Michał Łenczyński: Jesteśmy jak nowi górnicy z salonów kosmetycznych

W czasie pandemii nasza inicjatywa zjednoczyła osoby, które wcześniej konkurowały na rynku. W niedoli znaleźliśmy wspólny język i zaczęliśmy sobie pomagać. A teraz, dzięki obniżce VAT, uniknęliśmy gigatycznych podwyżek w salonach - mówi Michał Łenczyński, założyciel fundacji Beauty Razem.

Publikacja: 02.08.2024 10:00

Michał Łenczyński: Tuż przed wyborami w 2023 roku sporządziłem listę 100 kandydatów, którzy działali

Michał Łenczyński: Tuż przed wyborami w 2023 roku sporządziłem listę 100 kandydatów, którzy działali na rzecz naszej branży. Zasugerowaliśmy członkom naszej grupy zawodowej, że na te osoby powinni głosować oraz zachęcać do tego swoich klientów

Foto: Michał Żebrowski/East News

Plus Minus: Widziałam pana zdjęcie w czerwonej marynarce z podobiznami członków fundacji Beauty Razem. Czy jest tam twarz asystentki premiera Donalda Tuska Kristiny Voronovskiej, kosmetolożki, specjalistki od stylizacji brwi i okolic oka?

Nie. Gdy dowiedziałem się o jej istnieniu, sprawdziłem, czy jest na liście członków grupy na Facebooku, którą prowadzi nasza fundacja. Tak, jest jedną ze 100 tysięcy osób, lecz się nie poznaliśmy. Na mojej marynarce znalazły się zdjęcia członków Beauty Razem, którzy ustawili nakładkę profilową naszej fundacji i wyrazili zgodę na umieszczenie wizerunku na materiale. Nasza branżowa pamiątka niebawem trafi na aukcję charytatywną.

A podobno to pani Voronovska załatwiła obniżenie VAT dla branży beauty do 8 proc.?

Nic mi na ten temat nie wiadomo. Nie brała udziału w procesie dochodzenia do niższego VAT przez naszą fundację. Życzę jej wszystkiego dobrego.

Czy to był długi proces?

Tak. Niesprawiedliwość trwała 18 lat, a starania Beauty Razem rozpoczęły się w czasie pandemii. Punkt kulminacyjny jest w tym roku, gdy obniżenie VAT dla naszej branży stało się faktem. Teraz pracujemy nad utrzymaniem i poszerzaniem zakresu.

Jak to się stało, że zainteresował się pan branżą beauty?

Wyssałem to z mlekiem matki (śmiech). Wychowałem się w gabinecie kosmetycznym mojej mamy, która założyła jeden z pierwszych krakowskich gabinetów kosmetyki naturalnej. Od pierwszego roku życia odwiedzałem ją codziennie. Specjalizowała się w kosmetyce białej, czyli zabiegach profilaktycznych, pielęgnacyjnych oraz leczniczych skóry. Ale także w makijażu. Zafascynowała mnie relacja, jaka nawiązuje się między pacjentką a kosmetyczką. Mówię celowo „pacjentka”, ponieważ w naszym domu nigdy nie pojawiło się słowo „klientka”.

Dlaczego?

Pacjenci mamy przychodzili do gabinetu z konkretnymi problemami, np. z trądzikiem czy niedoskonałościami, które chcieli ukryć. W niejednym gabinecie prowadzona jest quasi-psychoterapia, i to jest właśnie drugie dno. Często tylko w zaciszu gabinetu możemy się komuś zwierzyć, zostać wysłuchanym, poczuć się kimś wartościowym. Często dermatolodzy, którzy nie potrafili sobie poradzić ze zmianami skórnymi, wysyłali pacjentki do mojej mamy, a dopiero ona była im w stanie pomóc. W 2000 roku, jako 19-latek, pomyślałem, że mógłbym rozwinąć gabinet, poszerzając ofertę o kursy dla osób chcących wejść do zawodu. Stworzyłem stronę internetową, opracowaliśmy programy, a pierwszą instruktorką i dyrektorem edukacyjnym została moja mama. Zatrudniłem kadrę, wynająłem drugi lokal w kamienicy w centrum Krakowa i co roku wynajmowałem kolejne piętra. Dzisiaj możemy się poszczycić 10 tysiącami absolwentek z 50 krajów.

Czyli interes świetnie się rozwijał?

Do 15 marca 2020 roku – dwa tygodnie przed ogłoszeniem przez rząd pierwszych obostrzeń sanitarnych z powodu epidemii Covid-19. Wszyscy zaczęli błyskawicznie wypisywać się ze szkoleń i zabiegów. Odbyłem wtedy jedną z najcięższych w życiu rozmów z pracownikami. Zapewniłem ich, że nikogo nie zwolnię i biorę na siebie wszystkie konsekwencje finansowe zamknięcia branży bez względu na to, jak długo to potrwa. Rozdzieliłem między pracowników rękawiczki i środki dezynfekcyjne, których już nie dało się nigdzie kupić.

Czytaj więcej

Jadwiga Emilewicz: PiS ma zieloną twarz

Jak to było z obniżką VAT na usługi kosmetyczne. Tuż przed zmianą PiS na PO Unia Europejska otworzyła furtkę

Dostał pan pieniądze z rządowej tarczy?

Tak, miesiąc później, lecz pokryły ułamek strat. Nie było mowy, żebyśmy dzięki pieniądzom rządowym płynnie przeszli przez lockdown. Odmroziłem oszczędności życia, bo z zespołem jest się na dobre i na złe. Założyłem grupę na Facebooku Beauty Razem, żeby jakoś pomóc ludziom, którzy stanęli przed identycznym dramatem jak my – czyli z zamkniętymi salonami, bez szans na zarabianie pieniędzy. Zaprosiliśmy znajome kursantki i poprosiliśmy, by zapraszały znajomych. Myślałem, że zapisze się góra 300 osób, a otoczyło mnie 30 tysięcy spanikowanych kobiet. Po pierwszym spotkaniu live ze słowami wsparcia płynącymi wprost z serca poprosiły, żebym je reprezentował. Zgodziłem się i ta decyzja zmieniła moje dalsze życie.

W jaki sposób mógł im pan pomóc?

Zaczęliśmy od zbiórki środków dezynfekcyjnych i rękawiczek dla szpitali, by móc zająć czymś myśli. Już następnego dnia dziękował za to branży prezydent Andrzej Duda. Błyskawicznie zainteresowały się nami media i rząd. Nawiązaliśmy kontakt z Ministerstwem Rozwoju, a konkretnie z Jadwigą Emilewicz, a później z Olgą Semeniuk. Przekazaliśmy do resortu informacje o potrzebie wsparcia finansowego w naszej branży, które zbieraliśmy z komentarzy na Facebooku. Dla kosmetyczek prowadziliśmy przez internet instruktaż, jak wypełnić wnioski o wsparcie, bo przecież te panie specjalizują się w zabiegach, a nie w księgowości. Rozpoczęliśmy grupowe sesje live z psychologiem, z prawnikiem, a nawet z lekarzem, by dowiedziały się, czym jest nieznany bliżej wirus i jak odnaleźć się w nowych realiach. Beauty Razem stało się fenomenem, bo zjednoczyło osoby, które wcześniej konkurowały na rynku. W niedoli znaleźliśmy wspólny język i zaczęliśmy sobie pomagać. Ci, którzy uczyli się z sesji live, sami uczyli innych, odpowiadając na ich pytania.

Jakie wrażenia miał pan ze współpracy z rządem?

W obliczu zagrożenia ministerstwo pracowało wzorowo, przez 24 godziny na dobę. Zdarzało się, że o pierwszej w nocy dzwonili z pytaniem, czy dana treść rozporządzenia jest akceptowalna dla branży, czy możemy coś zbadać ankietami. Tworzyliśmy z ministerstwem wytyczne sanitarne na okres po odmrożeniu, członkowie grupy wpisywali swoje pomysły. Dwa lata później sanepid potwierdził, że nie odnotowano ani jednego przypadku masowych zakażeń, których źródłem byłby salon. Powiem więcej – branża beauty jest jedyną w Polsce, która zamknęła się sama, i to dwa tygodnie przed lockdownem, a co trzeci salon zaniósł środki dezynfekcyjne do szpitala. To pokazało, jak bardzo jesteśmy odpowiedzialni za zdrowie ludzi.

Rzeczywiście najczęściej zadawane przez Polaków pytanie brzmiało: „kiedy zostaną otwarte salony fryzjerskie”?

Zgadza się, media o tym trąbiły, a my sami widzieliśmy przecież w lustrze swoje włosy, a na paznokciach odrosty. Czasami wiedziałem wcześniej o odmrożeniach, bo miałem informacje z góry. Naciskałem, by odmrażano nas maksymalnie szybko, gdy jest dostatecznie bezpiecznie. Raz zdarzyło mi się przemycić trochę informacji robiąc live’a z jasnowidzem.

Robił pan zdalne spotkania z jasnowidzem?

Tak, w drugim lockdownie musieliśmy jakoś rozluźnić atmosferę. Nasi ludzie byli w naprawdę dramatycznej sytuacji. Z Covid-19 branża wyszła bardzo poturbowana. Przez wiele miesięcy po pandemii ludzie karmieni strachem przychodzili do salonów rzadziej, co dla nas oznaczało spadek obrotów. To tąpnięcie trwało dwa lata. A potem przyszła wojna i inflacja, które znowu uderzyły w nas finansowo, bo jako jedna z niewielu branż bardzo długo nie podwyższaliśmy cen mimo rosnących kosztów.

Ale w drugim lockdownie już dostaliście wsparcie od rządu jako branża.

To prawda. Gdy słupki zakażeń znów rosły, wiceminister rozwoju zaprosiła mnie na poufne spotkanie. Usłyszałem, że za chwilę zostanie ogłoszony lockdown. Przedstawiła swoje propozycje, ja nieco je podbiłem i przesłałem gotowe listy PKD (to lista rodzajów działalności gospodarczej, na podstawie której przedsiębiorca określa zakres świadczonych usług – red.). Poprosiła, bym po słowach premiera zaapelował do branży o dostosowanie się do zakazu działalności, a wsparcie będzie takie, jak chcemy. Rząd przygotował wartą miliard złotych miesięcznie tarczę 9.0. W mediach potwierdzono, że pięć na pięć postulatów branży beauty zostało zrealizowanych. W grupie nastąpiła „powtórka z rozrywki”, ale byliśmy już zaprawieni w boju. Ruszyły sesje live dotyczące księgowości, prawa i motywacji. Nie byliśmy też obojętni na wybuch wojny w Ukrainie. W ciągu doby zainicjowaliśmy zbiórki finansowe na żywność i pieluchy z dowozem na tereny najcięższych walk. Setki osób z naszej grupy zaoferowały noclegi i transport dla uchodźców. A co najważniejsze, oferowaliśmy uchodźcom pracę, aby poczuli się jak u siebie i żeby nie mieli poczucia, iż żyją z jałmużny. Zaoferowaliśmy ponad tysiąc miejsc pracy.

Dogadaliście się z rządem Prawa i Sprawiedliwości, ale z tym obecnym też, skoro jedną z pierwszych zrealizowanych obietnic było obniżenie VAT dla waszej branży do 8 proc.

Rozmawiamy z każdym, kto może pomóc. Pomysł 8 proc. VAT na usługi kosmetyczne sformalizowaliśmy 20 marca 2020 roku jako wsparcie w lockdownie. Pół naszej branży, czyli fryzjerzy, od dawna miało niższy VAT na swoje usługi.

Z czego to wynikało?

W 2006 roku weszła dyrektywa unijna, która pozwala państwom członkowskim na stosowanie obniżonej stawki VAT na pracochłonne, powszechne i lokalne usługi dla ludności. To zamknięty katalog, w którym dodano fryzjerstwo, ale usługi kosmetyczne pominięto. Błyskawicznie po wejściu dyrektywy rząd Jarosława Kaczyńskiego obniżył fryzjerom stawkę VAT. Dziś drobne usługi kosmetyczne nie są już luksusem, lecz powszechnym stylem życia, ale prawo unijne nie poszło z duchem czasu. Ze stylizacji paznokci czy zabiegów korzystają rzesze klientów. A jednocześnie branża to setki tysięcy miejsc pracy, czyli ważna gałąź gospodarki i źródło podatków. W lipcu 2020 roku rząd Mateusza Morawieckiego obiecał mi obniżenie stawki VAT na usługi kosmetyczne, jeżeli Unia się na to zgodzi. Dwa ministerstwa wykonały tytaniczną pracę nad analizami, lecz temat zamroził europejski blok. Ostatecznie napisali mi w mailu, żebyśmy uruchomili swoje kontakty dyplomatyczne w Unii i wrócili z efektami. Brzmiało to jak zadanie nie do wykonania, ale się go podjąłem.

Miał pan kontakty w Unii?

Odbyliśmy dziesiątki spotkań, a szlaki przecierali znajomi posłowie z Polski. Wierzyliśmy, że można Unię Europejską zachęcić do tego, żeby wsparła kulejącą i borykającą się z kryzysem branżę beauty w całej Europie, poprzez dopisanie usług kosmetycznych do istniejącej dyrektywy. Kiedy dowiedziałem się, że w styczniu 2022 roku Donald Tusk, wówczas przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, największej frakcji w Parlamencie Europejskim, odwiedzi salony kosmetyczne członkiń grupy Beauty Razem, konkretnie pani Karoliny z Łomży i Iwony z Pabianic, zagrałem va banque. Poprosiłem, aby wydrukowały teczkę analiz i wręczyły ją przewodniczącemu EPL, który poznał problem i obiecał interwencję. Po tej wizycie skontaktował się ze mną Cezary Tomczyk z PO. Czytał dokumenty z teczki, więc wiedział, że PiS także jest za.

Zatem mieliśmy tu do czynienia ze swoistym wyścigiem PO i PiS po głosy branży beauty?

Nie nazwałbym tego wyścigiem. Raczej impasem. PiS miało związane ręce w Europie, a PO w Polsce.

Dziesiątki tysięcy kosmetyczek z rodzinami i pracownikami – jest o co walczyć.

To prawda. Salony beauty odwiedza co miesiąc 10 milionów wyborców, a przy zabiegach plotkuje się o wszystkim. Tworzymy 300 tysięcy miejsc pracy, w 94 proc. kobiecych. PiS nie mogło obniżyć VAT-u bez zgody Brukseli. Niedługo przed zmianą władzy z Prawa i Sprawiedliwości na Platformę Obywatelską i koalicjantów Unia dopuściła obniżenie VAT na wybrane usługi, jeżeli inne państwo unijne już to zrobiło. I nowy polski rząd powołał się na casus Irlandii, gdzie od lat funkcjonuje obniżona stawka VAT na usługi kosmetyczne. Kluczowe jest to, że nasz pomysł obniżenia VAT był ekonomicznym strzałem w dziesiątkę. Gdy w 2006 roku rząd Jarosława Kaczyńskiego obniżył VAT na usługi fryzjerskie, błyskawicznie zmniejszyło to szarą strefę i zwiększyło zatrudnienie. Więc to nie preferencja dla jednej grupy społecznej, lecz zarobek dla wszystkich. Także klienta, gospodarki i budżetu.

Skąd pan to wie?

Z analizy Ministerstwa Finansów z 2012 roku, która mówi, że we fryzjerstwie to zadziałało. Kontrole skarbowe w postaci anonimowego klienta nie były w stanie zlikwidować szarej strefy. Tymczasem obniżona stawka VAT okazała się dostatecznie smakowitą marchewką, by płacić więcej podatków. Klasyczne win-win. Zatem mieliśmy przesłanki do twierdzenia, że 8 proc. VAT dla usług kosmetycznych zadziała tak samo, bo to jedno PKD i dziś tożsame usługi.

Eksperci narzekali, że 2 miliardy złotych ubytku to dla budżetu solidna wyrwa.

Eksperci zawsze narzekają. Ubytek z tytułu obniżonego VAT wynosi 48 groszy miesięcznie na osobę, a co mamy po stronie zysków? Stymulujemy 45 tysięcy miejsc pracy, a państwo zyskuje wpływy nie tylko od nowych podatników VAT, ale także od wszystkich, z tytułu ZUS i podatków dochodowych. Te pieniądze nigdy by nie wpłynęły do budżetu, gdyby nie obniżka VAT. Można powiedzieć, że zyski z VAT od branży beauty finansują szkoły, żłobki, szpitale i drogi.

Trochę pan przesadza z tymi zyskami dla budżetu i likwidacją całej szarej strefy, bo ona nie zniknęła.

We wrześniu będziemy mieli gotowy raport ewaluacyjny, który pokaże skutki obniżki VAT za pierwszy kwartał, i wtedy podyskutujemy o liczbach. Obserwujemy w internecie, że jest coraz mniej ogłoszeń o usługach z zaniżonymi cenami bez paragonu. To dla nas przecież nieuczciwa konkurencja. Zmniejsza się na naszych oczach.

Wracając do polityków – może przekonał ich pan swoim rachunkiem zysków i strat, ale wiem, że w kampanii parlamentarnej członkowie pana fundacji wspierali konkretnych kandydatów na parlamentarzystów.

To prawda. Sami spytali, kto będzie skuteczny dla branżowych celów. Dlatego we wrześniu 2023 roku, czyli tuż przed wyborami, sporządziłem listę 100 kandydatów – posłów i senatorów – którzy działali na rzecz naszej branży, np. składali interpelacje o obniżkę VAT. Zasugerowaliśmy członkom naszej grupy zawodowej, że na te osoby powinni głosować oraz zachęcać do tego swoich klientów. I tak się stało.

Nigdy nie słyszałam od mojego fryzjera, na kogo głosuje i do popierania kogo zachęca.

Być może pani fryzjer nie jest w Beauty Razem lub nie angażuje się czynnie w nasze działania. Wiem, że w dniu wyborów naszą stronę www odwiedziło pół miliona osób. Gdy na prośbę środowiska skupionego wokół Adama Abramowicza, ówczesnego rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw, zbieraliśmy podpisy pod projektem dobrowolnego ZUS dla przedsiębiorców, przynieśliśmy ich najwięcej ze wszystkich branż. Branża beauty stała się nowymi górnikami i rolnikami (śmiech).

A nie uważa pan, że dobrowolny ZUS byłby szkodliwy dla kosmetyczek, które chętnie zaoszczędzą na składkach, bo kokosów nie zarabiają, ale na starość będą przymierały głodem?

Każdy może pozostać w ZUS. Wyjście z niego wiązałoby się z deklaracją, że nie będzie się oczekiwało świadczeń emerytalnych z tego systemu po osiągnięciu wieku emerytalnego. Dobrowolny ZUS jest jednym z trzech najważniejszych postulatów w naszej branży po 8-procentowym VAT i ochronie praw kosmetologów w kosmetologii estetycznej.

Czyli panie fryzjerki i kosmetyczki nie chcą mieć emerytury od państwa?

Mniej więcej połowa z nich chce samodzielnie oszczędzać na starość, lecz 99,22 proc. popiera wolność wyboru. Ja raczej pozostałbym przy ZUS, ale skoro dobrowolność składek dla przedsiębiorców funkcjonuje w Niemczech, zatem może być i w Polsce.

Czytaj więcej

Jarosław Kuisz: Należy upaństwowić media społecznościowe

Partie proponowały mi start, ale to nie moja droga. Większość polityków przerosłoby założenie salonu stylizacji rzęs

W sprawie 8-proc. VAT na usługi kosmetyczne zachował się pan jak wytrwany lobbysta.

Nie lubię tego określenia, ale faktycznie schowałem poglądy do kieszeni i rozmawiałem ze wszystkimi. Przeprowadziliśmy sondaż, na kogo branża będzie głosować. Okazało się, że partia, która wzięła na sztandary 8-proc. VAT, miała u nas ponad 60 proc. poparcia.

Czyli Koalicja Obywatelska?

Chcę zaznaczyć, że nasze działania nie były nakierowane na konkretną partię, ale na ludzi, którzy poparli nasze postulaty i byli w tym wiarygodni. Przykładowo jeżeli pani wyborem partyjnym była Trzecia Droga, to mieliśmy w niej dla pani nazwisko kandydata, który nam pomagał. W ten sposób niektórzy przeskoczyli konkurenta z wyższego miejsca na liście i objęli mandat. Mamy w parlamencie 85 osób działających na naszą rzecz, a w Parlamencie Europejskim – siedem zaprzyjaźnionych europosłanek.

A czy już ktoś panu proponował, żeby zapisał się pan do partii politycznej?

Wolę być niezależny. Politycy każdej partii proponowali mi zarówno zapisanie się, jak i start w wyborach. Niektórzy oferowali mi nawet tzw. biorące miejsce, czyli pewny mandat. Jednak polityka nie jest moją ścieżką naprawiania świata. Realizuję się, prowadząc swoją akademię, fundację, społeczność. Pomagając ludziom z branży, dzieląc się wiedzą, wspierając w biedzie i dostatku, bo przecież jestem tylko jednym z nich. Dobrze czuję się w swojej roli. Nie jest tajemnicą, że większość polityków zbankrutowałaby, gdyby otworzyła kiosk z warzywami, bo o realnym prowadzeniu biznesu nie mają pojęcia. A już na pewno przerosłoby ich tak skomplikowane zadanie jak założenie salonu stylizacji rzęs. Na szczęście wielu z nich jest świadomych tego, że nie są specjalistami w każdej dziedzinie, i potrzebują ekspertów obiektywnie wyjaśniających im realia dziedzin, których dotyczy powstające prawo.

To na koniec proszę mnie przekonać, że rząd słusznie zrobił, podwyższając VAT na żywność, a obniżając VAT na usługi beauty.

Gdyby VAT nie został obniżony, od 1 lipca płaciłaby pani za paznokcie nawet o połowę więcej. Zamiast cieszyć się z zasłużonej chwili relaksu po ciężkim miesiącu pracy, musiałaby pani wysłać swoją kosmetyczkę na bezrobocie i jeszcze opłacać w podatkach jej zasiłek. Przez 18 lat trwała niesprawiedliwość, bo połowa branży beauty miała preferencyjną stawkę VAT, a połowa nie. To już przeszłość i mam nadzieję, że obniżony podatek zostanie z nami na zawsze, bo to po prostu działa.

Nie ja decyduję o podwyżkach VAT na inne towary lub usługi. Gdy rząd premiera Morawieckiego obiecywał nam obniżenie VAT, gdy premier Kaczyński obniżał VAT dla fryzjerów, to żywność nie była objęta zerową stawką. Jest mi przykro, że obniżka podatku w beauty zbiegła się z jego podwyżką na żywność, bo wśród części kosmetyczek spowodowało to wręcz nieuzasadnione poczucie winy. Ale nie można stawiać sprawy w ten sposób, że kosmetyczka odbiera staruszce chleb. Przeciwnie – szara strefa traci grunt pod nogami, a branża beauty nareszcie rozwija się z dumą. Uniknęliśmy gigantycznych podwyżek w salonach, a nasza ulubiona kosmetyczka zasila budżet państwa i z radością gości nas w swoim małym królestwie.

Plus Minus: Widziałam pana zdjęcie w czerwonej marynarce z podobiznami członków fundacji Beauty Razem. Czy jest tam twarz asystentki premiera Donalda Tuska Kristiny Voronovskiej, kosmetolożki, specjalistki od stylizacji brwi i okolic oka?

Nie. Gdy dowiedziałem się o jej istnieniu, sprawdziłem, czy jest na liście członków grupy na Facebooku, którą prowadzi nasza fundacja. Tak, jest jedną ze 100 tysięcy osób, lecz się nie poznaliśmy. Na mojej marynarce znalazły się zdjęcia członków Beauty Razem, którzy ustawili nakładkę profilową naszej fundacji i wyrazili zgodę na umieszczenie wizerunku na materiale. Nasza branżowa pamiątka niebawem trafi na aukcję charytatywną.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi