Elżbieta Malicka złożyła rezygnację w poniedziałek. Służby prasowe komisji nie podały jej przyczyn. W lakonicznym komunikacie podziękowano tylko Malickiej „za ogrom jej merytorycznej pracy na rzecz osób, które w dzieciństwie zostały wykorzystane seksualne”. – Rezygnacja pani Malickiej ma związek z podejściem polityków partii rządzącej do komisji – mówi nam osoba zorientowana w sprawie. – Po prostu miała dość tego co się dzieje.
Polityczny bezwład
Zamieszanie wokół komisji trwa od kilku miesięcy. Gdy w kwietniu ze stanowiska przewodniczącego odszedł prof. Błażej Kmieciak (rezygnację złożył w marcu) spodziewano się, że Sejm szybko wyłoni jego następcę. Tak się jednak nie stało. W maju rezygnację z funkcji wiceprzewodniczącego oraz z zasiadania w komisji złożył więc mec. Andrzej Nowarski. W oświadczeniu wprost napisał, że ma to związek z brakiem reakcji Sejmu na wakat na stanowisku szefa komisji, który „w trakcie dwóch posiedzeń nie powołał jego następcy”. „Moją decyzją chciałbym stworzyć przestrzeń do możliwie szybkiego wyboru nowego członka i nowego przewodniczącego Państwowej Komisji. Wśród członków Państwowej Komisji nie dostrzegam osoby, która mogłaby należycie zastąpić w tej roli dotychczasowego przewodniczącego” – stwierdził Nowarski.
Czytaj więcej
PiS zabił własne, choć niechciane, dziecko. Zamiast pójść na wojnę z pedofilią wybrało walkę z mityczną seksualizacją.
Odejście Nowarskiego nie zmieniło sytuacji. Sejm próbował uzupełnić skład komisji na początku lipca. Wtedy jednak żaden z dwóch kandydatów nie uzyskał aprobaty większości posłów. Kandydatami na członka komisji byli: dr hab. Wojciech Dragan (psycholog, pracownik naukowy UW) i prof. dr hab. Teresa Barbara Matthews-Brzozowska (specjalistka ortodoncji, wykładowca akademicki). Kandydaturę Dragana zgłosiło Polskie Towarzystwo Psychologiczne, a Matthews-Brzozowskiej – Naczelna Rada Lekarska.
Posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus stwierdziła wówczas, że jej formacja nie poprze żadnego z tych kandydatów. Argumentowała, że członkowie komisji powinni być osobami, które znają się na tym temacie. – Powinni być to psychologowie, eksperci seksuolodzy, prawnicy i te osoby, które bardzo dobrze znają się z materią ochrony praw dziecka – mówiła.