Sąd uniewinnił jednego z oskarżonych, ale nie dlatego, że podważył przez to zasadność wykorzystania dowodu z Anoma, dostarczonego przez Amerykanów. Obciążać miały go bowiem wyjaśnienia byłego wspólnika, który poszedł na współpracę z organami ścigania, ale sąd uznał, że nie są one wystarczająco wiarygodne.
Uniewinniony był jednym z dziewięciu oskarżonych, którzy odwołali się od nieprawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Tarnowie. Za przemyt i handel narkotykami SO skazał ich na kary od trzech do dziesięciu lat pozbawienia wolności i nakazał zapłacić im wysokie grzywny. Niektórzy członkowie gagu wcześniej już zdecydowali się na współpracę z wymiarem sprawiedliwości.
Czytaj więcej
FBI pod przykrywką sprzedawała przestępcom aplikację, która pomogła rozpracować polski gang narkotykowy. Obrona oskarżonych uważa, że mogła ona działać jak Pegasus, a inwigilacja bez zgody sądu jest bezprawna. Dobiega końca bezprecedensowy proces.
Dowód z aplikacji FBI może być uznany przez polski sąd
Odwołania obrońców rozpatrzył Sąd Apelacyjny w Krakowie, ale nie podzielił ich wątpliwości, jakoby pochodzące od amerykańskich służb dane z Anoma nie mogły stanowić dowodu w sprawie. Ponadto przypomniał, że niebagatelną rolę odegrały też inne dowody, czyli m.in. wyjaśnienia samych oskarżonych i przyłapanie niektórych na gorącym uczynku.
Sąd odwoławczy ocenił, iż w apelacjach nietrafnie zinterpretowano prawne regulacje dotyczące dopuszczenia w polskim procesie dowodu, uzyskanego w ramach pomocy prawnej.