W programie „Tłit” WP Czarnek komentował spotkanie prezydenta RP Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem, byłym prezydentem USA i kandydatem republikanów do Białego Domu w jesiennych wyborach. Zapytany, czy głowa państwa polskiego powinna się podzielić szczegółami tej rozmowy z opinią publiczną, a być może z polskim rządem, polityk PiS ocenił, że „skoro to było spotkanie półtowarzyskie, a nawet (...) praktycznie całkowicie towarzyskie, dlaczego miałby się tym dzielić”.
— Gdyby to była oficjalna wizyta Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i spotkanie z oficjalnym przedstawicielem państwa amerykańskiego, to oczywiście powinno być to we współpracy ścisłej z rządem, bo tylko jedna jest polityka zagraniczna Rzeczypospolitej Polskiej. Tak zresztą orzekł Trybunał Konstytucyjny w 2009 roku, kiedy nie mógł tego zrozumieć premier Donald Tusk w sporze z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Natomiast to była wizyta, istotnie, głowy państwa w Stanach Zjednoczonych, ale samo spotkanie od początku było obwieszczane jako towarzyskie — przekonywał były minister.
Przemysław Czarnek o spotkaniu Duda – Trump: Jak najbardziej pożądane
Jego zdaniem Andrzej Duda „bezwzględnie powinien” odbywać takie spotkania. — Powinien budować relacje ze wszystkimi, którzy mają wpływ na rzeczywistość światową, a Donald Trump ma niewątpliwie ogromny wpływ i prawdopodobnie - bo tego nie wiemy, wszystko zależy od wyniku wyborów - będzie miał ten wpływ przeogromny. W związku z tym tego rodzaju spotkania są jak najbardziej pożądane, a coś wiemy jednak z tego spotkania. Są jakieś doniesienia, które mówią, że Donald Trump podkreślał, że „zawsze będziemy za Polską” - mówił Czarnek.
Czytaj więcej
W Nowym Jorku w środę wieczorem czasu lokalnego (w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego) doszło do spotkania między prezydentem Polski, Andrzejem Dudą, a byłym prezydentem USA, kandydatem na prezydenta w najbliższych wyborach, Donaldem Trumpem.
Na uwagę, że Donald Trump regularnie krytykuje sojuszników z NATO za niewystarczające finansowanie tej organizacji, poseł PiS odparł, że „NATO to nie jest klub wzajemnej adoracji”. — NATO to jest związek państw, które zobowiązały się do wspólnej obrony przed jakąkolwiek agresją zewnętrzną. A żeby to robić, to każde z tych państw członkowskich musi wypełniać swoje obowiązki, do których się samo zobowiązało. Jeśli któryś z krajów, także te najbogatsze, mają zobowiązanie wobec innych krajów natowskich do tego, że mają przeznaczać co najmniej 2 proc. swojego PKB na swoje zbrojenia po to, żeby przez swoje zbrojenia wzmacniać również NATO, to Donald Trump ma świętą rację i zgadzam się w stu procentach z Trumpem — stwierdził.