Irena Lasota: Rosjanie do wróżki. I na wybory

Podejrzewam, że rosyjska opozycja osiągnie swym wyborczym protestem tyle, co mój brat, który w wyborach do Sejmu PRL w 1965 r. dopisał na karcie wyborczej nazwisko generała Andersa.

Publikacja: 15.03.2024 10:00

Prezydent Rosji Władimir Putin

Prezydent Rosji Władimir Putin

Foto: AFP

Mało kto interesuje się wyborami w Rosji. Z jednej strony słusznie, bo co to za wybory. Z drugiej jednak strony te wybory-niewybory mają kilka ciekawych aspektów. Na przykład, kto z czytelników odpowie na pytanie, który z czterech oficjalnie zarejestrowanych kandydatów reprezentuje którą opcję? Otóż do wyboru mamy biznesmena, nacjonalistę, komunistę i kandydata niezależnego (odpowiedzi są na końcu tekstu). Wedle całej fałszywej propagandy wojowniczego Zachodu największą popularnością powinien się cieszyć kandydat nacjonalistów z komunistycznym odchyleniem.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Pisząc o zbrodniach Rosji, zapominamy o tym, co dzieje się na Białorusi

Wybory prezydenckie w Rosji. Chodorkowski wzywa, by przeciwstawić się Putinowi. Jak? Idąc w samo południe do urn. Nie żartuję

Inną ciekawostką jest postawa opozycji wobec tych wyborów. To znaczy, nie bardzo wiadomo, jakiej opozycji. Za jednego z jej przywódców uchodzi przebywający na emigracji Michaił Chodorkowski, były oligarcha, były więzień neoGułagu, który 20 lat temu uchodził za najbogatszego Rosjanina z fortuną sięgającą 15 mld dol. Putin nie tylko wsadził go za kratki, zesłał na Syberię, ale i puścił z torbami. To znaczy majątek Chodorkowskiego sięga dzisiaj tylko 500 mln dol. Areszt dla niego wywołał światową falę protestów, nieporównywalną do nieśmiałych obiekcji wobec wymordowania ponad 200 tys. cywilów w Czeczenii niecałe trzy lata wcześniej. Tak czy owak skazanie Chodorkowskiego przyczyniło się, bardziej niż wojna w Czeczenii, do otworzenia oczu Zachodowi, że coś z tą demokracją i praworządnością w Rosji jest niezupełnie tak. I chwała mu za to. Bronili go Barack Obama, Angela Merkel i Lech Wałęsa, a nawet „Gazeta Wyborcza” przyznała mu tytuł Człowieka Roku.

Nie wspominałabym tu Chodorkowskiego, gdyby nie to, że finansuje on głównie emigracyjne i głównie nieskuteczne inicjatywy antyputinowskie – i w związku z tym uchodzi za autorytet, a nawet głowę opozycji. Otóż Chodorkowski wezwał do przeciwstawienia się wyborowi Putina na prezydenta Rosji. A jak to robić? Bardzo prosto – iść do urn wyborczych, najlepiej w samo południe, jeśli ktoś może, i poprzez swoją obecność zamanifestować sprzeciw wobec polityki prezydenta. Nie żartuję. Gdy przeczytałam to po raz pierwszy, myślałam, że jest to chamska i brutalna propaganda samego Putina. Ale okazało się, że nie tylko nie jest to ponury dowcip, ale pomysł poparła wdowa po Aleksieju Nawalnym, Julia, zwana już pierwszą lady rosyjskiej opozycji, też mieszkająca na emigracji. Poradziła ona dodatkowo, by miejscowi, to znaczy rosyjscy dysydenci, wchodzili do kabin i albo dopisywali nazwisko jej męża, albo głosowali na jednego z kandydatów, byle nie na Putina. Podejrzewam, że efekt będzie podobny do tego, jaki osiągnął mój brat w wyborach do Sejmu w 1965 r., wpisując na listę generała Władysława Andersa.

Chodorkowski wezwał do przeciwstawienia się wyborowi Putina na prezydenta Rosji. A jak to robić? Bardzo prosto – iść do urn wyborczych, najlepiej w samo południe, jeśli ktoś może, i poprzez swoją obecność zamanifestować sprzeciw wobec polityki prezydenta. 

Apele Chodorkowskiego i Nawalnej są dramatycznym wyciem na pustyni niewiedzy i bezradności. Nie mogli wzywać do bojkotu wyborów, bo ludzie by ze strachu tym bardziej poszli do lokali, a nawet zakładając, że jakiś bojkot byłby możliwy, to potrzebni by byli aktywni dysydenci filmujący lokale wyborcze z ukrycia, liczący głosy i porównujący prawdziwe dane z oficjalnymi. A za to można też być skazanym na wieloletnie więzienie i obóz.

Podawane ostatnio dane z niezależnego badania opinii publicznej pokazują jednak pewne wahania elektoratu w porównaniu z zeszłym rokiem. O ile skłonność do głosowania na Putina (nie jestem w stanie napisać popularność) sięga ok. 75 proc., to spada ona w tzw. rejonach i wśród mniej wykształconych ludzi, a rośnie w Moskwie i wśród osób z wyższym wykształceniem.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Przyłożyć pisowcom

Rosjanie u wróżki. Putinowi to na rękę 

I jedna jeszcze ciekawostka związana z wyborami. Mimo inflacji i ogólnie spadającego poziomu życia mieszkańcy Federacji Rosyjskiej wydali w 2023 r. równowartość 20 mld dol. na wróżki i – jak mówią – „egzotyczny sektor”. Putinowi jest to bardzo na rękę. Niepewni swego i losu swego kraju ludzie wydają pieniądze, by dowiedzieć się, że nic od nich nie zależy i że przyszłość jest już zapisana w kartach i fusach od kawy.

Jedno jest tylko pewne. Putin wygra wybory w nadchodzący weekend.

[Imiona kandydatów nie mają znaczenia, poza jednym: Władimir. Nazwiska kandydatów to: Charitonow, Dawankow, Putin, Słucki. Niezależnym kandydatem jest oczywiście Władimir Putin]

Mało kto interesuje się wyborami w Rosji. Z jednej strony słusznie, bo co to za wybory. Z drugiej jednak strony te wybory-niewybory mają kilka ciekawych aspektów. Na przykład, kto z czytelników odpowie na pytanie, który z czterech oficjalnie zarejestrowanych kandydatów reprezentuje którą opcję? Otóż do wyboru mamy biznesmena, nacjonalistę, komunistę i kandydata niezależnego (odpowiedzi są na końcu tekstu). Wedle całej fałszywej propagandy wojowniczego Zachodu największą popularnością powinien się cieszyć kandydat nacjonalistów z komunistycznym odchyleniem.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi