Ustawa o wychowaniu w trzeźwości
Obok znowelizowanego Kodeksu pracy, podstawą stanowiska UODO jest art. 17 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Jak już wspomniano ustęp 1 tego przepisu zabrania pracodawcy dopuszczania do pracy pracownika, jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie, że stawił się on do pracy w stanie po użyciu alkoholu albo spożywał alkohol w czasie pracy. Jednak ust. 3 mówi stanowi, że „na żądanie kierownika zakładu pracy, osoby przez niego upoważnionej, a także na żądanie pracownika, o którym mowa w ust. 1, badanie stanu trzeźwości pracownika przeprowadza uprawniony organ powołany do ochrony porządku publicznego (...)". UODO zajmuje stanowisko, zbieżne ze stanowiskiem Sądu Najwyższego wyrażonym w wyroku z 4 grudnia 2018 r. (I PK 194/17), że z przepisu tego wynika, że pracodawca sam nie może przeprowadzać badań trzeźwości. Sięgnijmy jednak do uzasadnienia ustawy z 25 marca 2011 r. o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców: „Wprowadzono możliwość badania trzeźwości pracownika przez organ powołany do ochrony porządku publicznego na żądanie kierownika zakładu pracy. Szczegółowy sposób przeprowadzenia badania stanu trzeźwości pracownika oraz sposób pokrywania kosztów tych interwencji określa rozporządzenie". Oczywiście na uwagę zasługuje słowo „możliwość". Uzasadnienie to oznacza, że ustawodawca nie wprowadza obowiązku, aby pracodawca wzywał organy uprawnione, a jedynie zobowiązanie tychże organów, aby badanie takie na żądanie czy to pracodawcy, czy pracownika przeprowadzić. Warto przy tym wspomnieć, że w innym orzeczeniu dotykającym tej tematyki, a wydanym w podobnym czasie co wyżej przywołany wyrok, Sąd Najwyższy dopuszcza możliwość badania trzeźwości pracowników przez pracodawcę i to w sposób prewencyjny. Sąd zważył, że ze względu na rodzaj wykonywanej przez pracownika pracy, poddanie się profilaktycznym badaniom na trzeźwość należy zakwalifikować do obowiązków podstawowych pracownika (II PK 199/17).
Państwo i jego zasoby
Należy też postawić pytanie systemowe, czy angażowanie policji, czy straży miejskiej/gminnej przy każdej potrzebie sprawdzenia trzeźwości pracowników – czyli organów, które mają i tak nadmiar pracy i są niedobudżetowane – powinno być faktycznie właściwą drogą. Dość powiedzieć, że z praktyki wynika, że oczekiwanie na policję w przypadku konieczności zbadania trzeźwości pracownika w jednym z dużych miejskich ośrodków przemysłowych trwa średnio 2 godziny. Dość też powiedzieć, że w czasie 2 godzin stan fizjologiczny pracownika może ulec znacznej zmianie. Warto w tym miejscu przywołać preambułę ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi: „Uznając życie obywateli w trzeźwości za niezbędny warunek moralnego i materialnego dobra Narodu, stanowi się, co następuje". Patrząc systemowo: w świetle powyższych uwag o zwykłej uczciwości w stosunkach pracy i roli państwa, którą nakłada na nie sam ustawodawca w zakresie działania na rzecz trzeźwości obywateli, wymaga zastanowienia, czy wprowadzenie jasnych przepisów zezwalających na kontrolę trzeźwości pracowników przez pracodawcę ze stosownym ważeniem interesów pracodawcy i pracownika, nie stanowi najprostszego oraz najefektywniejszego rozwiązania.
Zdaniem autorki
Marta Wysokińska, radca prawny
Postulaty de lege ferenda i prewencja
Należy zatem mieć nadzieję, że ustawodawca ważąc interesy pracowników mających podlegać kontrolom, interesy pracodawcy, ale i interesy innych pracowników, jak i osób trzecich, dojdzie do wniosku, że umożliwienie pracodawcom dokonywania kontroli trzeźwości pracowników jest rozwiązaniem słusznym.
Na koniec postuluję jeszcze refleksję na temat techniki legislacyjnej.