Zdzisław Krasnodębski: PiS staje się obiektem pożądania

Kwestia przyznania nowych funduszy unijnych to sprawa polityczna – twierdzi prof. Zdzisław Krasnodębski.

Aktualizacja: 10.05.2019 06:39 Publikacja: 09.05.2019 19:32

Zdzisław Krasnodębski

Zdzisław Krasnodębski

Foto: EP/ Genevieve ENGEL

Czy Unia Europejska, jaka wyłoni się po wyborach, będzie bliższa polskiej racji czy odwrotnie?

Mam nadzieję, że będzie bliższa polskiej racji stanu, a pewne sprawy, które są dla nas ważne, będą lepiej realizowane i będzie lepszy kontekst oraz klimat polityczny, żeby nasze postulaty były wysłuchane.

Jakie są priorytety PiS dla Polski w Unii Europejskiej po wyborach?

Pierwszym jest uchwalenie nowego budżetu. Chcielibyśmy, żeby sprawy związane z Funduszem Spójności, z których Polska korzysta, zostały utrzymane na obecnym lub zbliżonym poziomie. Chcielibyśmy efektywniej uczestniczyć w programach, w których dotychczas nie uczestniczyliśmy w sposób satysfakcjonujący – jak np. Horyzont Europa – oraz w nowym funduszu obronnym. Liczymy, że w ważnych dla Polski kwestiach, jak w sprawie pakietu mobilności, zapadną korzystne dla nas decyzje. Nie mamy też wątpliwości, że kwestia przyznania nowych funduszy unijnych to kwestia polityczna. Liczymy, że fundusze dla Polski nie będą uzależnione od źle lub w ogóle niezdefiniowanej praworządności. Mam też nadzieję, że UE ostatecznie rozstanie się z ideą problemu relokacji i w polityce imigracyjnej zbliży się do stanowiska Polski i wielu państw, nie tylko Grupy Wyszehradzkiej. Liczymy, że polityka klimatyczna nie będzie tylko ambitna, ale też realistyczna.

Do tego potrzebujecie więcej mandatów w Parlamencie Europejskim niż obecne 19, ale również większości w europarlamencie.

Dzisiaj PiS ma mniej mandatów, gdyż trzy osoby odeszły z naszej delegacji. 23 mandaty dla PiS byłyby bardzo dobrym rezultatem. Będziemy zabiegać o większość w PE – już prowadzimy intensywne rozmowy z niektórymi partiami i ugrupowaniami.

PiS pozostanie w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów czy stworzycie nową grupę lub przejdziecie do Europejskiej Partii Ludowej?

Pozostajemy w EKR. EKR ciągle przyjmuje nowych członków, także z EPP. Jeśli kryzys w EPP się pogłębi, to partia Orbana zapewne będzie mogła u nas znaleźć miejsce. Socjaliści ogłosili ostatnio, że w przyszłym parlamencie nie będą już tak ściśle jak dotąd współpracować z EPP. Rozpadnie się zatem „wielka koalicja stylu berlińskiego", która dominowała w Parlamencie Europejskim. Oba ugrupowania będą musiały szukać sojuszników. Inny będzie zatem nie tylko rozkład sił poszczególnych frakcji, ale trzeba będzie budować nowe sojusze. Następna kadencja PE może być niezwykle ciekawa pod względem politycznym. Składane są coraz bardziej publiczne propozycje ze strony prawicy europejskiej pod naszym adresem. Marine Le Pen wprost zwróciła się w Pradze do PiS o budowę wspólnego bloku. PiS staje się obiektem pożądania – płynącego z obu stron, ze strony centrum i ze strony prawicy.

PiS rozważa stworzenie nowej grupy w PE z Marine Le Pen?

Wysłuchaliśmy apelu pani Le Pen. Ale choć w polityce trudno zamykać sobie jakiekolwiek możliwości, różnice programowe są zbyt duże. Jednak możemy być w jednej frakcji tylko z tymi partiami, z którymi łączą nas podstawowe cele programowe – afirmatywny, choć krytyczny stosunek do UE oraz realistyczna ocena Rosji i zagrożeń, które płyną z jej strony. Obserwujemy z zainteresowaniem zmianę sceny politycznej w Europie, która polega na tym, że partie centrowo-prawicowe przesuwają się na prawo, a skrajne partie prawicowe starają się miarkować i przesuwać w stronę centrum. Le Pen na pewno ma rację w jednym – w PE liczą się duże grupy. Im większa jest grupa, tym więcej może.

Kogo rząd polski zgłosi na unijnego komisarza?

Musimy znaleźć większość dla naszego kandydata. Jak pokazuje praktyka, pierwsze konsultacje odbędą się zapewne zakulisowo. Potem ważne jest wysłuchanie w PE. Jestem przekonany, że polski kandydat będzie na tyle dobry, że zostanie zaakceptowany bez trudu, a nowy klimat polityczny w PE zagwarantuje naszemu kandydatowi ważny obszar kompetencji.

Jerzy Kwieciński będzie kandydatem PiS na komisarza?

Jest doskonałym kandydatem, ale w mediach wymieniane są także inne nazwiska bardzo dobrych kandydatów. Ostatnio na przykład nazwisko pani minister Anny Fotygi. Decyzja przed nami.

Kilka lat temu Jarosław Kaczyński zapowiedział w „Rzeczpospolitej" nowy traktat unijny. Już nawet miały trwać nad nim prace specjalnych prawników. Na jakim etapie są prace PiS nad przygotowaniem nowego traktatu europejskiego?

Zmiana traktatu unijnego nie zależy jeszcze niestety tylko od decyzji PiS i tak ważnego polityka europejskiego, jakim jest Jarosław Kaczyński. Potrzeba woli większości państw. Ostatnio o zmianie traktatu mówi również Emmanuel Macron. Liczymy, że prędzej czy później ten moment nastąpi, być może już pod koniec tej kadencji. Dotąd przeważała jednak obawa przed otwieraniem traktatów, szczególnie w Niemczech. Obawiano się, że różnice i napięcie między krajami UE sprawiłyby, że nie udałoby się osiągnąć zgody co do kierunku zmian. My chcemy jednak zreformować Unię i mamy nadzieję, że nadejdzie moment, w którym możliwa i konieczna będzie zmiana traktatu unijnego. Będzie to jednak koniec długiego procesu politycznego, który dopiero się rozpoczyna.

Po wyborach przedstawicie zręby traktatu?

Na razie chcemy skupić się na ulepszaniu i lepszym stosowaniu tych traktatów, które już istnieją, oraz naprawie instytucji unijnych, które nie funkcjonują dobrze. A dyskusja powinna trwać, propozycje, nie tylko z Polski, będą padać co do przyszłości UE i kierunku jej zmian, również traktatowych. Będziemy w niej uczestniczyć.

Sondaże są bardzo niejednoznaczne. Co oznaczać będzie dla PiS zwycięstwo KE?

Świat się nie zawali. Oceniłbym taki wynik negatywnie, gdyż Koalicja Europejska nie ma nic ciekawego do zaproponowania Unii i słabo reprezentowałaby interes Polski na forum europejskim, zwłaszcza że jest sztucznym zlepkiem różnych ugrupowań. Byłby to także zły prognostyk na wybory jesienne. W wyborach do Parlamentu Europejskiego przeważała jednak dotąd ta część elektoratu, w której mieliśmy mniejsze poparcie. Będziemy się starali przekonać obywateli, że warto na PiS głosować także w wyborach europejskich. Oczywiście uszanujemy każdy werdykt wyborców, bo będzie to wybór demokratyczny, dokonany w wolnych wyborach, w wolnym, demokratycznym i praworządnym kraju.

Jak pan postrzega aktywność Donalda Tuska w polityce krajowej?

Widać, że Donald Tusk czeka na rozpadnięcie się Koalicji Europejskiej i ewentualną zmianę przywództwa w PO, w związku z porażką wyborczą. Tusk chciałby zbudować na ruinach i zgliszczach schetynowskiej PO swoją formację. Wciąż marzy o tym, żeby stać się mesjaszem polskich, coraz bardziej lewicujących liberałów.

A co z debatą wielkopolską z „jedynką" Koalicji Europejskiej?

Pani premier Ewa Kopacz unika debaty ze mną. Liczę, że stawi się na debacie na UAM oraz debacie telewizyjnej, które są przed nami. Na razie spotkaliśmy się tylko dwa razy, przypadkowo, bez możliwości wymiany poglądów. Ciągle liczę na pogłębioną, poważną dyskusję z panią premier, a nie tylko medialną potyczkę z gatunku infotainment, ale jak do tej pory nie doszło nawet do tej drugiej.

Czy Unia Europejska, jaka wyłoni się po wyborach, będzie bliższa polskiej racji czy odwrotnie?

Mam nadzieję, że będzie bliższa polskiej racji stanu, a pewne sprawy, które są dla nas ważne, będą lepiej realizowane i będzie lepszy kontekst oraz klimat polityczny, żeby nasze postulaty były wysłuchane.

Pozostało 95% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki