Do zdarzenia doszło w październiku ubiegłego roku na al. Mickiewicza w Krakowie; kilka miesięcy później Jerzy S. został prawomocnie skazany za jazdę pod wpływem alkoholu.
Niebezpieczeństwo na drodze
W związku z tym samym zdarzeniem, pod koniec marca br. w trybie nakazowym, czyli bez udziału stron i bez przeprowadzenia rozprawy, wydany został kolejny wyrok – tym razem za spowodowanie przez artystę niebezpieczeństwa w ruchu drogowym. Orzeczoną karę grzywny w wysokości trzech tysięcy złotych prokuratura i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, czyli uczestniczącego w kolizji motocyklisty, uznali za niewystarczającą. Sprawa trafiła więc na wokandę w Sądzie Rejonowym dla Krakowa Krowodrzy w Krakowie, który w poniedziałek podwyższył tę kwotę. Jerzy S. zapłaci cztery tysiące złotych.
Dwa razy za ten sam czyn?
Wyrok jest nieprawomocny. W jego uzasadnieniu sędzia Sławomir Szyrmer wskazał, że nie ma wątpliwości, iż do zdarzenia doszło, bo na to wskazują zarówno wyjaśnienia obwinionego aktora i zeznania motocyklisty, jak i nagranie z kamery umieszczonej na kasku tego drugiego. Kwestia, która - w ocenie sędziego - może budzić społeczne wątpliwości, związana jest z "powtórnym" skazaniem Jerzego S. za ten sam czyn.
- Polski system prawa jest zbudowany tak, że czym innym jest (w nim) wykroczenie, a czym innym przestępstwo. Dopuszczalne są sytuacje, kiedy dokładnie to samo zachowanie wyczerpuje zarazem znamiona wykroczenia, jak i znamiona przestępstwa - wyjaśnił sędzia.
W postępowaniu, które zakończyło się w poniedziałek, sąd zajmował się tylko wykroczeniem. - Nie ma takiej możliwości w polskim systemie prawnym, żeby na skutek wniosku o ukaranie wniesionego przez policję, sąd skazał jakąś osobę za przestępstwo. To jest niedopuszczalne - doprecyzował. Sędzia odniósł się tym samym do argumentów pełnomocnika motocyklisty, który podnosił, że na krakowskiej alei mogło dojść nie do kolizji, a do wypadku; obrażenia jego klienta na skutek tego zdarzenia trwać miały ponad siedem dni. Sąd tego przekonania jednak nie podzielił.