Tytulatura Karola X Gustawa zaczynała się od słów: „król Szwedów, Gotów i Wandalów". Nasi sąsiedzi bardzo cenili sobie pokrewieństwo z barbarzyńskimi pogromcami Imperium Rzymskiego. W 1431 roku na soborze w Bazylei biskup Växiö użył tego argumentu, domagając się dla siebie godnego miejsca na sali obrad. Oburzyło to jego hiszpańskiego kolegę, który oświadczył, że najdzielniejsi Goci osiedlili się na Półwyspie Iberyjskim, zaś na północy pozostali sami tchórze i niedołęgi, i to ich potomkami są obecni Skandynawowie. Nie mają więc prawa domagać się żadnych przywilejów.
Dwa wieki później nikt już nie śmiał zarzucać Szwedom braku odwagi. Stali się postrachem Europy. Wojna była ich sposobem na życie. Dyplomaci mocarstw wychodzili ze skóry, by furię nowożytnych Wandalów skierować w pożądanym przez siebie kierunku. Ale oni mieli własny plan: chcieli uczynić z Bałtyku szwedzkie jezioro.
Kim był władca, który przebywał w Polsce niecałe dwa lata, ale szkód narobił tyle, że pamiętane są przez trzy wieki? Oddajmy głos Henrykowi Sienkiewiczowi. „Oblicze jego zwiastowało nadzwyczajnego człowieka, jednego z takich, którzy chodząc po ziemi, krew z niej wyciskają. Była w nim wspaniałość i duma monarsza, i siła lwia, i lotność geniuszu, jeno, choć uśmiech łaskawy nie schodził mu nigdy z ust, nie było owej dobroci serca, która takim łagodnym światłem oświeca od wewnątrz lica jak lampka wstawiona w środek alabastrowej urny". Charakterystyka zaiste frapująca, lecz pisarz na główne czarne charaktery upatrzył sobie Janusza i Bogusława Radziwiłłów. Szwedzki król, którego wpływ na rozwój wypadków był przecież o wiele większy, jest w „Potopie" postacią epizodyczną.
W 1696 roku w Norymberdze ukazał się siedmioksiąg „O czynach Karola Gustawa" pióra Samuela von Pufendorfa. Autor, wybitny prawnik i filozof, korzystał z dokumentów i relacji jeszcze żyjących świadków. Dzisiejsi historycy wysoko oceniają jego pracę. Pufendorf, oficjalny dziejopis Królestwa Szwecji, potrafił zachować obiektywizm. Pisał o królu: „był władcą wielkiego ducha, wielce doświadczonym w sztuce wojennej i prawdziwym piorunem wojny", lecz nie zachwycał się jego agresywną, mierzącą siły na zamiary polityką.
Karol Gustaw potrafił być uprzejmy, a nawet czarujący. Rachunki zawsze płacił w terminie, co w przypadku XVII-wiecznych monarchów bynajmniej nie było regułą. Nawet wrogowie doceniali jego organizacyjny talent. „Czynny bez wypoczynku, jakby się po to urodził, żeby pracować (...). Sam wszystkie sprawy załatwia, rzadko zdania senatorów i generałów zasięga" – raportował cesarski dyplomata Franz Paul de Lisola. „Był to władca dumny i poszukujący chwały" – podkreślał ambasador francuski Hugues de Terlon, który znał go bodaj najlepiej.