Nawet premier Rishi Sunak nie może być pewien zdobycia mandatu z okręgu Richmond & Northallerton na północy Anglii. Sondaż Ipsos daje mu tylko 4 punkty przewagi nad Lordem Binface (Panem Kubłem o stale zakrytej twarzy), postaci, w którą wcielił się komik Jonathan David Harvey. Bo też konkurent premiera ma mocny program: koniec z szeleszczącymi przekąskami w teatrze, obowiązkowa służba wojskowa dla byłych szefów rządu, przyjęcie do Zjednoczonego Królestwa wszystkich krajów Unii w zemście za brexit i zbudowanie choć jednego mieszkania społecznego, skoro państwo nie potrafi więcej.
System polityczny Wielkiej Brytanii
Kłopoty Sunaka są jednak na miarę zapaści, jaką przeżywa kraj. Tygodnik „Economist” przewiduje, że Partia Pracy uzyska w tych wyborach 465 mandatów w 650-osobowym parlamencie: najwięcej od drugiej wojny światowej. Torysi mieliby zadowolić się 76 deputowanymi, najmniej od założenia partii w 1834 roku.
Czytaj więcej
Wszystkie sondaże przed rozpisanymi na 4 lipca wyborami parlamentarnymi w Wielkiej Brytanii wskazują, że rządzący krajem od 14 lat torysi oddadzą władzę Partii Pracy, która może odnieść zwycięstwo o historycznych rozmiarach.
Partia Konserwatywna objęła władzę w 2010 roku. Wówczas dochód na mieszkańca w Polsce przy uwzględnieniu realnej mocy nabywczej walut narodowych wynosił zdaniem MFW 58 proc. brytyjskiego. Dziś jest to 84 proc. Nic dziwnego, że trzy czwarte Brytyjczyków uważa, że żyło im się lepiej przed 14 laty niż dziś.