"Działając jako pokrzywdzony, zawiadamiam o podejrzeniu popełnienia przestępstw zniesławienia. Wnoszę o objęcie ścigania z oskarżenia publicznego ze względu na występujący w sprawie interes publiczny" - napisał we wniosku do prokuratury Jarosław Kaczyński. Domaga się, by autorów tekstów ścigano z art. 212 Kodeksu Karnego, dotyczącego zniesławienia.
Gerald Birgfellner oskarża Jarosława Kaczyńskiego o oszustwo, w związku z niedoszłą inwestycją na należącej do Srebrnej działce, na której miały stanąć dwa 190-metrowe wieżowce.
"Jarosław Kaczyński powiedział mi, że musi mieć jeszcze podpis księdza, który jest członkiem rady tej fundacji, ale powiedział, że zanim ten ksiądz podpisze, to trzeba mu zapłacić. Chodzi o pana Rafała Sawicza. Zapytałem Jarosława Kaczyńskiego, ile musimy mu zapłacić, a on odpowiedział, że prawdopodobnie 100 tys. zł. Powiedziałem, że nie mam takich pieniędzy i muszę je wyłożyć z własnej kieszeni, i mogę zebrać 50 tys., a resztę zapłacimy mu, jak dostaniemy kredyt [z Banku Pekao SA na przygotowanie inwestycji], a ja otrzymam swoje honorarium. Ktoś z Nowogrodzkiej do mnie zadzwonił, nie wiem kto, że powinienem podjąć te 50 tys. z banku z mojego prywatnego konta i zawieźć je na Nowogrodzką" - miał zeznać zeznać przed prokuraturą Birgfellner, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Według wniosku Kaczyńskiego, jego zniesławienie miało polegać na "opublikowaniu przez dziennikarzy szeregu materiałów prasowych w dniach 29-30.1.2019 r., w których to rozpowszechniono twierdzenia, tj. wypowiedzi innych osób, że Jarosław Kaczyński popełnił, względnie mógł popełnić przestępstwa: płatnej protekcji, przekroczenia uprawnień posła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa". Prezes PiS zauważa także, iż "bez jego wiedzy i zgody" doszło do rozpowszechnienia stenogramów z jego rozmów, a według prawa prasowego "publikowanie lub rozpowszechnianie informacji utrwalonych za pomocą zapisów fonicznych i wizualnych wymaga zgody osób udzielających informacji".
"Onformujemy posła Kaczyńskiego, że jego pogróżki nie robią na nas wrażenia. Nie wycofujemy się z żadnych twierdzeń w publikacjach o "Taśmach Kaczyńskiego". Nasze artykuły są rzetelne, oparte na faktach i dokumentach" - skomentował na Twitterze Jarosław Kurski, wicenaczelny dziennika. Dodał, że "Gazeta Wyborcza" szykuje kolejne publikacje w tej sprawie.