Literackie bestsellery sierpnia

Ranking bestsellerów sierpnia.

Aktualizacja: 20.09.2015 01:14 Publikacja: 19.09.2015 01:01

Literackie bestsellery sierpnia

Foto: Plus Minus

1. Jeśli sukces „Pogromcy lwów" Camilli Lackberg (Czarna Owca) czegoś dowodzi, to jedynie świetnej marki skandynawskich, kryminałów. Akurat autorka „Pogromcy..." w silnej gromadce autorów uprawiających ten gatunek literatury popularnej niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale kolejne jej książki czytelnicy pochłaniają z tym samym, wciąż niezaspokojonym apetytem.

2. „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" Wojciecha Sumlińskiego
(Wojciech Sumliński) wciąż na samym topie listy. Znak to, że emocje polityczne rozpętane podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi nie maleją.

3.
Co bohatera książki „Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość" Jana Kaczkowskiego i Piotra Żyłki (WAM) pociągnęło do kapłaństwa? „Możliwość sprawowania Eucharystii i bycia maksymalnie zjednoczonym z Jezusem" – odpowiada ksiądz Kaczkowski, a dalej przyznaje: „Nie wiem, jak przekonać młodych ludzi, że tak warto żyć. Ani nie wiem, jak ich, do jasnej cholery, przekonać do piękna Eucharystii albo do piękna tego, z czym ksiądz się spotyka dzięki spowiedzi".

4. Należy powiedzieć – pisze Jerzy Zięba w „Ukrytych terapiach" (Egida Halina Kostka) – „że w ciągu ostatnich stu lat medycyna akademicka dokonała wielkich postępów. Szczególnie widoczne to jest w przypadku np. medycyny ratunkowej, gdzie lekarze potrafią przywrócić do życia osobę przywiezioną do szpitala w przysłowiowych kawałkach. To, co medycyna potrafi dzisiaj robić z noworodkami, w moim pojęciu graniczy z cudem, bo czym innym jest przeprowadzenie operacji serca u maleńkiej istoty, ciągle jeszcze będącej w łonie matki? Chirurgia, diagnostyka, rehabilitacja... tak. Jednakże w przypadku chorób przewlekłych jesteśmy tam, gdzie byliśmy dziesiątki lat temu. W tych schorzeniach »leczy się« tylko symptomy lub raczej łagodzi skutki. Nie mamy odpowiedzi na to, jak wyleczyć np. stwardnienie rozsiane, cukrzycę, toczeń, mukowiscydozę, wrzodziejące zapalenie jelita grubego...".

5. Tytułowa bohaterka „Simony" Anny Kamińskiej (Wydawnictwo Literackie), pochodząca ze sławnego rodu artystów córka malarza Jerzego Kossaka, uczyła się słabo, jakoś jednak do matury dobrnęła. Na studia aktorskie się nie dostała, polonistykę porzuciła po jednym semestrze. W końcu za drugim podejściem dostała się na biologię i to, jak miało się okazać, był trafny wybór. Zwierzęta zresztą od dziecka kochała bardziej niż ludzi, a wychowywała się z psami i ptakami, których nigdy w Kossakówce nie brakowało.

6. W „Okularniku" Katarzyna Bonda (Muza) w łopatologiczny raczej sposób usiłuje poprowadzić prostą linię od zbrodni dokonanej w 1946 r. na mieszkańcach wsi w okolicach Białowieży do dzisiejszych akcji skinheadów. Żołnierze Wyklęci przewracają się w miejscach, gdzie ich pochowano. Napisałbym „grobach", ale nie każdy z nich ma swój grób.

7. „Papierowe miasta" Johna Greena (Bukowy Las) nie dorównują sztandarowemu dziełu tego autora, czyli powieści „Gwiazd naszych wina". Ale nastolatki znów naczytają się o niezwykłej (?) miłości, a nawet otrzymają garść całkiem dorosłych, choć niekoniecznie specjalnie głębokich, przemyśleń. Dla przykładu taki obrazek „papierowego miasta": „(...) popatrz na te wszystkie ślepe zaułki, ulice, które zawracają same na siebie, wszystkie te domy wybudowane tylko po to, by się rozpaść. Na wszystkich tych papierowych ludzi mieszkających w swych papierowych domkach i wypalających swoją przyszłość, byle tylko siedzieć w cieple. Na wszystkie te papierowe dzieciaki pijące piwo, które kupił im jakiś menel w papierowym całodobowym. Każdy opętany jest manią posiadania przedmiotów. Cienkich jak papier i jak papier kruchych".

8. Niedawno posłuchałem fragmentów „Krwi na śniegu" Jo Nesbo (Wydawnictwo Dolnośląskie) z audiobooka nagranego przez Krzysztofa Gosztyłę. Zasługi tego aktora w przybliżaniu odbiorcom literatury – i tej z najwyższej półki, i tej z niżej usytuowanych regałów – są nie do przecenienia.

9. Pisarza Johna Rothsteina, bohatera powieści Stephena Kinga „Znalezione nie kradzione" (Albatros), tygodnik „Time" nazwał kiedyś geniuszem. Zainteresowany nie protestował. Gdy napastnik trzyma go na muszce w jego własnym domu, myśli tak: „Koniec lekarstw. Koniec wypominania sobie przeszłości, pobojowiska zniszczonych związków, zostawionych po drodze jak rozbite samochody. I koniec z obsesyjnym pisaniem, koniec z gromadzeniem tych notesów jak kupek króliczego gówna rozsianych wzdłuż leśnej ścieżki. Kulka w łeb może wcale nie byłaby taka zła. Lepsza niż rak lub alzheimer, ten największy postrach każdego człowieka, który zawsze zarabiał na życie intelektem. Oczywiście, pojawią się nagłówki, było ich mnóstwo jeszcze przed tym cholernym artykułem w »Time«... Ale jeśli pociągnie za spust, nie będzie ich musiał czytać". Gdyby się zastanowić, to wcale niebłahe powody, by z nadzieją czekać na śmierć. No i Rothstein się doczeka.

10. Na marginesie „Pochłaniacza" Katarzyny Bondy (Muza) Andrzej Horubała w „Do Rzeczy" zauważył: „(...) zdaniem kultowego księdza z »Pochłaniacza« 70 proc. kleryków jest w seminariach tylko po to, by się wzajemnie podupczyć". A propos, wychodzi jeszcze takie pismo „Fakty i Mity"? To dobry adres dla „królowej polskiego kryminału", jak nazwał autorkę nieoceniony Zygmunt Miłoszewski.

11. „Zniszcz ten dziennik. Wszędzie" Keri Smith (K.E. Liber) – to nie książka. A komu mało, niech „przeczyta" inne dzieło tej samej autorki, właśnie pod tytułem „To nie książka". Usatysfakcjonowany będzie podwójnie.

12. Autorem „Tronu z czaszek. Księgi 1" (Fabryka Słów) jest Peter V. Brett, chyba na wyrost nazwany następcą George'a R.R. Martina. Chyba.

13. „Tajemny ogród" Johanny Basford (Nasza Księgarnia) – rozreklamowana kolorowanka szkockiej ilustratorki. Wydawca zachęca: „Rysuj, koloruj, przeżywaj przygody", adresując te słowa do odbiorców w każdym wieku. Wbrew pozorom zdarza się, że rodzice, a nawet dziadkowie, chętniej sięgają po kredki niż ich pociechy. Ta książeczka nadaje się dla nich wyśmienicie.

14. Ze „Złych psów. W imię zasad" Patryka Vegi (Wydawnictwo Otwarte) dowiadujemy się m.in., dlaczego piękne, a niekiedy i niegłupie dziewczyny lgną do bandytów: „Na pewno im imponuje, że mają faceta, którego wszyscy się boją. Typowy samiec – ma siłę, ma władzę, gdzie pójdzie, tam mu się kłaniają. Mają przy nich ogromne poczucie bezpieczeństwa. Złudne, do momentu, aż takim dżentelmenem zaczyna interesować się policja. Przy pierwszych zatrzymaniach te laski zwykle sadzą się do policjanta. Ale później okazuje się, że ich wielki Romeo, postrach całej Warszawy, idzie siedzieć i tak naprawdę gówno – ona zostaje sama. Gość jej nie powie, gdzie jest kasa, bo ją trzyma na coś innego, koledzy też pójdą siedzieć albo nie opiekują się nią tak, jak by sobie tego życzyła. Trzeba iść do pracy. Czasem bywa, że dziewczyna potrzebuje na coś pieniędzy i weźmie sobie forsę, którą miała gangsterowi trzymać. Była taka sytuacja z panną Lepy, która rozje*** kasę. I wyobraź sobie, że koledzy Lepy, którzy byli poszukiwani, wyłapali laskę i tak jej doje***, że jak przyszła na komendę, to jej nie poznałem. Łeb miała jak bakłażan (...)".

15. Guillaume Musso, autor „Central Parku" (Albatros) to najpopularniejszy obecnie pisarz francuski. W zeszłym roku jego książki rozeszły się we Francji w nakładzie przekraczającym 1 milion 600 tysięcy egzemplarzy. „Central Park", zgodnie z nazwą, rozgrywa się w Nowym Jorku, w którym nie wiadomo jakim cudem znaleźli się skuci ze sobą kajdankami Alice i Gabriel, choć poprzedniego dnia ona była w Paryżu a on w Dublinie. To już jedenasta powieść Musso.

16. Być może, powiada tytułowy bohater książki „'Masa' o porachunkach polskiej mafii" Jarosława Sokołowskiego i Artura Górskiego (Prószyński i S-ka): „... gdybym dorastał otoczony rodzicielską miłością, nie byłbym dzisiaj Masą, ale inżynierem, politykiem albo księdzem. Tylko czy wtedy zechcielibyście przeczytać moje wspomnienia? Jestem pewien, że nie. Dlatego cieszcie się, że żyłem, jak żyłem, bo dzięki serii 'Masa o polskiej mafii' dostaliście szansę na przeniesienie się do świata, którego w inny sposób nawet byście nie posmakowali". Okropnie zadufany ten „Masa", ale trochę racji ma, choć o „smakowaniu" książki nie ma mowy. Jest obrzydliwa.

17. „Florystka" (pocket) Katarzyny Bondy (Muza) to kryminalna historia o dzieciach porywanych w Białymstoku. Nie ma się co dziwić, że akurat tam. Autorka jest z Hajnówki, to niby o jakim mieście miałaby pisać? A Białystok zmienił się ostatnio bardzo, nabrał wielkomiejskości, to i zbrodnie, i przestępstwa pospolite stały się tam bardziej stylowe.

18. „Zniszcz ten dziennik" Keri Smith (K.E. Liber) – książka bez sensu. Nie mylić z drugą, która naprawdę zatytułowana jest „Książka bez sensu". Obie warte siebie [ por. poz. 11].

19. Całą niemieckość „Kuby" Małgorzaty Domagalik i Jakuba Błaszczykowskiego (Buchmann) diabli wzięli. Nasz reprezentacyjny piłkarz przeniósł się do Florencji, choć na siłę robiono z niego – przy jego wydatnej pomocy – ikonę Dortmundu. Ale żałować nie ma czego. Niemcy solidnie mu płacili, a on odwdzięczył się im zaangażowaniem w grze w Borussi. I to by było na tyle.

20. W jednym z opowiadań tomu „Reputacja" Andrzeja Pilipiuka (Fabryka Słów) znalazłem zdanie nawiązujące do treści książki Filipa Springera „13 pięter" [patrz: poz. 28]: „Widziałem, jak moja Warszawa z roku na rok zmienia się w tanią prowincjonalną podróbkę Berlina". To i tak nieźle; momentami moje miasto przypomina mi melanż białoruskiego Mińska ze slumsami Azji czy Południowej Ameryki.

21. „Książka pod tytułem. Tom 1" Roberta Trojanowskiego (Kaktus) - polska odpowiedź na książki-nie książki Keri Smith [ por. poz. 11 i 18]. Ani lepsza, ani gorsza.

22. „Wróć, jeśli pamiętasz" Gayle Forman (Nasza Księgarnia) – dopełnienie „Zostań jeśli kochasz" tej samej autorki [ por. poz. 26]. Ma książka swoich fanów. Licznych.

23. „Tajemnica domu Helclów" (Znak) Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego, ukrywających się pod pseudonimem Maryli Szymiczkowej, anonsowana jest – z pewną dozą przesady - jako kryminał retro. W rzeczywistości mamy raczej do czynienia z literacką zabawą w dopisywanie kolejnego odcinka pamiętnego serialu Andrzeja Wajdy „Z biegiem lat, biegiem dni". Mamy więc Kraków roku 1893, a wśród powieściowych postaci pojawia się asystent profesora anatomii, niejaki Tadeusz Żeleński czyli przyszły Boy. Kapitalnie naszkicowana profesorowa Szczupaczyńska wykazuje zaś zadziwiające podobieństwo z Anielą Dulską. I tak dalej.

24. Po przeczytaniu „Paktu Piłsudski-Lenin" Piotra Zychowicza (Rebis) nieomal wpadłem w zachwyt. Nieomal, bo uwielbiane przez autora alternatywne warianty rozwoju wydarzeń historycznych, kryją w sobie pułapki i przynajmniej w jedną z nich wpadł – moim zdaniem – Piotr Zychowicz. Mianowicie, w efektownej – przyznaję - wizji dziejów, w której w trakcie wojny 1920 r. Polacy do spółki z Denikinem lub Wranglem (do wyboru) mieliby unicestwić bolszewizm, milcząco zakłada, że hydra komunizmu nie odrosłaby już nigdy. Nie byłoby więc Pol Pota i Mengystu Hajle Mariama, komunistycznych Chin, Wietnamu czy Kuby, oczywiście nie byłoby PRL-u a „Wojciech Jaruzelski pozostałby miłym chłopakiem z dobrego domu". Też czasem lubię się rozmarzyć, a jednak założenie, że nie byłoby tego wszystkiego, „gdyby Józef Piłsudski w latach 1919-1920 sprzymierzył się z rosyjskimi patriotami i wydał rozkaz marszu na Moskwę", wydaje mi się nadto optymistyczne. Naturalnie, perspektywa z Leninem ściętym szablą, Trockim powieszonym na gałęzi i Stalinem strzelającym sobie w łeb jest bardzo pociągająca, jednak upadek rewolucji w Rosji niekoniecznie musiałby raz na zawsze wstrzymać pochód widma komunizmu przez najpiękniejszy ze światów. Pewnie by go zahamował, poza tym – kto wie czy z wymienionych arcyzbrodniarzy nie uczyniłby męczenników i wtedy dopiero nie pozbieraliśmy się ze szczęścia. Ale też jest to jedyne zastrzeżenie do nowej książki autora „Obłędu", bodaj najciekawszej z tych, jakie dotąd napisał.

25. Tytuł książki „Show fashion. Modowa rewolucja. Kupuj mniej, wyglądaj lepiej" Joanny Glogazy (Znak) mówi sam za siebie. Sprezentowałem ją żonie, w nadziei, że ograniczy zawartość garderoby obejmującej już połowę domu. Nadzieja spełzła na niczym. Kiedy wytknąłem małżonce brak reakcji na jakże słuszne wezwanie: „Kupuj mniej, wyglądaj lepiej", co w tym wypadku sprowadziłbym do apelu: „Wyrzuć co drugą szmatę", odparła, że zastanowi się nad tym, gdy usunę – z drugiej połowy domu – co drugą książkę. Jeszcze czego!

26. W „Zostań jeśli kochasz" Gayle Forman (Nasza Księgarnia) znajdziemy taki opis: „Hałas był ogłuszający. Symfonia zgrzytów, szum trzasków, aria eksplozji i na koniec wątłe oklaski hartowanego metalu wbijającego się w miękkie pnie drzew. Potem zrobiło się cicho, nie licząc jednego: nadal rozbrzmiewającej Sonaty wiolonczelowej nr 3 Beethovena. Samochodowe radio jakimś cudem pozostało podłączone do akumulatora i transmisja trwa bez zakłóceń w znów niepozornie spokojny lutowy poranek". I tylko „samochód został dosłownie unicestwiony". I tylko zmieniło się wszystko.

27. Wśród opinii internautów o „Odnalezionym" Harlana Cobena (Albatros) przeważa opinia: „Fajna książka dla młodzieży". Otóż to! Coben jest na pewno sprawnym, błyskotliwym rzemieślnikiem sztuki pisarskiej. Dla młodzieży!

28. W ważnej, bardzo gorzkiej książce „13 pięter" (Czarne) Filip Springer przywołuje oczywistą, zdawałoby się, zasadę: „Własne mieszkanie jest dla człowieka taką samą koniecznością jak własne buty czy ubranie". To ta zasada przyświecała Stanisławowi Szwalbemu, Teodorowi Toeplitzowi i Stanisławowi Tołwińskiemu, twórcom przedwojennej Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Jedynym ludziom, którzy naprawdę chcieli zrealizować marzenie Stefana Żeromskiego o szklanych domach. Gdyby nie wojna... Ale Filip Springer nie karmi czytelnikami lukrowanymi opowiastkami o tym, jak piękny był nasz „Paryż Północy" i nie straszy przypominaniem, co z nim zrobili hitlerowcy do spółki z komuną. Przeciwnie, pokazuje dawną Warszawę zasyfioną, z tysiącami bezdomnych, z zagęszczonymi mieszkaniami pozbawionymi elementarnych wygód. I gdzieś w tym wszystkim rodziły się WSM-owskie domy, takie jak na Żoliborzu. A potem komuniści stawiali już tylko blokowiska, których zawsze było za mało. A problem mieszkaniowy, bo tak go nazwano, nabrzmiewał. Dziś system jest inny, ale ten zupełnie tragiczny problem – taki sam. I, jak na razie, żadna władza w wolnej Polsce nie potrafi się z nim uporać. Tak naprawdę, nawet nie próbuje. Oczywiście, mieszkania dla Polaków buduje się. Na przykład w Wielkiej Brytanii.

29. „Jadłonomia. Kuchnia roślinna. 100 przepisów nie tylko dla wegan" Marty Dymek (Dwie Siostry) to jedna wielka pochwała bulw, korzeni i liści, z czego ponoć sporządzić można znakomity posiłek. Nie wątpię, sugeruję tylko, by taką np. łodygę brokułu natychmiast popić setką. Źródlanej wody, oczywiście. Pyszota!

30. „Dziewczyny z Syberii" (Znak) to kolejny, wartościowy tytuł Anny Herbich, prywatnie żony Piotra Zychowicza. Ten małżeński duet coraz więcej znaczy na rynku polskiej książki.

—ranking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg,

—komentarz Krzysztof Masłoń

1. Jeśli sukces „Pogromcy lwów" Camilli Lackberg (Czarna Owca) czegoś dowodzi, to jedynie świetnej marki skandynawskich, kryminałów. Akurat autorka „Pogromcy..." w silnej gromadce autorów uprawiających ten gatunek literatury popularnej niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale kolejne jej książki czytelnicy pochłaniają z tym samym, wciąż niezaspokojonym apetytem.

2. „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" Wojciecha Sumlińskiego
(Wojciech Sumliński) wciąż na samym topie listy. Znak to, że emocje polityczne rozpętane podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi nie maleją.

3.
Co bohatera książki „Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość" Jana Kaczkowskiego i Piotra Żyłki (WAM) pociągnęło do kapłaństwa? „Możliwość sprawowania Eucharystii i bycia maksymalnie zjednoczonym z Jezusem" – odpowiada ksiądz Kaczkowski, a dalej przyznaje: „Nie wiem, jak przekonać młodych ludzi, że tak warto żyć. Ani nie wiem, jak ich, do jasnej cholery, przekonać do piękna Eucharystii albo do piękna tego, z czym ksiądz się spotyka dzięki spowiedzi".

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
teatr
Mięśniacy, cheerleaderki i wszyscy pozostali. Recenzja „Heathers” w Teatrze Syrena