Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie igrzysk olimpijskich bez gwiazd koszykówki z ligi NBA czy najlepszych tenisistów. A przecież przez wiele lat tak właśnie było. Można powiedzieć, że niektóre sporty rozwijały się niezależnie od ruchu olimpijskiego, a najlepsi nie mieli szans na olimpijskie medale. Było tak, jeśli w grę wchodziły wielkie pieniądze, a te zarabiało się gdzie indziej niż na olimpijskich stadionach. Najlepszych koszykarzy można było oglądać na parkietach ligi zawodowej NBA, a wyjątkowych tenisistów podczas turniejów Wielkiego Szlema.
Baron Pierre de Coubertin wymyślił sobie piękną, romantyczną walkę amatorów o sławę i chwałę – pieniądze nie mogły antycznego świata, ożywionego po kilku tysiącach lat, zbrukać. Miało być tak, jak proponowali przedstawiciele angielskich klas wyższych: trenujemy dla własnego rozwoju, w ramach zasad fair play. Na początku reguł przestrzegano tak ściśle, że Jim Thorpe stracił zdobyte w 1912 roku olimpijskie medale za to, że kilka lat wcześniej dostał niewielkie sumy za grę w baseball. Tylko że na treningi dla samej przyjemności mógłby pozwolić sobie bogaty młodzieniec. Biedniejsi, jeśli chcieli się poświęcić uprawianiu jakiejś dyscypliny, musieli zarabiać pieniądze.
Może koniec końców tak, jak postanowił Pierre de Coubertin, byłoby uczciwiej i piękniej? Może, gdyby sport poszedł w tamtą stronę, to świat byłby trochę lepszy? W pierwszych latach bardzo tej zasady pilnowano, do tego stopnia, że równo 100 lat temu z programu olimpijskiego na wiele lat wypadł tenis, jeden z najpopularniejszych sportów na świecie. Dlaczego? Obie strony nie mogły się dogadać, poszło o status amatora, rozgrywki Wielkiego Szlema, które chciano zawieszać w latach olimpijskich. Takie były żądania MKOl, nie do przyjęcia dla władz tenisowych. Przez dziesiątki lat najlepsi tenisiści mieli zamknięte drzwi do rywalizacji olimpijskiej, a jeśli już się pojawiali, to jako dyscyplina pokazowa.
Czytaj więcej
Fani naprawdę dobrze czują się wtedy, kiedy mogą przeszkodzić odwiecznym rywalom. Nawet zwycięstwo własnej drużyny schodzi wtedy na dalszy plan.
Zaproszenie dla zawodowców
Tylko że na dłuższą metę linii podziału na sport amatorski i zawodowy nie dało się utrzymać, zwłaszcza jeśli idea olimpijska miałaby przetrwać. Lata 70. przynosiły kolejne ciosy. W 1972 r. z organizacji igrzysk zimowych 1976 wycofało się Denver. Powód? Gwałtownie rosnące koszty i troska o środowisko (na szczęście zgodził się Innsbruck). Kilka miesięcy po tych zawirowaniach terroryści z organizacji Czarny Wrzesień zabili w Monachium izraelskich sportowców. Letnie igrzyska w Montrealu (1976) okazały się taką finansową klapą, że kredyty miasto spłacało jeszcze 30 lat później.