producentem jest Rosja. W konsekwencji grozi nam globalny kryzys ekonomiczny o skutkach wręcz niewyobrażalnych.
Konflikt rosyjsko-ukraiński należy jak najszybciej zakończyć, zwłaszcza że może okazać się śmiertelnie niebezpieczny dla nas wszystkich
Jeszcze większą tragedią będzie jednak sytuacja, kiedy obecna wojna wymknie się spod kontroli i z konfliktu lokalnego zamieni się w wojnę kontynentalną lub kolejną wojnę światową. Oznaczać to będzie setki milionów ofiar, zniszczenie państw oraz upadek naszych osiągnięć cywilizacyjnych. W imię obrony życia i naszej cywilizacji należy więc dążyć do jak najszybszego zakończenia wojny. Mówią o tym przedstawiciele realizmu politycznego, m.in. prof. John Mearsheimer, a ostatnio dr Henry Kissinger.
Realizm polityczny podkreśla znaczenie siły w polityce zagranicznej i rozumnej rachuby sił. Jak pisał klasyczny realista Hans Morgenthau, celem polityki zagranicznej państwa jest „utrzymanie siły, jej zwiększenie lub jej zademonstrowanie”. Prowadzi to do polityki status quo, imperialistycznej lub prestiżu.