Pewnie, że mam żal do Facebooka – mówi Małgorzata Małyszko, prezes Społecznej Inicjatywy Narkopolityki (SIN). – Blokowanie dostępu do naszych treści tak naprawdę wyrządza krzywdę użytkownikom, których mogłaby objąć profilaktyka uzależnień – dodaje.
SIN to stowarzyszenie, które działa m.in. na rzecz ograniczania szkód związanych z zażywaniem narkotyków. Małyszko tłumaczy, że jej organizacji bardzo zależy na obecności na Facebooku, bo za jego pośrednictwem najłatwiej dotrzeć do młodych osób. – Żaden portal społecznościowy nie ma tylu użytkowników. Gdybyśmy teraz chcieli zaistnieć na innej platformie, prawdopodobnie nic nam by z tego nie wyszło. Dotarlibyśmy do ułamka osób, do których docieramy na FB – zauważa.
Podejrzane talerze
W SIN nie zachęcamy do brania narkotyków, ale zwiększamy wiedzę dotyczącą niebezpieczeństwa zażycia substancji psychoaktywnych, skutków ich mieszania oraz zażywania substancji niewiadomego pochodzenia – tłumaczy Małyszko. Czy próbują też zniechęcać do sięgania po narkotyki? – Nie do końca, bo nie oceniamy osób, które je zażywają. Mamy świadomość, że są osoby, które z tego nie zrezygnują – odpowiada.
SIN chciałoby, aby posiadanie narkotyków na własny użytek w Polsce zostało w przyszłości zdekryminalizowane. – Polskie prawo nie precyzuje tego, za jaką ilość posiadanej przy sobie substancji można kogoś ukarać. Ten stan prawny uderza w okazjonalnych użytkowników i osoby uzależnione, a w mniejszym stopniu w dilerów i przemytników. Jednocześnie chcemy, żeby zmianie w prawie towarzyszyły szerokie działania edukacyjne dotyczące skutków wywoływanych przez narkotyki. Promujemy także korzystanie z testów kolorymetrycznych. Według badań z Wielkiej Brytanii ok. 70 proc. osób, które przetestowało w ten sposób substancję z czarnego rynku, nie sięgnęło po nią – mówi Małyszko.
Testy kolorymetryczne pozwalają sprawdzić skład badanej substancji. Nie da się za ich pomocą ocenić jakości czy ilości narkotyku. O tym, jak działają, można przekonać się na stoiskach stowarzyszenia SIN na imprezach klubowych i plenerowych. – Do stoisk podchodzą osoby, które chcą się dowiedzieć czegoś o substancjach psychoaktywnych. Także takie, które coś zażyły i potrzebują pomocy z powodu silnej reakcji organizmu na narkotyk – opowiada szefowa stowarzyszenia. – Możemy zaoferować im wodę, elektrolity, owoce, żeby się nawodniły i nasyciły. Osoby, które przez dłuższy czas zażywają stymulanty, często nie mają apetytu. Dlatego zjedzenie czegoś może dodać im trochę energii, szczególnie jeśli tańczą i są wyczerpane.