Trwają konsultacje opracowanego przez resort Adama Bodnara projektu zmian w prokuraturze. I pojawia się coraz więcej zastrzeżeń do forsowanych rozwiązań. O ile sama idea rozdziału urzędu prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości nie budzi wątpliwości (po latach upolitycznienia prokuratury jest to wręcz oczekiwane), o tyle zasady przekształcenia Prokuratury Krajowej z powrotem w Prokuraturę Generalną, już tak.
Czytaj więcej
Ocena zmian dokonanych przez Adama Bodnara w prokuraturze może okazać się dla tzw. starych sędziów Sądu Najwyższego prawdziwym testem praworządności.
Reforma prokuratury czy polityczna zemsta Bodnara? Na sam dół
W przepisie przejściowym (art. 44 projektu) nowelizacji prawa o prokuraturze Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało, by nowy prokurator generalny (wybrany przez Sejm bezwzględną, a nie kwalifikowaną większością głosów za zgodą Senatu) w ciągu 60 dni od złożenia ślubowania powołał prokuratorów Prokuratury Generalnej, która zastąpi obecną Prokuraturę Krajową.
Obecni prokuratorzy PK mogą zostać albo powołani do PG, albo przeniesieni do innej jednostki prokuratury, przy czym niekoniecznie oznacza to, że wrócą na poprzednio zajmowane stanowiska. Teoretycznie można będzie ich zdegradować do prokuratury rejonowej, na najniższy szczebel.
Tak się zresztą działo w 2016 r., gdy poprzednia ekipa rządząca likwidowała Prokuraturę Generalną, powołując w jej miejsce Krajową – wielu prokuratorów najwyższego szczebla spadało wówczas na sam dół.