Spór Wielkiej Brytanii z UE osiąga kolejne szczyty, a raczej – jak mówi Simon Coveney, szef MSZ Irlandii – kolejne dno. Liz Truss, szefowa dyplomacji brytyjskiej odpowiedzialna za relacje z UE, przedstawiła projekt ustawy, która prowadzi do jednostronnych zmian w protokole północnoirlandzkim będącym integralną częścią międzynarodowej umowy o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE.
Ten ruch wywołał twardą reakcję drugiej strony – Bruksela uruchomiła przeciw Wielkiej Brytanii trzy postępowania o naruszenie prawa. Zaniepokojone są Stany Zjednoczone, którym bardzo zależy na utrzymaniu pokoju na irlandzkiej wyspie. Protestują deputowani Sinn Féin – partii, która ma większość w Stormont, regionalnym parlamencie Irlandii Północnej. Wątpliwości mnoży nawet część torysów zaniepokojonych pomysłem zrywania międzynarodowego traktatu, w sytuacji gdy Wielka Brytania musi negocjować kolejne porozumienia handlowe po wyjściu z UE.
Irlandia Północna bardzo korzysta na tym faktycznym pozostawaniu w unijnym wspólnym rynku
Protokół północnoirlandzki stworzył specjalne środowisko regulacyjne, odrębne od reszty Wielkiej Brytanii, które miało utrzymać bardzo rozbudowane więzy gospodarcze między Irlandią a Irlandią Północną i zapobiec powrotowi krwawego konfliktu na ulice Belfastu i innych północnoirlandzkich miast. W uproszczeniu: pozostawił on Irlandię Północną w unijnym wspólnym rynku i ustanowił na Morzu Irlandzkim kontrole dla towarów wjeżdżających z pozostałej części terytorium Wielkiej Brytanii. Jednocześnie przewidział szereg ułatwień, żeby ta kontrola nie była zbyt uciążliwa. Założenie było też takie, że z czasem z pomocą technologii uda się wypracować rozwiązania, które będą jak najmniej dokuczliwe. Jurysdykcję nad protokołem sprawuje Trybunał Sprawiedliwości UE. A przedsiębiorstwa w Irlandii Północnej muszą podlegać niektórym unijnym wymogom (np. dotyczącym zasad pomocy publicznej), dzięki czemu mogą bez problemu wysyłać produkty do Republiki Irlandii.
Protokół budził od początku protest w DUP, czyli partii północnoirlandzkich unionistów. Gdy kilka miesięcy temu stracili większość w Stormont na rzecz Sinn Féin, historycznie opowiadającej się za jednym państwem irlandzkim, sparaliżowali prace parlamentu, żądając przepisania porozumienia z UE. Sinn Féin się temu sprzeciwia nie tylko z powodów politycznych, ale też czysto biznesowych: Irlandia Północna bardzo korzysta na tym faktycznym pozostawaniu w unijnym wspólnym rynku.