„A crazy love" – taki slogan pojawi się wkrótce na kadłubach samolotów Middle East Airlines i będzie używany w spotach reklamowych, promując atrakcje turystyczne Libanu. Ma dowodzić, że zakochać się można w kraju, w którym szaleje covid, ceny rosną w tempie geometrycznym, kryzys ekonomiczny pogłębia się z każdą niemal godziną, nie ma śladu stabilności politycznej, nie mówiąc już o braku prądu czy wody w kranach. Nic dziwnego, że zamiast 2 mln turystów dwa lata temu obecnie pozostały jedynie niedobitki.
– Bez względu na to, jak szalona jest obecna sytuacja w Libanie, możemy jedynie powiedzieć: „kochamy cię w twoim szaleństwie" – mówi szef firmy marketingowej z Dubaju, która opracowała strategię promocyjną. Cytowana fraza pochodzi ze znanego przeboju piosenkarki Fajruz o miłości do Libanu, jeszcze z sprzed wojny domowej, zakończonej trzy dekady temu. Z jej skutków kraj nie zdołał się otrząsnąć. Złudny jest widok nowoczesnego centrum Bejrutu odbudowanego niemal w całości ze zgliszcz wojennych. Zresztą w połowie ubiegłego roku przybyły nowe w okolicy portu po dewastującym część miasta wybuchu 2750 ton azotanu amonu, który zalegał w magazynach od lat.
Czytaj więcej
Dwie główne elektrownie w Libanie Deir Ammar i Zahrani zostały zamknięte z powodu niedoboru paliwa, który spowodował przerwy w dostawie prądu w większości obszarów w kraju.
Eksplozja była potężnym ciosem dla całej libańskiej gospodarki i wysadziła zgniły od dawna układ polityczny, którego znakiem rozpoznawczym była wszechogarniająca korupcja. W tym roku we wrześniu udało się wprawdzie utworzyć rząd z sunnickim premierem na czele przy zachowaniu konstytucyjnej zasady, że prezydentem musi być maronita, a szefem parlamentu szyita. To jednak fasada.
– Krajem rządzi Hezbollah, to oni sprawują realną władzę. Kontrolują rząd, który nie jest bynajmniej gabinetem pozapartyjnych technokratów, i w ich bezpośredniej władzy jest ogromna część kraju. Mają broń, pieniądze i potężnego sojusznika w postaci Iranu – mówi „Rzeczpospolitej" Patricia Choder z bejruckiego dziennika „ L'Orient Le Jour".