Niby tak, ale przedstawiciel atakowanej mniejszości nie ma poczucia, że to się nigdy nie wydarzy, bo nie odbiera tego tak jak ja czy Norbert.
Mnie się wydaje, że ta pozorna niekonsekwencja w politycznych wyborach wynika z tego, że śledzimy politykę wyrywkowo, znamy kilka wypowiedzi, a nie pakiety programowe.
Pewnie tak. Tu znowu jest pole do popisu dla mojego ulubionego tematu, czyli edukacji. Nie macie przecież wyrobionego nawyku, skąd czerpać informacje, bo szkoła uczy, że polityka to kontrowersyjny temat. Taki, o którym lepiej nie mówić. Za rządów Platformy było tak samo, to nie jest problem, który zaczął się wraz z PiS-em. Jak ja chodziłam do liceum, to mieliśmy tzw. spotkania z ciekawymi ludźmi. To było bardzo fajne doświadczenie, bo można było tego polityka skonfrontować z własnymi opiniami. A wracając: tak, dziś wiedza jest wyrywkowa, ale nie tylko wasza, ale generalnie społeczeństwa. Wczoraj byłam w Gdańsku, gdzie odbyłam rozmowę z ludźmi, powiedzmy, w wieku moich rodziców, którzy opowiadali niestworzone historie o eutanazji – że to wyrzucanie ludzi na śmietnik itd.
A kiedy ty byłaś w liceum, to jak twoi rówieśnicy podchodzili do polityki?
To moja ulubiona anegdota. Wchodziliśmy wówczas do Unii Europejskiej i przez dużą część dorosłego życia wydawało mi się, że bardzo mnie to wówczas przejęło. Do czasu, kiedy znalazłam mój stary pamiętnik, a w nim wpis z dnia, kiedy przystąpiliśmy do UE. Byłam wtedy na osiemnastce u znajomych i to było najważniejsze wydarzenie tego dnia. O Unii napisałam jedno zdanie. Potem były wybory w 2005 roku; pierwsze, w których mogłam głosować. Kłóciliśmy się ze znajomymi o PiS i PO, ale raczej na slogany zasłyszane z domu.
Ostatnia teza: młodzi są indywidualistami.
Chętnie odwołam się do badań agencji IQS, z których wynika, że zetki dzielą się na cztery grupy i tylko jedna z nich jest skrajnie indywidualistyczna. Gdy przyjrzymy się działaniom waszego pokolenia, to dostrzeżemy wiele kolektywizmu, jak choćby ruchy klimatyczne. U milenialsów tego nie było, bo nas uczono o sile jednoosobowych karier.
Ale przecież te klimatyczne akcje to często właśnie jednoosobowe, nieskuteczne akty strzeliste. Rzucanie studiów jeszcze nie zmieniło losów świata.
To zależy. Masz tu pewnie na myśli Wiktorię Jędroszkowiak i Dominikę Lasotę, które w książce opowiadają o tym, jak zrezygnowały z prestiżowych kierunków na rzecz zawodowego aktywizmu. Spierałam się na ten temat z moim mężem, który twierdził, że to zły przykład dla innych, bo studia są ważne. Skończyliśmy dyskusję, gdy zapytałam, ilu zna dziennikarzy, którzy nie zrobili dyplomu, bo uznali, że ich praca jest ważniejsza. Kiedyś sama byłam daleka od radykalizmu, oburzało mnie oblewanie obrazów zupą. Dziś niespecjalnie mnie to rusza, bo wiele czasu spędziłam z tymi ludźmi i widzę, jak bardzo uczynili oni z tego swój sens życia.
Co do skuteczności – jesteśmy w momencie, kiedy Joe Biden mówi o F-16 dla Ukrainy, a przypominam sobie, jak Dominika i Wiktoria wykrzykiwały „F-16 dla Ukrainy” podczas wizyty prezydenta USA w Polsce. To jest ten aktywizm, dla którego rzuciły studia. I oczywiście można założyć, że politycy sami doszliby do tego, że ten sprzęt jest naszym sąsiadom potrzebny, ale widzimy równocześnie, że presja ma sens. Nie wiadomo, ile by to trwało bez presji ze strony młodych ludzi, nie tylko z Polski.
Nowe oblicze festiwalu w Cannes
Kino na festiwalu pokazało swoje nowe, popandemiczne oblicze: jest bardziej osobiste. Reżyserzy zaglądają za zamknięte drzwi domów, przyglądając się relacjom w rodzinach.
Jaką zasadniczą zmianę przyniesie moje pokolenie?
Że zmiana jest jedynym pewnikiem. To, że żyjemy w ciągłej zmianie. Gdybyśmy parę lat temu pomyśleli o tym, co będzie wyprawiać sztuczna inteligencja, to uznalibyśmy, że to science fiction. Bo nawet pięć czy 10 lat temu pisanie o tym, że twoje pokolenie będzie wykonywało jeszcze nieistniejące zawody, było zgrabne publicystycznie, ale abstrakcyjne. A dziś to się dzieje na naszych oczach. Mam nadzieję też, że zmienią się priorytety polityków.
Czyli że świat rządzony przez nas będzie lepszy?
Chciałabym, żebyście wy, zetki, rządzili światem. Pokładam w was wielką nadzieję, choć wiem, że to niesprawiedliwe, bo zrzucam na was rozwiązywanie problemów, które wywołali starsi. Myślę, że wasz świat będzie lepszy komunikacyjnie; nie będziecie ulegać pałkarskiej polaryzacji, będziecie lepiej się rozumieć na poziomie emocji. Niestety, demografia nie jest po waszej stronie. Dlatego z ciekawością obserwuję to, co dzieje się w Niemczech. Nie mam na myśli tylko sukcesów Zielonych, ale również obniżenie wieku głosowania w wyborach do europarlamentu do 16. roku życia. Skoro jest was mało, trzeba was wcześniej aktywizować. Niemniej nie chciałabym, żebyście czuli całą odpowiedzialność. Poprzednie pokolenia muszą zrozumieć, że wasze sprawy to i nasze sprawy. Wtedy będzie lepiej.
Justyna Suchecka (ur. 1987)
Dziennikarka tvn24.pl, wcześniej „Gazety Wyborczej”. Autorka książek: „Young power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat”, „Nie powiem ci, że wszystko będzie dobrze” oraz „Pokolenie zmiany. Młodzi o sobie i o świecie, który nadejdzie” (ukazała się 31 maja).
Roch Zygmunt (ur. 2004)
Tegoroczny maturzysta i początkujący dziennikarz.