Orzeczenie w sprawie Roe vs. Wade z 1973 r. zalegalizowało aborcję w USA, ponieważ ustanowiło federalne prawo do przerywania ciąży do momentu, gdy płód jest w stanie przeżyć poza łonem matki - wówczas do 28 tygodnia, a dziś do 23–24 tygodnia ciąży. W piątek Sąd Najwyższy USA uchylił orzeczenie. Decyzja oznacza, że w kwestiach dotyczących aborcji decydować będą poszczególne stany.
Do orzeczenia Sądu Najwyższego odniósł się prezydent USA Joe Biden. - To bardzo smutny dzień. Dziś Sąd Najwyższy odebrał Amerykanom konstytucyjne prawo - ocenił. - Nie ograniczył, po prostu odebrał. To nigdy nie miało miejsca w sprawie prawa, które jest tak ważne dla tak wielu Amerykanów, ale oni (sędziowie - red.) to zrobili. To smutny dzień dla Sądu Najwyższego i dla państwa - dodał Biden.
Czytaj więcej
- Sąd Najwyższy naprawił historyczną krzywdę - tak wiceprezydent USA z czasów Donalda Trumpa, Mike Pence, skomentował uchylenie przełomowego orzeczenia w sprawie Roe przeciwko Wade z 1973 r. dotyczącego aborcji.
Amerykański prezydent argumentował, że orzeczenie w sprawie Roe przeciw Wade "chroniło wolność wyboru" kobiet w USA. - Zdrowie i życie kobiet w tym kraju jest teraz zagrożone - powiedział Joe Biden. Mówił, że według niego orzeczenie z 1973 r. było "właściwe z punktu widzenia prawa konstytucyjnego i stosowania podstawowego prawa do prywatności i wolności".
Za decyzję Sądu Najwyższego Biden obwinił byłego prezydenta Donalda Trumpa mówiąc, że "podstawą" dzisiejszej decyzji "o wyeliminowaniu fundamentalnego prawa kobiet" w USA było "troje sędziów nominowanych przez jednego prezydenta, Donalda Trumpa". - W konsekwencji prawa stanowe zakazujące aborcji automatycznie wchodzą dziś w życie - kontynuował, krytykując jako "ekstremalne" przepisy w poszczególnych stanach, zakazujące aborcji np. gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub gdy zagrożone jest życie kobiety.