– Najlepszym sposobem na zapobieżenie konfrontacji jest dyplomacja – oświadczył w czwartek po rozmowie z szefem rosyjskiego MSZ Sergiejem Ławrowem sekretarz stanu USA Antony Blinken. Obaj brali udział w szczycie OBWE w Sztokholmie.
Wysoki rangą dyplomata USA, cytowany przez agencję Reuters, powiedział, że rokowania były „poważne, rzeczowe i wstrzemięźliwe". Jego zdaniem przełomu nie było, obie strony uzgodniły jednak, że rokowania będą kontynuowane. Wcześniej w Waszyngtonie rozważano organizację wirtualnego spotkania Joego Bidena z Władimirem Putinem w tym roku i realnego w roku przyszłym.
Czytaj więcej
Jeżeli USA, jako lider NATO, ulegną ultimatum w sprawie Ukrainy, usłyszą następne. One będą dotyczyć państw członkowskich sojuszu. To logika wschodniego imperium, które krok po kroku niszczy obecny porządek światowy.
Amerykanie za Niemców
W trakcie rozmowy z Ławrowem Blinken zaapelował do Rosji o „zastosowanie się do porozumienia z Mińska", pod którym w 2015 r. podpisali się poza Rosjanami i Ukraińcami także Francuzi i Niemcy. Ławrow odparł, że Rosja inaczej niż Ukraina rozumie podjęte wówczas zobowiązania. Chodzi o ciągnący się już od kilku lat spór o to, czy najpierw Rosjanie mają się wycofać z okupowanej części Donbasu i oddać pod kontrolę Ukraińców uznawaną przez wspólnotę międzynarodowa granicę, czy też wcześniej parlament w Kijowie powinien uchwalić specjalny status dla dwóch zamieszkanych w większości przez ludność rosyjskojęzyczną obwodów donieckiego i ługańskiego.
Władimir Putin miał nadzieję, że umowa da mu prawo weta odnośnie do strategicznych decyzji ukraińskich władz. Byłoby to możliwe, gdyby federalizacja Ukrainy poszła tak daleko, że przystąpienie do NATO nie byłoby możliwe bez zgody władz regionalnych Doniecka i Ługańska, na które Moskwa ma przemożny wpływ. Jednak przez sześć lat rokowań Kremlowi nie udało się tu zrobić żadnego postępu: wietrząc podstęp, Ukraińcy odmawiali zastosowania się do takich warunków. Zirytowany Kreml wycofał się kilka miesięcy temu z rokowań w ramach formatu normandzkiego (z udziałem Francji i Niemiec). Teraz mógłby jednak do nich wrócić, gdyby miejsce Paryża i Berlina zajął Waszyngton. W Moskwie Biden zyskał pewną popularność z powodu rzeczowego sposobu prowadzenia rokowań, przede wszystkim jeśli chodzi o broń strategiczną. Rosjanie uważają też, że amerykański prezydent jest gotowy do ustępstw, bo priorytetem jest dla niego powstrzymanie chińskiej potęgi.