Moim ulubionym miejscem w internecie podczas adwentu były media społecznościowe Jonnego Danielsa. Nie tylko dlatego, że to mój przyjaciel, ale przed wszystkim dlatego, że prowadzi od kilku lat w Warszawie fundację From The Depth, działającą na rzecz upamiętnienia żydowskiego dziedzictwa w naszej części Europy. Z urodzenia Brytyjczyk, z wyboru Izraelczyk – zajmuje się pomocą Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata. Cały grudzień spędził w „dostawczaku”, jeżdżąc po Europie Środkowej i odwiedzając ostatnich żyjących Sprawiedliwych. Historię każdego z nich opisywał w mediach społecznościowych. A były to historie niezwykłe.
Czytaj więcej
Właśnie się przekonaliśmy, gdzie są granice najbardziej zaawansowanej technologicznie cenzury na świecie.
Dziś Sprawiedliwi najczęściej mają ok. dziewięćdziesiątki (niektórzy dochodzą setki), podczas wojny albo sami ukrywali Żydów, albo też pomagali to robić swoim rodzicom. Niekiedy jako dzieci namówili rodziców, by ratowali ich żydowskie koleżanki czy kolegów. Jeden z odwiedzonych przez Danielsa Sprawiedliwych zajmował się zaopatrzeniem, przemierzał wiele kilometrów ze swej wioski do Nowego Sącza, by kupić jedzenie dla dwóch rodzin. Inni przyjęli żydowskie dziecko na wychowanie we własnym domu, jeszcze inni nosili żywność do ukrywających się w polach, a potem pomogli załatwić aryjskie papiery. Niektórzy z dzisiejszych Sprawiedliwych sami musieli się ukrywać, bo ktoś ostrzegł ich, że władze okupacyjne lub szmalcownicy wiedzą o ich pomocy.
Wszyscy ryzykowali własne życie, by pomagać przeżyć innym. Uważali, że tak jest słusznie, sprawiedliwie. I Daniels jeździł do tych osób – do wielu już kolejny rok z rzędu – z paczkami świątecznymi, by umilić im zbliżające się Boże Narodzenie, chcąc w tym roku osobiście podziękować wszystkim żyjącym jeszcze Sprawiedliwym. Produkty do paczek kupował z zebranych przez swoją fundację pieniędzy lub dostawał od darczyńców. Prezenty w jego mieszkaniu pakowali wolontariusze, wśród nich grupa studentów z Izraela studiująca w Polsce.