Jakie były najważniejsze kontrowersje przy podstoliku ds. reform politycznych?
Zapamiętałem te dwie sprawy, o których wspominałem – zakres władzy prezydenta, co było najbardziej przez nas oprotestowane i kwestia udziału ludzi z naszego obozu na liście krajowej.
Czy udało wam się ugrać coś z kompetencji prezydenta?
Nie. Natomiast Wojciech Jaruzelski z tych uprawnień nie korzystał. Sądzę, że czuł, iż został prezydentem z łaski Solidarności, bo gdyby Wałęsa powiedział „skreślamy Jaruzelskiego”, to wszyscy by go skreślili. Tymczasem nasz Andrzej Wielowieyski upewniał się, kto jak zagłosuje, mój przyjaciel Marek Jurek nie wziął udziału w głosowaniu, przez co obniżył kworum. Nie byłem posłem, zatem patrzyłem na te wydarzenia z zewnątrz, ale miałem wrażenie, że ten wybór i tak nie był pewny.
Jaruzelski został prezydentem przewagą zaledwie jednego głosu.
Właśnie. Pamiętam wyraz jego twarzy, gdy składał przysięgę i był pytany przez marszałka Sejmu Mikołaja Kozakiewicza, czy przyjmuje wybór. Powiedział, że przyjmuje, ale miałem wrażenie, że ma świadomość, iż przegrał partię, do której usiadł, dając zielone światło dla obrad Okrągłego Stołu. Notabene na tych rozmowach nigdy się nie pokazał, ale przecież było wiadomo, że to jest jego plan.
Nie wszyscy uczestnicy Okrągłego Stołu po naszej stronie mieli krystaliczne biografie. Ale przedstawienie rozmów jako spisku agentów to aberracja
Do dzisiaj ten Okrągły Stół jest trochę taką niechcianą rocznicą. Świętuje się wybory 4 czerwca, choć nie były w pełni wolne. Niektórzy z krytyków Okrągłego Stołu mówili, że komunizm i tak by upadł. Wystarczyło poczekać, zamiast siadać do rozmów z komunistami.
Nie wiadomo, co by było gdyby. Decyzje należało podejmować, minimalizując koszta i ryzyko. Osobiście nie przewidziałem, że załamanie systemu nastąpi tak szybko i Solidarność będzie musiała przejąć odpowiedzialność za kraj. Ale moim zdaniem nie przewidzieli tego również krytycy Okrągłego Stołu. Wtedy rząd dusz sprawował Lech Wałęsa, ale było mniejszościowe skrzydło krytyków – tzw. grupa robocza Solidarności z Andrzejem Gwiazdą, Janem Rulewskim, Marianem Jurczykiem. Była grupa Głosu Antoniego Macierewicza, Solidarność Walcząca, Federacja Młodzieży Walczącej. Ale nie podnoszono argumentu, że system i tak się zawali. Raczej taki, że z przyczyn moralnych nie należy siadać do Okrągłego Stołu. Mówiono też: „oszukają was”. Spotkałem się z tym stanowiskiem już po Okrągłym Stole. Przez miesiąc byłem we Francji i rozmowy z Polakami kręciły się wokół tego wątku „oszukają was, to jest mistyfikacja”.
Niektórzy prawicowi publicyści sformułowali tezę, że Okrągły Stół to było porozumienie esbeków i ich agentów.
To już jest aberracja. Oczywiście dziś wiemy, że nie wszyscy uczestnicy Okrągłego Stołu po naszej stronie mieli krystaliczne biografie, ale przedstawianie tych rozmów jako manipulacji i spisku agentów jest naprawdę aberracją. Wynikałoby z tego, że SB i jej agenci zniszczyli system, w którym im się świetnie żyło. Natomiast trzeba powiedzieć, że przy Okrągłym Stole Solidarność uchyliła się od odpowiedzialności za przeprowadzenie rynkowych ekonomicznych reform. Główny nasz postulat, czyli pełna indeksacja płac, w warunkach rozpędzającej się inflacji, tylko przyspieszał przechodzenie do hiperinflacji. Pod tym względem utworzenie rządu Mazowieckiego i powierzenie teki ministra finansów Leszkowi Balcerowiczowi stanowiło odejście od ustaleń Okrągłego Stołu.
Krytycy tych rozmów mówią, że dzięki Okrągłemu Stołowi uwłaszczyła się nomenklatura, a przemalowani komuniści weszli miękko w nowy system, mając kapitał, banki itd.
Proces uwłaszczenia nomenklatury został w dużej mierze przeprowadzony jeszcze w okresie rządu Mieczysława Rakowskiego. Ale trzeba powiedzieć uczciwie, że olbrzymia większość naszych ludzi nie była przygotowana do działania w sferze ekonomicznej i gospodarczej. Jaki był ten PRL, taki był, ale jednak istniała tam pewna kadra menedżerska, która z racji swoich kompetencji i powiązań miała ułatwione zadanie, aby się w nowym systemie odnaleźć.
Na koniec chciałam spytać o tak zwaną zdradę w Magdalence. Według Sławomira Cenckiewicza konsekwencją spotkań w Magdalence była silna pozycja uczestników tamtych negocjacji, abolicja dla zbrodniarzy komunistycznych i przyzwolenie na niszczenie archiwów tajnych służb.
To jest bzdura. Przebieg tych obrad jest znany, po części był rejestrowany. Wiadomo, kto co tam powiedział i jakie stanowisko zajmował. Uczestnikiem obrad w Magdalence był Lech Kaczyński, który zawsze Okrągłego Stołu bronił. To później pojawił się spór w naszym obozie o to, co zrobiliśmy z tym zwycięstwem, czy należycie je wykorzystaliśmy. Jarosław Kaczyński grubo po Okrągłym Stole mówił, że tamto porozumienie było konieczne. Ale gdy nastąpiła jesień ludów, trzeba było iść szybciej, należało dokonać przyspieszenia politycznego. I takim przyspieszeniem była kampania na rzecz prezydentury Wałęsy. Jednym słowem odrzucam te zarzuty o zdradzie w Magdalence, bo są absurdalne. Jedna rzecz jest stale wyciągana – że przy tych spotkaniach pito wódkę. Ja bym tę wódkę darował, chociaż sam jej nie piłem.
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Kosiniak-Kamysz z Hołownią odnieśli sukces, dzięki któremu Nowa Lewica mogła wejść do rządu mimo naprawdę słabego wyniku wyborczego. Teraz ma masę stanowisk do obsadzenia. Ale jakie istotne sprawy załatwiła? - mówi Robert Kwiatkowski, były poseł Nowej Lewicy i były prezes TVP.
A jak pan ocenia, co zrobiliście z tym zwycięstwem?
Patrząc na historię Polski i porażki, które zaliczaliśmy, to można uznać, że Okrągły Stół był udanym przedsięwzięciem. Sprzyjała nam koniunktura międzynarodowa, otworzyło się okno możliwości. Umieliśmy to wykorzystać. Został uruchomiony proces, który nas doprowadził do pełnej niepodległości i do miejsca w strukturach politycznych, gospodarczych i obronnych świata zachodniego. To się wszystko wtedy zaczęło.
Dlaczego nie umieliśmy sprzedać naszej opowieści o kluczowej roli Okrągłego Stołu? Bo do dzisiaj na świecie mówi się, że komunizm upadł, gdy upadł mur berliński.
Myślę, że jakąś rolę odegrały w tym nasze wewnętrzne spory, m.in. o Okrągły Stół, i wewnętrzna walka w rodzinie Solidarności. Ale co tu dużo mówić, Niemcy leżą w środku Europy i ten mur, który dzielił Berlin, bardziej przyciągał uwagę. Upadek muru i likwidacja NRD miały olbrzymie znaczenie. Ale gdyby wydarzenia, które miały miejsce wcześniej, w Polsce potoczyły się inaczej lub ich nie było, oczywiście trudno sobie wyobrazić upadek muru berlińskiego.