Obaj przyciągają. Każdy na swój sposób. W oczach elektorów z pokolenia Z Sikorski, zwany przez nich Chadosławem, jest sigmą, charyzmatycznym i pewnym siebie przywódcą. Trzaskowski zaś jak Daddy – ciepły, przystojny, z uśmiechem, który młodzi działacze chętnie utrwalają na wielu selfie”.
W taki oto sposób „Gazeta Wyborcza” komentuje starcie dwóch pretendentów do prezydenckiej nominacji Koalicji Obywatelskiej. Niby oddając stan ekscytacji młodych działaczy KO i używając charakterystycznego języka pokolenia Z (chad, sigma, daddy – jako określenia na rodzaje męskości). Tylko że tak naprawdę są to także emocje samego autora i jego gazety. Tylko pogratulować młodzieńczego zapału.
Czytaj więcej
Polska to przypadek osoby pogrążonej w hipochondrii, która pewnego dnia odkryła, że naprawdę ma raka. Wychodzi z tego, ale jak tu żyć dalej, gdy wszędzie się widzi objawy choroby? W XIX i XX wieku Polacy przeżywali taki zbiorowy nowotwór, tracili kilka razy i na różne sposoby niepodległość. My, mając poczucie zagrożeń, nie możemy pozwolić, aby one nas zatruły - mówi Marcin Napiórkowski, szef Muzeum Historii Polski.
Radosław Sikorski wykpił emisariuszy Donalda Trumpa. A Rafał Trzaskowski unika inwektyw
Są więc równie kochani w swojej partii. A jednak zamówiony przez samą Koalicję Obywatelską sondaż miał rozstrzygnąć, kto z tych dwóch jest kandydatem pewniejszym we właściwych wyborach. Jego wyniki wskazują na prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który wygrywa z kandydatem PiS zarówno w pierwszej (40 proc. do 28), jak i w drugiej turze (57 do 43), na dokładkę odbierając część wyborców Szymonowi Hołowni, który już ogłosił, że stanie w szrankach. Z kolei minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w pierwszej turze przegrywa z kandydatem PiS (28 do 30) i wygrywa dopiero w drugiej (54 do 46), ale mniej przekonującą większością.
Co najważniejsze, podobno 41 proc. Polaków jest już dziś gotowych głosować na Trzaskowskiego, a tylko 26 proc. na Sikorskiego. Ciekawe, że ta sama „Wyborcza” podsuwa argumenty (wraz z Romanem Giertychem, zaprzyjaźnionym z Radosławem Sikorskim), aby nie uznawać wskazań tego sondażu za ostateczne. Przekonują, że Trzaskowski był od lat traktowany jako murowany kandydat KO, podczas gdy Sikorski uczestniczy w prekampanii zaledwie od kilku tygodni, a i tak odnotowuje szybkie przyrosty poparcia. Zwolennicy ministra uznali zresztą sam sondaż za swoistą manipulację, był bowiem przeprowadzany na początku wewnątrzpartyjnej rywalizacji. A Sikorski oznajmił, że idzie z Trzaskowskim „łeb w łeb”, co jest jego sukcesem, zważywszy, że konkuruje z kimś, kto jest kandydatem od pięciu lat.