Obronię. Fundusz sfinansował np. zakup nowoczesnego tomografu komputerowego dla wojewódzkiego szpitala w Kielcach. Było to bezpośrednio skutkiem dramatu ofiary wypadku drogowego na trasie S7. Podczas badania tej osoby stary tomograf zepsuł się, nie pierwszy zresztą raz, a szybkość diagnozy miała tu kluczowe znaczenie dla ratowania życia. Gdy lekarze przewozili pacjenta do szpitala ze sprawnym tomografem, ranny doznał krwotoku wewnętrznego i zmarł. Gdyby tomograf w Kielcach działał, to ten człowiek by żył.
Zadaniem Funduszu jest także przeciwdziałanie przestępczości. Koła gospodyń wiejskich były zobowiązane do prowadzenia akcji informacyjnych na temat praw ofiar i możliwości pomocy, także o prawach kobiet. Dostawały ulotki, organizowały prelekcje na ten temat. A każdy, kto zna realia Polski powiatowej, wie, że koła mają wielki wpływ na lokalne środowiska. I to właśnie koła gospodyń wiejskich są najlepszym partnerem do tego typu akcji uświadamiających.
Suwerenna Polska z FS wspierała powiaty przed wyborami, co miało się wam zwrócić we wdzięczności wyborców.
Jeśli Donald Tusk stoi przy inwestycji, którą otwiera i wbija łopatę, to źle, że się chwali, że robi coś dobrego? To są prawa polityki. Jeżeli zrobił coś dobrego, dlaczego ma nie powiedzieć: tak, miałem w tym swój udział? Jeżeli chodzi o partie polityczne, to najwięcej środków dostały gminy związane z PSL. I nie jest to zarzut.
Kupienia Pegasusa z Funduszu Sprawiedliwości za 25 milionów złotych też pan będzie bronił?
Fundusz Sprawiedliwości ma na celu zapobieganie przestępstwom. Z punktu widzenia państwa komunikatory były używane nie tylko przez uczciwych ludzi, lecz także przez najgroźniejsze grupy przestępcze i szpiegów. Jeżeli dzięki Pegasusowi wykryto zorganizowaną grupę przestępczą albo dywersanta lub szpiega, to jak pan sądzi – czy w ten sposób zapobiegano popełnianiu kolejnych groźnych przestępstw przez tych ludzi? To pytanie retoryczne, bo oczywiste jest, że przekazanie środków na takie oprogramowanie wpisuje się w cele Funduszu. Nie ma tu znaczenia, że w trakcie stosowania Pegasusa wykryto korupcję Sławomira Nowaka, serdecznego przyjaciela i współpracownika Donalda Tuska. Chodziło o ponad 5 mln zł łapówki, co wiązało się z ustawianiem wartych setki milionów kontraktów infrastrukturalnych na Ukrainie.
A Krzysztof Brejza też był przestępcą za rządów PiS, jako szef kampanii wyborczej PO?
O tym, kto jest podsłuchiwany, decyduje sąd, na wniosek służb zatwierdzony przez prokuratora.
To pan stał na czele prokuratury.
Skoro niezawisły sąd zdecydował, to znaczy, że były ku temu podstawy. Nie zajmowałem się sprawą Brejzy. Z relacji wiem, że były zeznania, które go obciążały, wskazywały m.in. na możliwą malwersację środków publicznych.
Przeciwnik PiS Roman Giertych też był słusznie inwigilowany, prokurator Ewa Wrzosek, były prezydent Sopotu, Jacek Karnowski...
Nawet rok po przejęciu przez Bodnara prokuratury Giertych nadal ma status podejrzanego. Niedawno rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie potwierdził, że jest on podejrzany w prowadzonym przez nich śledztwie. Czy pan redaktor zna materiał dotyczący pani Wrzosek? Materiał dowodowy wskazuje, że wyłudzała dokumenty i przekazywała je człowiekowi Rafała Trzaskowskiego. Zresztą sam Trzaskowski zeznał, że otrzymał te informacje od Wrzosek i się z nimi zapoznał, choć nie miał prawa ich poznać. Wiele krajów europejskich, podobnie USA, ma Pegasusa i nikt nie zarzuca władzom tych państw, że kupując to oprogramowanie, popełniły przestępstwo.
A nie jest tak, że Jarosław Kaczyński z racji tego, że nie podzielił się z Suwerenną Polską środkami z subwencji, wam przydzielił Fundusz Sprawiedliwości, a gowinowcom NCBiR?
Nie.
Czy stanie pan przed komisją śledczą 14 października?
Ujawnię decyzję w dniu przesłuchania.
Ziobro przed komisją ds. Pegasusa. Ustalono termin przesłuchania
Przesłuchanie byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry przed komisją śledczą ds. Pegasusa planowane jest na 14 października. - Każdy musi być równy wobec prawa. Jeżeli będzie taka konieczność i Zbigniew Ziobro będzie ewidentnie uchylał się od stawiennictwa na komisji, to zostanie doprowadzony - powiedziała Magdalena Sroka.
Czy słusznie Marcin Romanowski nie stawił się w prokuraturze?
Prokuratura wskazała termin niemal z dnia na dzień, a Romanowski przebywał w tym czasie za granicą na zaplanowanym wcześniej naukowym wyjeździe. Więc z obiektywnych przyczyn nie mógł się stawić. Zarzuty stawiane Romanowskiemu są wyssane z brudnego palca Mraza. Giertych publicznie wygadał się na konwencji Platformy w Kielcach, że „pracuje nad zeznaniami Mraza”. Otóż zeznania można spisywać, odbierać od świadka, ale jeśli się nad nimi „pracuje”, w dodatku w grupie kilkunastu adwokatów, to ta sprawa śmierdzi na odległość. Na temat tego, że ta „praca” Giertycha nie poszła na marne, mogę panu sypać przykładami jak z rękawa. Giertych wrzucił filmik, gdzie Mraz opowiada, że nie mam nowotworu. Tak stwierdził na podstawie kilku sekund mojej rozmowy telefonicznej, jaką rzekomo usłyszał pomiędzy mną a Romanowskim. Mógłbym lekceważąco drwić, że Giertych z Mrazem stali się ekspertami od onkologii, ale oni sami się dyskredytują. Kiedy Giertych był na etapie kwestionowania mojej choroby, popracował nad swoim świadkiem koronnym, aby ten dostarczał mu „wiarygodnych” ustaleń, które potwierdzałyby jego hejterską narrację. Kolejny przykład – Mraz na innym filmiku opowiada, że szpital w Otwocku otrzymał z Funduszu kilkumilionowe wsparcie na sprzęt jako „zapłatę” za to, że szpital ten wykonał operację kolana Jarosława Kaczyńskiego. Łatwo sprawdzić, że dotacja została przyznana rok przed operacją, kiedy Kaczyński jeszcze w ogóle nie wiedział, że będzie musiał mieć taki zabieg. Ten sam Mraz opowiadał, że konkurs na przeciwdziałanie przestępstwom na tle wolności i przekonań religijnych nie miał uzasadnienia. Rzekomo chodziło o przekazanie środków na stowarzyszenie, którym miał kierować Dariusz Matecki, dzisiejszy poseł Suwerennej Polski. W rzeczywistości, jak wynika z obiektywnych danych prokuratury i policji, wbrew twierdzeniom Mraza, wzrost przestępczości w żadnej kategorii przestępstw opisanych w Kodeksie karnym nie był tak duży i dynamiczny jak właśnie w tej kategorii. A stowarzyszenie kojarzone z Mateckim, którego zadaniem było informować o takich przestępczych działaniach wobec osób wierzących i podejmować interwencje, osiągnęło w internecie gigantyczne zasięgi, porównywalne z Wielką Orkiestrą Owsiaka. Mraz zarzucił mi też organizację „tajnego” spotkania w moim domu w Jeruzalu. A prawda jest taka, że to spotkanie nie było ani tajne, ani jedyne, bo pracowałem od rana do wieczora, często w weekendy i nie raz zapraszałem współpracowników do Jeruzala, aby omawiać różne problemy. Jeden raz minister Romanowski zaprosił też Mraza, jako osobę w jego ocenie kompetentną. Bowiem tematem spotkania było m.in. przedyskutowanie, czy Fundusz w ramach promowania swoich działań i osiągania celów ustawowych może angażować środki własne w reklamę w mediach społecznościowych, czy tylko w mediach tradycyjnych. Rozmawialiśmy też, czy można zainicjować konkurs wyłaniający podmioty, które będą się mogły tym profesjonalnie zajmować. A przy okazji odpierać mnożące się nieprawdziwe zarzuty wobec Funduszu. Mraz, którego nie znałem, miał podzielić się wiedzą na ten temat. To on powiedział, że taki konkurs jest prawnie dopuszczalny, i wskazał, jakie wymogi muszą spełnić podmioty, aby zgodnie z prawem mogły wystąpić w takim konkursie. Żadne ostateczne decyzje jednak na tym spotkaniu nie zapadły, wbrew temu co potem Mraz konfabulował.
A jeśli chodzi o walkę z przemocą domową, to akurat Marcin Romanowski zrobił w tej sprawie więcej niż wszystkie feministki razem wzięte, wprowadzając wzorowany na austriackich rozwiązaniach policyjny nakaz natychmiastowej izolacji sprawcy.
Wrócę na chwilę do Barskiego. Czy pan uważa, że pański świadek ze ślubu w dalszym ciągu powinien być prokuratorem krajowym?
Pan prokurator Barski trafił do prokuratury i osiągał w niej duże sukcesy, zanim go poznałem. Doprowadzał do prawomocnego skazania zabójców czy grup przestępczych. Został przeze mnie powołany do pełnienia funkcji jako doświadczony prokurator. A to, że my się znamy, to trudno, żebym powoływał na prokuratora krajowego kogoś, komu nie ufam.
Pytanie, czy to jest zaufanie, czy to nepotyzm i sterowanie ręczne?
To może na funkcję prokuratora krajowego miałem powołać panią Wrzosek, którą nisko oceniam od strony fachowej jako prokuratora, a jeszcze niższe mam mniemanie o jej kwalifikacjach moralnych?
Pan nie uznaje obecnej prokuratury?
Jeżeli chodzi o pana Korneluka, którego Bodnar nazywa prokuratorem krajowym, jak i powołanych przez niego innych prokuratorów, to nie uznaję ich jako legalnie działających prokuratorów. Uważam, że ci ludzie zostali ustanowieni na drodze przestępstwa, którego dopuścili się Tusk z Bodnarem, i nie mają legalnej legitymacji do pełnienia swoich funkcji.
A pan nie obawia się, że zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej?
Nie obawiam się. Zdaję sobie sprawę ze skali nadużyć tej władzy i procesów politycznych, ale będę z tym walczył.
PiS i Suwerenna Polska wrócą do władzy?
Tak i wróci wolna Polska! Wróci Polska, o którą walczył mój dziadek, dla której poświęcił życie. Rozliczymy nadużycia i tych, którzy się ich dopuścili, zaczynając od Tuska, Bodnara i ich siepaczy.
Pan czuje się lepiej i wraca do polityki?
Czuję się lepiej, ale każdy dzień to jeszcze intensywna rehabilitacja. Nie mogłem prawie mówić. Lewa strona głosowa była porażona i nie funkcjonowała. Wciąż mam problemy z przełykaniem. Z tego powodu po operacji schudłem prawie 16 kilogramów, to więcej niż w wyniku samej choroby nowotworowej, kiedy straciłem 9 kilo. Dlatego od kilku miesięcy jem 10 razy dziennie specjalnie przygotowywane niewielkie posiłki i 8 kilo już na wadze przybrałem. Niestety, w wyniku drastycznej, ale koniecznej operacji nigdy już nie będę w 100 proc. sprawny. W listopadzie mam umówiony kolejny zabieg rozszerzania przełyku. Z zamówionej przez komisję śledczą tak zwanej opinii biegłego, jeśli wierzyć Onetowi, ma wynikać, że tuż po chemioterapii i radioterapii byłem wyleczony z raka i mogłem wrócić do pracy, a także zeznawać przed komisją. Czyli lekarze zrobili mi ciężką operację i okaleczyli na całe życie dla kaprysu. To kompletna bzdura. Biegła, która sporządziła opinię, nie miała moich aktualnych badań, bo ani ona, ani prokuratura się do mnie o to nie zwrócili, czym z góry narazili się na zarzut nierzetelności. Rzeczywiście konsultowałem się w pięciu ośrodkach medycznych, tak jak pisze prokuratura, ze specjalistami onkologii i torakochirurgii, ale w kwestii, czy mogę uniknąć tej bardzo ciężkiej operacji. Z ogólnodostępnych danych wynikało bowiem, że okołooperacyjna śmiertelność wynosi ok. 10 procent, a powikłania mogą negatywnie rzutować na resztę życia. Dlatego chciałem za wszelką cenę tej operacji uniknąć. I wszędzie mi powiedziano, że w moim stanie operacji muszę się bezwzględnie poddać. Ale pani biegła znaleziona przez Bodnara uważa najwyraźniej, że operacja była tylko moją fanaberią. Dzisiaj wciąż podlegam intensywnej rehabilitacji i leczeniu powikłań pooperacyjnych. Ale wierzę, że mój stan się poprawi i wrócę do w miarę normalnego życia, w tym politycznego.
Ksiądz Olszewski ma zarzuty m.in. przyjęcia sumy 66 mln złotych z Funduszu Sprawiedliwości na rzecz prowadzonej przez niego Fundacji Profeto. Pan nie ma sobie nic do zarzucenia?
Nie mam. Ksiądz wygrał konkurs, jego propozycja okazała się dla komisji konkursowej najatrakcyjniejsza. Dlaczego Bodnar mimo wielu apelów do tej pory nie ujawnił wszystkich złożonych ofert konkursowych? Gdyby pan redaktor albo czytelnicy „Rzeczpospolitej” mogli zobaczyć w internecie oferty konkursowe składane przez poszczególne podmioty, to sami mogliby się przekonać, która oferta była najlepsza. Z jakichś powodów Bodnar tego nie chce ujawnić, można się tylko domyślać dlaczego. A czy pan wie, że teraz Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło kolejny konkurs na podobne ośrodki dla ofiar przestępstw? I co jest w tym najciekawsze, na pytania skierowane do ministerstwa służby podległe Bodnarowi odpowiedziały, że stowarzyszenia czy fundacje uczestniczące w konkursie nie muszą mieć w statucie wprost wpisanego celu, jakim jest pomoc ofiarom przestępstw. Mało tego, nie muszą też wykazywać się dużym doświadczeniem na rzecz pomocy ofiarom przestępstw, bo zdaniem ministerstwa ograniczałoby to krąg potencjalnych uczestników konkursu. I tu każdy, kto zna zarzuty prokuratorskie wobec księdza i urzędniczek ministerstwa, powie: bingo! Bo w zarzucie, który został im postawiony, brak takich zapisów uznano za przestępstwo. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że urzędnicy podlegli Bodnarowi, a może i sam Bodnar, też powinni w takim razie trafić do aresztu. To pokazuje absurd, jakim są zarzuty stawiane księdzu na podstawie przesłanek, które są teraz jako dopuszczalne i legalne w kolejnym konkursie.
Adwokat księdza Olszewskiego: prokuratura chce postawić nowe zarzuty
Prokuratura przedstawić nowe zarzuty ks. Michałowi Olszewskiemu oraz dwóm urzędniczkom ministerstwa sprawiedliwości - twierdzi obrońca księdza mec. Krzysztof A. Wąsowski. Jego zdaniem, ma to zablokować zwolnienie całej trójki z aresztu, co było zaplanowane dwa dni później.
A nie jest tak, że pan broni księdza, który miał być trochę takim pańskim o. Rydzykiem, tworzącym nowe imperium medialne?
To nie kwestia obrony, tylko pokazania faktów.
Jest pan w stanie ręczyć za księdza Olszewskiego, że on nie wyłudzał pieniędzy z FS?
Widziałem obiekt wybudowany przez księdza, który Fundusz finansował. To wielki nowoczesny budynek, który gdyby nie działania Bodnara, już dziś przyjmowałby ofiary przemocy. Na podobnych zasadach finansowaliśmy nową klinikę Budzik dla dorosłych fundacji kierowanej przez panią Ewę Błaszczyk. Zasady jednego i drugiego przedsięwzięcia były identyczne. Cena budowy metra kwadratowego kliniki była nawet wyższa niż centrum pomocy fundacji księdza. To oznacza, że nie było żadnego marnotrawstwa środków. Budynek wybudowany przez księdza stoi i wart jest więcej niż te pieniądze, który uzyskał z FS. Gdzie on coś ukradł? To podłe kłamstwo. Gdyby tam była dziura w ziemi, a pieniądze przelane na jego konto by się rozpłynęły jak dziesiątki milionów zebrane od ludzi przez Palikota, to moglibyśmy mówić o aferze. Ale ksiądz budynek wybudował, a jego wartość jest wyższa niż kwota, jaką na inwestycję otrzymał z Funduszu. A Palikot pieniędzy inwestorów nie ma. W odróżnieniu od tych przyznanych fundacji Profeto rozpłynęły się niczym kamfora. Ksiądz i urzędniczki, które nie przywłaszczyły nawet złotówki, siedzą od pół roku w areszcie, a Palikot podejrzany o oszustwa na wielką skalę, jak wpłaci kaucję to może od razu wyjść na wolność. To pokazuje, jak polityczna jest sprawa księdza.