Hołownia na konferencji prasowej po podpisaniu przez prezydenta ustawy określanej jako "lex Tusk", był pytany czy - w związku z podpisaniem przez prezydenta ustawy - nie zmienia zdania ws. marszu 4 czerwca organizowanego przez PO i Donalda Tuska.
W połowie kwietnia Tusk zapowiedział organizację 4 czerwca w Warszawie marszu "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami".
Hołownia dotychczas wypowiadał się o marszu 4 czerwca sceptycznie. - Marszami wyborów się nie wygrywa - mówił w kwietniu lider Polski 2050, który w nagraniu umieszczonym na Facebooku użył określenia "odpuśćmy sobie z tym marszem 4 czerwca". - 4 czerwca jest 4 czerwca. Czy to jest wydarzenie, które odmieni losy świata? Czy PiS się od tego rozpadnie, dlatego, że będziemy maszerować w Warszawie? - pytał.
Czytaj więcej
- Marszami wyborów się nie wygrywa - tak Szymon Hołownia odniósł się do wezwania Donalda Tuska, by 4 czerwca wziąć udział w organizowanym przez PO marszu „przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu”. - Musimy być wszędzie, nie tylko w Warszawie, jeżeli chcemy na jesieni te wybory wygrać - ocenił.
Teraz Hołownia, pytany o marsz, zaczął odpowiedź od tego, że "jeżeli chodzi o 4 czerwca, to jest to jakoś znamienne i bardzo smutne, że tak zaczynamy tydzień, który nas do 4 czerwca prowadzi".