PiS rozważa zmianę ordynacji wyborczej, planuje m.in. zmniejszenie okręgów wyborczych i zwiększenie ich liczby do stu. Co to może oznaczać?
Jeżeli jakaś władza, która kończy swoje urzędowanie, myśli o zmianie ordynacji wyborczej, to znaczy, że się boi. PiS obleciał strach i czuje, że te wybory może przegrać. Będą one dla nich trudne, w związku z czym muszą sobie pomóc zmianą ordynacji. Tak działo się już na świecie w różnych momentach w historii. Podobna sytuacja była w Polsce, gdy SLD w ciągu jednej kadencji dwukrotnie zmieniało ordynację wyborczą. Stąd wniosek, że władze, które zmieniały ordynacje, zazwyczaj na tym traciły. Na każdy scenariusz wyborczy będziemy gotowi, czy to na zmianę ordynacji, czy to na inny podział okręgów. Przyglądamy się działaniom rządu i przygotowujemy się do wyborów – będziemy gotowi. Jednak gdy patrzę na Solidarną Polskę, która postuluje zmianę ordynacji wyborczej, to od razu nasuwa mi się skojarzenie z karpiem, który chce przyśpieszyć święta. Jeżeli Solidarna Polska zgodzi się na ordynację wyborczą, która de facto spowoduje, że rzeczywisty próg wyborczy będzie na poziomie 10 proc., to sama skaże się na niebyt i kompletne uzależnienie od PiS-u.
Czytaj więcej
Kadencja samorządów będzie wydłużona o kilka miesięcy – mówi Adam Bielan, europoseł PiS, Partia Republikańska.
Skąd pewność, że ta władza się kończy?
Głęboko wierzę, że w przyszłych wyborach nastąpi zmiana władzy. Zrobimy wszystko, żeby rządy PiS-u się zakończyły, ponieważ są szkodliwe i doprowadziły do gigantycznej katastrofy gospodarczej. Z rozmów, które prowadzimy każdego dnia – na dożynkach, targach, spotkaniach i dyżurach poselskich – wynika, że opinia o PiS-ie w społeczeństwie jest coraz gorsza. PiS pokazuje w telewizji publicznej, że w Polsce jest wspaniale, że nie ma drożyzny, że nie brakuje węgla i jest super, ale ludzie bardzo szybko mogą zestawić to z rzeczywistością, która wygląda zupełnie inaczej. Propaganda rozjechała się z rzeczywistością i coraz więcej osób to widzi.