Co to znaczy?
…która prowadzi do dyskryminacji osób, które przeżyły, czy mają problemy zdrowia psychicznego. Strukturalnej to znaczy, że nasz system jest dziś szpitalocentryczny, oparty na izolacji, zresztą takie jest oczekiwanie społeczne, czyli ten inny element stygmatyzacji społecznej
Taki XIX-wieczny model, mimo że w nowoczesnych dekoracjach.
Tak, zamkniemy i w szpitalu masz być tak długo, aż się wyleczysz. A nowoczesne podejście? Masz wracać do siebie w swoim środowisku. To trochę tak, jak z tymi piłkarzami: byśmy chcieli ich teraz… katastrofa w ogóle, a katastrofa jeszcze nas dołuje, a tu nie chodzi o to. Tylko chodzi o to żeby zawsze mieć pełne poczucie wartości i żyć pełną życia. A to można wtedy, kiedy się mieszka w swoim domu, w swoim mieszkaniu, w swoim otoczeniu.
Tylko trzeba mieć kontakt ze specjalistą, a nie czekać na specjalistę trzy miesiące, albo cztery.
No i to musi być na miejscu, czyli jeśli ja mieszkam na ulicy Kasprzaka, to ja wiem, że jeśli ja pójdę do centrum zdrowia psychicznego, takie będą punkty zgłoszeniowo-koordynacyjne, w których będzie nie rejestratorka, ale profesjonalista, psycholog, pielęgniarka psychiatryczna, że jak ktoś się zgłosi z problemem to nie zapisany za trzy miesiące, tylko od razu następuje ocena, kiedy powinno być rozpoczęte udzielanie pomocy. Jeśli stan pilny – w ciągu trzech dni.
A ile osób w Polsce będzie objętych tym programem?
Będzie objętych około 3 mln mieszkańców, taki jest plan, rozporządzenie Ministra Zdrowia się ukazało. W ubiegłym tygodniu, w piątek, prezes NFZ-u podpisał swoje zarządzenie. I teraz będzie zawieranie umów z tymi placówkami, które zostały określone przez ministra. No nie wiemy czy wszystkie wejdą w pierwszym etapie. To jest trudne, trudna zmiana…
Dlaczego taka trudna?
No trzydzieści lat prawie uczymy się robienia wyniku finansowego, punkty, przychód, zysk. A tu otrzymujemy budżet, już nic więcej nie otrzymamy z NFZ-u i mamy tym zarządzać, tak żeby najlepiej zaspokoić potrzeby.
No właśnie – budżet. Jak to jest, czy to przypadkiem też nie jest pilotaż innego sposobu finansowania ochrony zdrowia, czyli finansowania budżetowego.
No nie tego budżetowego, tak jak to było kiedyś, za komuny, jednostka budżetowa i tam ma szufladki, ale budżet globalny. Czyli centrum dostaje jeden worek pieniędzy bez wyliczania punktów, ale samo decyduje jak te pieniądze rozdysponować, ilu ludzi, jakich ludzi zatrudnić. Są różne potrzeby, Polska jest bardzo zróżnicowana w zależności od województwa, regionu, od powiatu, dzielnicy, więc to polega nie na takim budżecie z lat komuny, gdzie rząd decydował ile sprzątaczek ma być zatrudnionych w szpitalu w Ustrzykach Dolnych, raczej na decentralizacji odpowiedzialności… i możliwości, uprawnień i odpowiedzialności…
A skąd pilotaż, jako program, jako osobne działanie ma te środki? I czy ma własne, czy będzie bazował na tym, co NFZ zdecyduje się przekazać.
Budżet jaki będzie dla określonego centrum będzie iloczynem stawki na mieszkańca i liczby mieszkańców. Stawka została określona na poziomie 75 złotych. Czyli średnio w kraju jest to o połowę więcej niż dotąd wydawaliśmy na psychiatrię. W związku z tym w budżecie NFZ-u została uruchomiona dodatkowa kwota, w wysokości 40 mln złotych, na to żeby sfinansować te większe…
Określona i zabezpieczona?
I to jest zabezpieczone.
A po jakim czasie będzie można ocenić efekty tego programu i czy on ma się stać takim wstępem do przebudowania psychiatrii w Polsce.
Program jest przewidziany na trzy lata, tam ileś wskaźników, mierników zostało określonych, żeby można było na końcu ocenić ten program. No i założenie takie jest pilotażu, bo to odpowiednia zmiana w ustawie została przyjęta, że pilotaż to jest to, co chcemy przetestować żeby później wdrożyć na terenie całego kraju. No więc miejmy nadzieję, że pilotaż się sprawdzi. W innych krajach się sprawdził. W Niemczech, nasza tradycja medyczna jest podobna do tradycji niemieckiej, w tych rejonach, gdzie taki sposób organizacji finansowania został wprowadzony, to radykalnie została zmniejszona liczba hospitalizacji i czas ich trwania, a jednocześnie poprawiło się bardzo funkcjonowanie społeczne w różnych rolach osób po kryzysie, czy z problemami zdrowia psychicznego, czyli mamy dowody z różnych krajów, że taki model się sprawdza. Zobaczymy jak u nas. Na razie jest sporo barier, ale to tak jak z tym meczem piłkarskim…
Tak, gdyby ich nie było…
…potraktujmy to wszystko jak wyzwania, które trzeba pokonywać, uczyć się na porażkach i tak jak Michael Jordan, wybitny koszykarz, nie został przyjęty do drużyny koszykarskiej, jakoś go to nie załamało…
No nie załamało, to prawda…
…przed piłkarzami też moim zdaniem jest przyszłość.
Ale jeszcze jest jedna rzecz, o którą chciałam pana zapytać. To jest Warszawa. Andrzej Celiński został kandydatem SLD. Kandydował pan na prezydenta Warszawy ze sporym sukcesem, bo wszedł pan do II tury z Lechem Kaczyńskim, ok. 30 proc. wtedy pan uzyskał głosów w Warszawie. Czy Andrzej Celiński może powtórzyć ten sukces? Chociaż? Czy może wypaść lepiej? A może gorzej?
To była ciężka walka, w 2002 roku czyli 16 lat temu. Ale jak pamiętam być może to dawało motywację taką pobudzającą, ale nie paraliżującą, że nikt nie wierzył w to, że ja mogę przejść do drugiej tury (śmiech).
A jednak…
Również w SLD było takie założenie, że Andrzej Olechowski wejdzie i z PO znowu się ułożymy. Więc to było bardzo motywujące. Myślę, że trochę to teraz też tak jest, że w Andrzeja Celińskiego nikt nie wierzy, a jednocześnie kandydat PO nie jest kandydatem mocnym i na razie zmierza ku katastrofie, też nie wyciąga wniosków z tych porażek. No ale będzie drugi kandydat lewicowy, tej nowej lewicy…
Ruchów miejskich…
Tak, więc, no zobaczymy.
A czy Andrzej Celiński jest dobrym kandydatem dla SLD? Ostatnio wzrosły notowania zdecydowanie, SLD ma takie mocne trzecie miejsce, ale jak mówią eksperci wynika to z ożywienia w środowiskach emerytów mundurowych, te perspektywy degradacji, zabranie… obniżenie emerytur, wszystko to wpływa na popularność SLD pozytywnie. Andrzej Celiński raczej nie jest bohaterem takich środowisk.
Balicki: No tak, ale też jego identyfikacja z SLD jest nie budząca wątpliwości. Był ministrem w rządzie Leszka Millera, był czołowym działaczem SLD w kadencji 2001-2005, do połowy kadencji. Ja się tu o tę identyfikację nie obawiam, a na korzyść może pracować to, że Trzaskowski jest kandydatem trudnym dla niektórych i będzie możliwość oddania głosu na kandydata nie-Trzaskowskiego, który również ma socjalliberalne korzenie. Ograniczeniem będzie ten drugi kandydat tej bardziej autentycznej lewicy jak byśmy to powiedzieli.