My ze spalonych wsi, my z głodujących miast” śpiewaliśmy w połowie lat 50., maszerując na szkolnych koloniach do miejscowego GS-u, gdzie kupowaliśmy landrynki. Nie pamiętam nawet, od czego skrótem jest GS, ale pamiętam słowa „Marszu Gwardii Ludowej” (skrót GL). Nie było to żadne harcerstwo, nawet czerwone, tylko zwykłe kolonie, nawet nie dla dzieci ze specjalnie uprzywilejowanych domów. Śpiewaliśmy wiele komunistycznych piosenek, polskich i radzieckich, ale ta mi się ostatnio przypomniała, choć nie słyszałam jej od bardzo dawna.
Zemsta nie należy do tradycji demokracji
Byliśmy dziećmi z Dolnego Mokotowa w Warszawie, urodzonymi zaraz po wojnie. Nikt z nas chyba nie był ze wsi, a i sami byliśmy, jak na te czasy, całkiem dobrze odżywiani. Kapuśniak albo zupa wiśniowa, kartofle ze skwarkami albo fasola z podejrzanym sosem pomidorowym i na deser kisiel albo budyń. Pieśń, o ile pamiętam, śpiewaliśmy z entuzjazmem, bo miała proste słowa i była bardzo rytmiczna. „Za głód, za krew, za lata łez / już zemsty nadszedł czas!” – brzmiały dziecięce głosiki.
Czytaj więcej
Minister spraw zagranicznych Litwy mówi, że „w Gruzji trwa dziś wojna o demokrację, wolność i przyszłość Europy”. Poleciał do Tbilisi ze swoimi odpowiednikami z Estonii, Islandii i Łotwy. Gdzie jest Polska?
Pracę maturalną z polskiego pisałam z „Hrabiego Monte Christo”, więc pojęcie zemsty jest mi raczej znane, a czasem nawet bliskie. Ale tak jak Edmond Dantès uważam, że zemsta powinna być wyważona, proporcjonalna, a przede wszystkim indywidualna. Nie podoba mi się więc, kiedy pytam zaprzyjaźnionego dziennikarza, dlaczego wyleciał z pracy, a on mi zdumiony odpowiada: „no bo przecież wyrzucono całą redakcję”.
Oczywiście, wszyscy, tak jak dzieci w piaskownicy, kłócą się o to, kto pierwszy zaczął, ale na to nie ma prostej odpowiedzi. Dwie panie, o których wielokrotnie pisałam i których korupcja zrujnowała prawie ćwierć wieku temu Fundację IDEE, miały nad sobą parasole obu największych partii, a ich specjalnym opiekunem i nauczycielem w wysysaniu pieniędzy z fundacji był wiceminister MSZ w latach 2010–2012. A potem jedna z nich była specjalną pupilką MSZ przy następnym rozdaniu. Takie jest życie.