W Polsce weteranami są jedynie powstańcy warszawscy i żołnierze AK

Nasi żołnierze zwolnieni ze służby jeszcze długo nie będą traktowani tak jak ich towarzysze broni zza oceanu.

Publikacja: 26.07.2024 10:00

6. Brygada Powietrznodesantowa, Dzień Weterana Działań poza Granicami Państwa z udziałem prezydenta

6. Brygada Powietrznodesantowa, Dzień Weterana Działań poza Granicami Państwa z udziałem prezydenta RP, Kraków, 28 maja 2021 r.

Foto: Piotr Guzik/FORUM

W filmie „Snajper” Clinta Eastwooda, który opowiada historię Chrisa Kyle’a, doskonały strzelec wyborowy po powrocie z misji w Iraku zostaje zamordowany przez weterana, któremu pomaga. W obrazie tym jest scena, gdy wzdłuż trasy samochodu jadącego z trumną żołnierza gromadzą się ludzie, aby oddać mu hołd. Podobne sceny widzimy teraz w Ukrainie.

Wsparcie i szacunek dla weteranów kojarzy się z widocznym na ulicach amerykańskich miast celebrowaniem żołnierzy, co dla wielu z nas może wyglądać kiczowato. Ameryka jednak przez wiele lat konsekwentnie budowała unikalny mit weterana m.in. poprzez produkcje filmowe, ale też tworzyła solidne fundamenty instytucjonalne ich wsparcia. U nas system ten dopiero powstaje, i to w bólach. Co jakiś czas politycy przypominają sobie o weteranach, przeważnie przy okazji sytuacji kryzysowych albo oficjałek.

Przede wszystkim jednak amerykańskie prawo zupełnie inaczej niż polskie definiuje taką osobę. Status weterana w USA przysługuje każdemu żołnierzowi, który przesłużył w siłach zbrojnych USA minimum sześć miesięcy, bez względu na miejsce pełnienia służby. U nas weteranem jest tylko taka osoba, która przebywała przez określony czas na misji zagranicznej.

– W Stanach Zjednoczonych nie mamy podziału na kombatantów i weteranów misji poza granicami kraju. Dla nas każdy żołnierz, który nosił lub nosi mundur, jest weteranem – tłumaczył w wywiadzie dla Defence24 płk rez. Joseph P. DeAntona.

Problem zorganizowanej opieki nad żołnierzami i ich rodzinami pojawił się w Stanach Zjednoczonych zaraz po II wojnie światowej, nasilił się po konflikcie w Korei, ale najmocniej ujawnił się w debacie publicznej w czasie wojny wietnamskiej, gdy okazało się, że wielu weteranów wychodzi z wojska z problemami psychicznymi. Podstawy definicji i opieki nad nimi pochodzą z Kodeksu Stanów Zjednoczonych U.S.C. traktującego o weteranach, który został przyjęty 1 września 1958 roku.

Czytaj więcej

Daniel Blatman: Chcemy pokazać getto takim, jakim było

W USA każdy mówi: „Dziękuję za służbę”

Narodowe Centrum Analiz i Statystyk ds. Weteranów podaje, że obecnie grupa weteranów w Stanach Zjednoczonych przekracza ponad 20 mln osób. Dlatego system pomocy dla nich jest rozbudowany. Na poziomie centralnym działania koordynuje Departament ds. Weteranów, odpowiednik naszego ministerstwa. Zajmuje się on m.in. świadczeniami dla nich, opieką medyczną, w tym domową, ale też finansowaniem pożyczek umożliwiających zakup domów, gospodarstw czy utworzenia własnych firm po odejściu ze służby.

Na poziomie stanów za politykę wobec weteranów odpowiadają gubernatorzy, którym podlegają biura regionalne. System opieki zdrowotnej nad weteranami jest imponujący, obejmuje bowiem ponad 1700 placówek. To szpitale, kliniki, ośrodki opiekuńcze, domowa opieka medyczna, poradnie. Zatrudniają one ponad 300 tys. pracowników. Oprócz tego działają dziesiątki organizacji pozarządowych na rzecz weteranów, z którymi współpracuje ponad 100 tys. wolontariuszy. Skupiają się one głównie na pomocy medycznej, psychologicznej, rehabilitacji, ale też na doradztwie zawodowym, gdy weteran chce podjąć pracę w cywilu.

Agata Krzemińska z Akademii Sztuki Wojennej w publikacji na temat systemu opieki nad amerykańskimi weteranami podaje przykład American Combat Veterans of War, która pomaga w leczeniu tzw. niewidzialnych ran, czyli jak np. radzić sobie ze skutkami stresu bojowego. Organizacja Homes for Our Troops pomaga zaś rannym weteranom w budowie domów nieobciążonych kredytami, które są przystosowane dla niepełnosprawnych.

Co istotne, wszystkie te organizacje edukują społeczeństwo, pokazując problemy weteranów i budując szacunek do nich. Politycy zaś często podkreślają, że są weteranami. To powód do dumy, bo spaja społeczeństwo amerykańskie wokół instytucji państwa. 11 listopada, gdy obchodzony jest Dzień Weterana, organizowane są parady. W oknach wielu domów wystawiane są chorągiewki z gwieździstym sztandarem, a w szkołach odbywają się spotkania z weteranami, odwiedzani są oni też w domach opieki lub szpitalach. Pod koniec maja z kolei organizowany jest Dzień Pamięci poległych podczas pełnienia służby.

– Słowa „dziękuję za służbę” słyszymy jednak nie tylko 31 maja, 4 lipca czy 11 listopada. Wypowiadane są one częściej, gdy obywatele spotykają się z weteranami np. w trakcie okolicznościowych spotkań czy wydarzeń sportowych – dodaje były amerykański żołnierz.

Weterani w Polsce po uznanie muszą ustawić się w kolejce

To jest to, czego zazdrościmy Amerykanom, bo w USA każdy weteran jest kimś wyjątkowym. W naszym kraju tak są traktowani powstańcy warszawscy i żołnierze AK. Chcemy, by weterani, którzy narażali życie w służbie poza naszymi granicami, poczuli się ważni i docenieni, by byli następnymi – po powstańcach – w kolejce do społecznego szacunku – mówi nam dr Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, który próbuje zaszczepić ideę wzmacniania pozycji weteranów w dzisiejszej Polsce.

30 lipca, tuż przed 80. rocznicą wybuchu powstania i w 20 lat od momentu utworzenia muzeum, dojdzie do spotkania byłych powstańców z 200 weteranami misji zagranicznych, harcerzami i politykami. – To okazja, aby pokazać etos służby ojczyźnie innym pokoleniom – uważa płk rez. Piotr Gąstał, były dowódca jednostki wojskowej GROM.

– Chcemy, aby weterani stali się naturalną częścią każdej ważnej uroczystości patriotycznej – zaznacza Ołdakowski. – Zależy nam na tym, żeby muzeum było miejscem, w którym weterani dostaną należny im szacunek i społeczne uznanie – deklaruje.

Udział żołnierzy rezerwy i w czynnej służbie w uroczystościach organizuje Centrum Weterana, z którym muzeum podpisało w czerwcu porozumienie o współpracy. – Zwróciliśmy się o udział w tych uroczystościach m.in. do żołnierzy wojsk specjalnych. Chcielibyśmy, aby byli obecni weterani misji w Iraku, Afganistanie, a także odznaczeni Krzyżem Wojskowym – mówi nam ppłk Katarzyna Rzadkowska, dyrektor Centrum Weterana MON.

Krzyż Wojskowy to najwyższy order przyznawany w czasie pokoju za udział w operacjach bojowych w kraju i za granicą. Dotychczas został on nadany przez prezydenta RP 183 osobom, w tym 48 pośmiertnie.

Płk rez. Piotr Gąstał przez pięć lat był dowódcą jednostki wojskowej GROM. W czasie służby wojskowej uczestniczył m.in. w misji w Kosowie, a także w operacji „Iracka wolność”. Przypomina, że wsparcie dla weteranów według wzorów amerykańskich od dawna promuje były koszykarz NBA Marcin Gortat. Organizuje on mecze koszykówki z udziałem żołnierzy, obozy sportowe dla dzieci weteranów, a samych wojskowych zapraszał wielokrotnie m.in. na mecze koszykówki do USA. – To było niezwykle wzruszające, gdy wychodziliśmy na boiska sportowe w czasie dużych imprez w USA – wspomina były oficer wojsk specjalnych płk Gąstał.

Jego zdaniem planowanej uroczystości w Muzeum Powstania Warszawskiego może towarzyszyć symboliczne przekazanie pałeczki weteranom misji od kombatantów walki o niepodległość, których jest coraz mniej, a z którymi często spotykali się żołnierze. To także dobry moment, aby odbudować relację weteranów z jednostkami wojskowymi. – W ostatnich ośmiu latach o wielu z nas zapominano i nie zapraszano nawet na uroczystości w jednostkach wojskowych – mówi płk Gąstał.

Pułkownik przypomina też, że jeszcze do niedawna niektórzy weterani misji byli traktowani w sieci jak zbrodniarze.

Czytaj więcej

Rocznica rzezi wołyńskiej, Co dzieli Polaków i Ukraińców?

Polscy żołnierze nagle stali się najemnikami i zabójcami

Fala hejtu wobec polskich „misjonarzy” nasiliła się po wydarzeniach w afgańskiej wiosce Nangar Khel i niewątpliwie miała wpływ na ich postrzeganie w społeczeństwie.

Chodzi o wioskę, którą 16 sierpnia 2007 roku ostrzelał polski patrol z karabinu maszynowego i granatnika. Śmierć poniosło sześć osób, trzy zostały ciężko ranne. Wśród poszkodowanych znaleźli się mężczyźni, kobiety i dzieci. Ciężko rannych przewieziono później na leczenie do Polski, a rodzinom zabitych wypłacono odszkodowania. Żołnierze, którzy użyli broni wobec cywilów, początkowo twierdzili, że zostali ostrzelani przez napastników, którzy wycofali się do tej wioski. Później część z nich oświadczyła, że współrzędne do ostrzału otrzymali od dowódcy bazy, a trafienie budynków w wiosce mogło być wynikiem błędu w obsłudze moździerza lub wadliwego sprzętu. Żołnierze zostali zatrzymani i aresztowani, prokurator wojskowy postawił im zarzuty złamania prawa wojennego. Sprawa odbiła się dużym echem w społeczeństwie, a przez to ruszyła fala hejtu wobec uczestników misji zagranicznych. Weterani nazywani byli zbrodniarzami i najemnikami.

Z takimi wpisami przez wiele lat walczył Jacek Żebryk, weteran misji w Iraku i Afganistanie. Pisaliśmy o tym w „Rzeczpospolitej”. W 2007 roku w Iraku był świadkiem śmierci swojego kolegi – sierżanta Andrzeja Filipka, który zginął od wybuchu miny pułapki. Po powrocie do kraju przeczytał komentarze do artykułów o śmierci polskich żołnierzy. Niektórzy nazwali ich bandytami, inni wprost życzyli im śmierci jako okupantom.

Jacek Żebryk przy wsparciu prawników rozpoczął walkę z hejtem. Złożył kilkadziesiąt zawiadomień do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez internautów. Brał też udział w kampanii społecznej, której celem było wsparcie dla weteranów. W zasadzie nie mieli oni wtedy nawet wsparcia ze strony resortu obrony, mogli liczyć tylko na pomoc innych żołnierzy.

– Po powrocie z misji byliśmy postrzegani tak, jakbyśmy przybyli z innego świata – opowiadał nam były podoficer z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca, który służył w Iraku i Afganistanie. – Nie raz słyszałem, że jestem najemnikiem. Niektórzy kombatanci uważali, że nie należą nam się uprawnienia, bo na wojnie nie walczyliśmy o niepodległość Polski – wspomina.

1 czerwca 2011 roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił wszystkich siedmiu żołnierzy i oficerów, którzy brali udział w incydencie w afgańskiej wsi. W uzasadnieniu sędzia wskazał na brak dostatecznych dowodów, dzięki którym możliwe by było wskazanie na celowość ostrzału wioski przez polskich żołnierzy. W 2012 roku Sąd Najwyższy prawomocnie uniewinnił byłego dowódcę bazy i dwóch szeregowych. Natomiast sprawa pozostałych żołnierzy wróciła do sądu. Ostatecznie została ona zamknięta dopiero w 2016 roku, gdy Izba Wojskowa Sądu Najwyższego utrzymała w mocy wyrok sądu pierwszej instancji i jednocześnie ogłosiła, że żołnierze nie są winni zbrodni wojennej.

Weteranom należy się szacunek, trzeba oddać im hołd

W Polsce dopiero w 2011 roku Sejm przyjął ustawę o weteranach działań poza granicami państwa i określił status weterana. W przeciwieństwie do prawa amerykańskiego to nie jest każdy żołnierz, ale osoba, która przeszła przez misje pokojowe lub stabilizacyjne, służyła w kontyngencie policyjnym, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu (obecnie Służby Ochrony Państwa) lub w ramach Państwowej Straży Pożarnej. Warunkiem jest udział w misji przez okres nie krótszy niż 60 dni nieprzerwanie lub łącznie przez 90 dni. Aby uzyskać status weterana, kandydat musi złożyć wniosek w Ministerstwie Obrony Narodowej lub Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji wraz z dokumentacją potwierdzającą przebieg służby i zaświadczeniem o niekaralności.

W 2013 roku ruszyła oddolna kampania społeczna „Szacunek i wsparcie” w odpowiedzi na hejt, jaki spotykał weteranów w sieci. Stosunek do nich powoli się zmieniał, coraz więcej instytucji i firm wprowadzało specjalne bonusy dla weteranów, np. przy zakupach. Ale dopiero w grudniu 2014 roku ówczesna premier Ewa Kopacz otworzyła w Warszawie Centrum Żołnierza-Weterana Misji Zagranicznych.

Termin otwarcia tej placówki nie był przypadkowy. Trzy lata wcześniej w czasie misji afgańskiej doszło do najtragiczniejszego zamachu na polskich żołnierzy. W wyniku wybuchu miny pułapki w Ghazni zginęło pięciu żołnierzy: st. kpr. Piotr Ciesielski, st. szer. Łukasz Krawiec, st. szer. Marcin Szczurowski, st. szer. Marek Tomala, szer. Krystian Banach. Przed Centrum został odsłonięty 3,5-metrowy obelisk z brązu. 21 grudnia każdego roku obchodzony jest dzień zmarłych i poległych na misjach i w operacjach wojskowych poza granicami kraju.

W Centrum Weterana żołnierze oraz ich bliscy otrzymają wsparcie psychologa oraz prawnika. Mogą uczestniczyć w turnusach rehabilitacyjnych wraz z rodzinami, leczyć stres bojowy, mają też łatwiejszy dostęp do wojskowej służby zdrowia. Nie można jednak tego systemu wsparcia porównywać z tym, który został stworzony w USA. W Polsce istnieją teraz tylko cztery wojskowe szpitale uzdrowiskowo-rehabilitacyjne.

Z danych Centrum Weterana wynika, że dotychczas ponad 120 tys. żołnierzy i pracowników cywilnych wojska uczestniczyło w działaniach poza granicami państwa. Żołnierze brali udział w 89 operacjach na całym świecie, organizowanych przez Unię Europejską, NATO i ONZ. Legitymację weterana posiada teraz ok. 35 tys. osób.

Od 1953 r. w działaniach poza granicami państwa życie straciło łącznie 123 żołnierzy i pracowników cywilnych wojska, zginęli oni na skutek działań wojennych, zamachów terrorystycznych oraz innych zdarzeń, np. w wypadkach lotniczych i samochodowych. Ponad 800 osób odniosło rany.

Obecnie w misjach zagranicznych uczestniczy ponad 1000 żołnierzy. Są m.in. w Iraku, Libanie, na Bałkanach.

W filmie „Snajper” Clinta Eastwooda, który opowiada historię Chrisa Kyle’a, doskonały strzelec wyborowy po powrocie z misji w Iraku zostaje zamordowany przez weterana, któremu pomaga. W obrazie tym jest scena, gdy wzdłuż trasy samochodu jadącego z trumną żołnierza gromadzą się ludzie, aby oddać mu hołd. Podobne sceny widzimy teraz w Ukrainie.

Wsparcie i szacunek dla weteranów kojarzy się z widocznym na ulicach amerykańskich miast celebrowaniem żołnierzy, co dla wielu z nas może wyglądać kiczowato. Ameryka jednak przez wiele lat konsekwentnie budowała unikalny mit weterana m.in. poprzez produkcje filmowe, ale też tworzyła solidne fundamenty instytucjonalne ich wsparcia. U nas system ten dopiero powstaje, i to w bólach. Co jakiś czas politycy przypominają sobie o weteranach, przeważnie przy okazji sytuacji kryzysowych albo oficjałek.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Jakub Ekier: Kolumbowie. Przekłamanie w pigułce