Rusłan Szoszyn: Putin chce wywołać wojnę ojczyźnianą. Szuka bodźca

Prezydent Rosji musi przekonać rodaków, że waży się ich życie i przyszłość, a nie tylko losy rządzących na Kremlu.

Publikacja: 19.02.2023 11:23

Rusłan Szoszyn: Putin chce wywołać wojnę ojczyźnianą. Szuka bodźca

Foto: AFP

We wrześniu 1812 roku Napoleon Bonaparte stojąc na wzgórzu Kremla podziwiał płonącą Moskwę. Pożar ogarnął wówczas rosyjska stolicę niemalże w całości i historycy do dzisiaj sprzeczają się co do tego, kto był głównym podpalaczem: Francuzi czy wycofująca się rosyjska armia. Tak czy inaczej to przełomowe wydarzenie osiągnęło swój cel i wstrząsnęło Rosjanami, motywowało do dalszej „ojczyźnianej wojny” z armią Napoleona.

W lipcu z balkonu Pałacu Zimowego w Petersburgu car Mikołaj II, ogłaszając Rosjanom przystąpienie do wojny z Niemcami, tłumaczył to obroną „bratniego narodu serbskiego”. Do wojny tej miał motywować Rosjan bombardowany przez Austrię „bezbronny Belgrad”. Wówczas propaganda rosyjska szybko zaczęła mówić o „drugiej wojnie ojczyźnianej” nawiązując do tej z Napoleonem, która wówczas od stu lat była już wzorem rosyjskiego zwycięstwa i strategii wojskowej, zadomowiła się w rosyjskiej kulturze, literaturze i sztuce.

Czytaj więcej

Zbliża się najważniejsze orędzie Władimira Putina

Blokada Leningradu, zacięta walka głodującego i osaczonego przez wojska niemieckie miasta trwała 2,5 roku. Zginęło wówczas półtora miliona ludzi. Bitwa stalingradzka pochłonęła po obu stronach dwa miliony istnień ludzkich i była jednym z przełomowych wydarzeń II wojny światowej nazywanej w Rosji „Wielka Wojną Ojczyźnianą”.

Z czym 21 lutego pójdzie Władimir Putin do połączonych izb rosyjskiego parlamentu? Rozpętana przez niego wojna trwa od roku, zniszczyła wiele rosyjskojęzycznych miast we wschodniej i południowej części Ukrainy. Kraju, który nie wypowiadał Rosji wojny, nie atakował rosyjskiego terytorium. Czy to ma być kolejna „wojna ojczyźniana”? Propaganda Kremla nieustannie przekonuje, że nad Dnieprem tak naprawdę prowadzi wojnę z NATO, ale większości Rosjan to nie przekona do poświęcenia swojego życia, dopóki żołnierzy amerykańskich nie zobaczą na ulicach Smoleńska czy Rostowa.

Dotychczasowe uzasadnienie Putina dotyczące wojny z Ukrainą jest zbyt słabe, by postawić parę milionów rosyjskich mężczyzn pod broń. Dla mieszkańców Chabarowska, Jekaterynburga, Tomska czy Samary walka najemników byłego kucharza Putina pod ukraińskim Bachmutem nie będzie równoznaczna bitwie pod Stalingradem. Ta wojna może im jedynie przypominać bezsensowną wojnę ZSRR w Afganistanie, która odebrała przyszłość tysiącom młodych ludzi. W imię czego?

Putin pilnie potrzebuje „wojny ojczyźnianej”, bodźca, który wstrząśnie jego rodakami tak mocno, że uznają tę wojnę za swoją. A przede wszystkim musi przekonać Rosjan, że waży się ich życie i przyszłość, a nie tylko losy rządzących na Kremlu. Dzisiaj "płonąca Moskwa" przydałaby mu się jak nigdy dotąd.

We wrześniu 1812 roku Napoleon Bonaparte stojąc na wzgórzu Kremla podziwiał płonącą Moskwę. Pożar ogarnął wówczas rosyjska stolicę niemalże w całości i historycy do dzisiaj sprzeczają się co do tego, kto był głównym podpalaczem: Francuzi czy wycofująca się rosyjska armia. Tak czy inaczej to przełomowe wydarzenie osiągnęło swój cel i wstrząsnęło Rosjanami, motywowało do dalszej „ojczyźnianej wojny” z armią Napoleona.

Pozostało 84% artykułu
Polityka
Konfederacja zwołuje kongres. Przestraszyła się zarzutów o nielegalność władz?
Polityka
Hołownia po spotkaniach w Ankarze. Polska liczy na wojskową współpracę z Turcją
Polityka
Powódź w Polsce. Bogdan Zdrojewski: W niektórych miejcach zrobiono za mało, w niektórych - za dużo
Polityka
Prokuratura wznawia dochodzenie w sprawie „plecaków Beaty Kempy”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Beata Kempa została nowym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy