Niedawny tekst Tomasza Krzyżaka na łamach „Rzeczpospolitej” („Grzech w parafii”, 8 listopada 2024 r.) jest wstrząsający. Wieloletnie zaniedbania, próby tuszowania, lekceważenie emocji i uczuć skrzywdzonych – taki obraz wyłania się z przeprowadzonego przez dziennikarza śledztwa. Odpowiedzialność za to wszystko spoczywa na dwóch metropolitach przemyskich: abp. Adamie Szalu i byłym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefie Michaliku. Gdyby obaj mieli świadomość, co zrobili, gdyby poważnie traktowali nauczanie Kościoła w tej sprawie, gdyby wsłuchali się choćby w raport Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich w Kościele, powinni najpierw pokornie przeprosić skrzywdzonych, a potem (przynajmniej abp Szal) podać się do dymisji.
Czytaj więcej
Jako ministrant był molestowany przez księdza, potem wyparł traumę. Gdy w dorosłym życiu ponownie spotkał prześladowcę, postanowił dochodzić sprawiedliwości w Kościele. Zajęło mu to długie lata.
Oświadczenie archidiecezji: Pycha, buta i ignorancja
Zamiast tego wydali, oczywiście nie sami, ale ustami swojego rzecznika, oświadczenie. „W związku z ukazanymi kolejnymi artykułami w tematyce wrażliwej informujemy, że sprawa została wyjaśniona i zamknięta na najwyższym szczeblu kościelnym w Watykanie. W zakresie postępowania świeckiego służymy pomocą. Dla dobra stron postępowania nie będziemy udzielać informacji ani komentować sprawy”. Umiejętności językowych rzecznika prasowego archidiecezji oceniać nie będę, bo te można jedynie wyśmiać, istotna i skandaliczna jest treść tego oświadczenia. Pycha, buta i ignorancja aż od niego biją. Rzecznik w istocie napisał: nie będzie sprawiedliwości, miłosierdzia ani prawdy i nic nam w związku z tym nie zrobicie. To my tu rządzimy.
Wszystkim milczącym trzeba przypomnieć słowa Jezusa: „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych mnieście uczynili”.
I właśnie w związku z tą sprawą miałem wspomniany sen. Sen, który wbrew pozorom wcale nie jest fantazją. Otóż w tym samym czasie zwierzchnik Wspólnoty Anglikańskiej (odpowiednik, a piszę to ze świadomością wszystkich odmienności, katolickiego papieża, choć bez takiej władzy) abp Justin Welby podał się do dymisji. Powód był zaś analogiczny do tego z archidiecezji przemyskiej.