„Nowa ustawa zawierać będzie zmiany istotne dla budowania obronności państwa” – brzmi fragment uzasadnienia autopoprawki do projektu ustawy o broni i amunicji posła Kukiz’15 Jarosława Sachajki. Propozycja jest bardzo obszerna, liczy z uzasadnieniem 20 stron i w zasadzie można ją traktować jako odrębny projekt. Już szósty. Od wybuchu wojny w Ukrainie politycy Zjednoczonej Prawicy i Kukiz’15 prześcigają się w pomysłach na ułatwienie Polakom dostępu do broni palnej.
Obecnie pod tym względem jesteśmy w ogonie Europy. Pozwoleń na broń jest w Polsce 252 tys., a posiadaczy – około 170 tys. W ich rękach jest 658 tys. sztuk broni. Biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców, wielokrotnie więcej jest ich choćby w sąsiadujących z nami Niemczech, w Czechach, czy – co istotniejsze – w Rosji.
Projekt goni projekt
– Jesteśmy jednym z najbardziej rozbrojonych narodów w Europie. To powinno się zmienić – powiedział na początku marca poseł Sachajko, ogłaszając wniesienie projektu ustawy o broni i amunicji, który złożył z posłami PiS i niezrzeszonymi. Zakłada całkowitą rewolucję: likwidację obecnych celów posiadania broni, a w zamian wprowadzenie m.in. łatwej do zdobycia obywatelskiej karty broni.
Czytaj więcej
Przed wyborami najważniejsi nie są wszyscy wyborcy, tylko poszczególne ich grupy popierające konkretne osoby. Dlatego możemy się spodziewać wysypu różnych legislacyjnych pomysłów zgłaszanych w nadziei na parę dodatkowych głosów.
Propozycja trafiła do Sejmu pod koniec marca, a trzy tygodnie później pojawił się drugi projekt, wniesiony przez wchodzącą w skład Zjednoczonej Prawicy Partię Republikańską. Również zakłada ułatwienia w dostępie do broni, jednak w ramach korekt obecnego systemu.