– Nie chcę ciągnąć kłamstw i samooszukiwania się: nie ma serbskiej władzy w Kosowie – mówił prezydent Aleksandar Vučić w czasie specjalnej debaty w parlamencie poświęconej problemowi Kosowa.
Belgrad faktycznie utracił władzę w prowincji po 1999 roku, gdy oddziały NATO zaatakowały Serbię, by przerwać pacyfikowanie Kosowa przez jej armię. W 2008 roku Prisztina ogłosiła niepodległość, tylko częściowo uznaną przez społeczność międzynarodową (nie uznaje jej m.in. pięć państw UE).
– Musimy uznać, że zostaliśmy pokonani. Straciliśmy terytorium. Możemy utrzymać status quo i „zamrożony konflikt” lub zacząć normalizować stosunki z Kosowem – mówił Vučić, podkreślając, że jest zwolennikiem drugiego rozwiązania. Jednak zastrzegł, że jakakolwiek decyzja musi zostać zatwierdzona w ogólnonarodowym referendum.
Debata została zbojkotowana przez opozycję, oskarżającą prezydenta o autorytaryzm. W dodatku Vučić doczekał się bardzo niespodziewanej odpowiedzi ze strony władz Prisztiny: we wtorek o świcie kosowska policja wjechała do serbskich miejscowości na północy republiki i zaczęła aresztowania. Według świadków w kolumnach policyjnych były co najmniej 73 ciężarówki.
Główna akcja odbywała się w zamieszkanej przez Serbów miejscowości Zubin Potok, gdzie podobno zatrzymano 23 osoby. Ale mieszkańcy zaczęli budować barykady, by powstrzymać policjantów. Vučić nakazał postawienie serbskiej armii w stan gotowości bojowej.