Przewodniczący Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej Jaime Harrison i menadżerka kampanii Bidena Julie Chavez Rodriguez odbyli rozmowę telefoniczną z kilkudziesięcioma najbardziej wpływowymi członkami partii. Zignorowali podczas niej słaby występ Bidena w debacie z Donaldem Trumpem i lawinę krytyki, która po nim nastąpiła.
Jak informuje agencja, wielu członków komisji biorących udział w rozmowie telefonicznej opisało, że czuli się, jakby ktoś nimi manipulował i próbował „wyprać im mózgi”. Proszono ich m.in. o ignorowanie tragicznej sytuacji partii. Twierdzą, że apel mógł pogorszyć powszechne poczucie paniki wśród urzędników, darczyńców i innych zainteresowanych stron.
Czytaj więcej
W trakcie czwartkowej debaty wyborczej między prezydentem Joe Bidenem oraz byłym prezydentem Donaldem Trumpem obaj kandydaci wygłaszali fałszywe twierdzenia.
Zamiast tego, jak twierdzili członkowie partii, Harrison przedstawił „różową ocenę dalszej ścieżki Bidena”. Funkcja czatu została wyłączona i nie można było zadawać żadnych pytań.
– Spodziewałem się bardziej merytorycznej rozmowy, a nie: «Hej, chodźmy tam i po prostu bądźmy cheerleaderkami», bez poruszania bardzo poważnego problemu, który ukazał się w amerykańskiej telewizji i zobaczyły go miliony ludzi – powiedział Joe Salazar, członek Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej z Kolorado. – Było wiele rzeczy, które można było omówić, aby rozwiązać ten problem. Ale tego nie było. W zamian próbowano nas „wyprać mózgi” – dodał.