O pociągnięcie byłego prezydenta do odpowiedzialności za obrażenia poniesione podczas zamieszek stara się dwóch funkcjonariuszy policji Kapitolu i 11 członków Izby Demokratycznej.
Trump argumentował, że przed pozwem chroni go bezwzględny immunitet przyznany prezydentowi wykonującemu swoje oficjalne obowiązki.
Czytaj więcej
Na teren Kapitolu wdarli się zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa. Posiedzenie Kongresu w sprawie wyborów prezydenckich zostało przerwane. Wiceprezydent Mike Pence został ewakuowany. Policja broniąca Kapitolu wezwała wsparcie. Trump zaapelował o spokój. Na Kapitolu padły strzały, a jedna osoba zmarła na skutek odniesionej rany. Wydarzenia potępił prezydent-elekt Joe Biden. Przed północą czasu polskiego służby zabezpieczyły budynek.
W grudniu sąd apelacyjny debatował, czy Trump wykonywał swoją pracę, kiedy przyciągnął tysiące zwolenników do Waszyngtonu kłamstwami i powiedział im, że muszą „walczyć jak diabli”, aby Kongres nie zatwierdził wyników wyborów w 2020 roku, wygranych przez Joe Bidena. Niezdecydowany sąd zwrócił się do Departamentu Sprawiedliwości o wydanie opinii.
Przygotowanie odpowiedzi zajęło wiele miesięcy — dwukrotnie Departament Sprawiedliwości prosił o kolejny miesiąc do namysłu.