W czwartek Sejm przyjął wniosek rządu o przeprowadzenie referendum, które miałoby odbyć się tego samego dnia, co wybory.
Rząd chce, żeby Polacy odpowiedzieli na następujące pytania: czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki? Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn? Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi? Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
Głosowanie nad rządowym wnioskiem poprzedziła burzliwa debata sejmowa. Piotr Muller z PiS zapewniał, że zaproponowane kwestie są ważne dla państwa, zaś niechęć opozycji do nich wynika z kalkulacji politycznych. - Czy waszym planem nie jest po prostu to, żeby była prywatyzacja, podwyższenie wieku emerytalnego, wpuszczenie nielegalnych migrantów do Polski i likwidacja zapory na granicy polsko-białoruskiej? Niestety obawiam się, że to jest prawdziwy plan, który ułożony macie razem z Weberem – zwracał się do politycznych oponentów.
Czytaj więcej
Czy w referendum padną dokładnie takie same pytania, jak te zaprezentowane przez PiS? Jakie skutki ma przedarcie karty? Czy będzie jedna urna? Jak zostać członkiem komisji wyborczej? Wyjaśniamy wątpliwości.
Innego zdania był Marcin Kierwiński z KO. - To referendum jest nieważne dlatego, że jest nieprzyzwoite, jest sposobem na nielegalne finansowanie waszej kampanii wyborczej, ale przede wszystkim z powodu tego, w jaki sposób traktujecie Polaków – zarzucał przeciwnikom.