Półtora miliarda odtworzeń ma na YouTubie legendarny teledysk „Smells Like Teen Spirit” Nirvany, hymn lat 90. i piosenka, która zainicjowała globalną karierę Kurta Cobaina oraz wyznaczyła początek epoki grunge’u. Z perspektywy świata gitarzystów jednak to nie lider zespołu jest gwiazdą klipu, lecz jego nieco sponiewierany, niedbale zawieszony na ramionach niebieski fender mustang. Gitara towarzyszyła liderowi Nirvany jeszcze tylko kilka miesięcy, bo w 1991 r. Cobain roztrzaskał ją o konsolę mikserską podczas koncertu zespołu w Dallas.
Odłamaną wówczas główkę gitary pieczołowicie skleił lutnik, a zespół wystawił instrument na aukcję podczas Hollywood Rock Festival w 1993 r. Od tamtej pory, aż do minionej wiosny, gitara zniknęła z radaru. Pojawiła się na aukcji w maju: pierwotnie szacowano, że uda się ją sprzedać za ok. 600–800 tys. dol. (w końcu Cobain gitar miał całkiem sporo). Ostatecznie nabywca zapłacił za nią 4,55 mln dol.
Kwota może się wydawać oszałamiająca, ale to wciąż nie jest rekord. Ten również należy do gitary Cobaina – tym razem akustycznego martina D-18E z chałupniczo zamontowaną elektroniką, pozwalającą „wpiąć” gitarę do wzmacniacza. Instrument zasłynął z występu w ramach cyklu „MTV Unplugged”, zarejestrowanego i wydanego przez Nirvanę na płycie. Latem 2020 r. właściciel firmy Røde Microphones Peter Freedman odchudził swój portfel o ponad 6 mln dol., żeby tylko posiąść legendarne „wiosło”.
Wiele wskazuje, że weszliśmy w epokę astronomicznych wycen rockowych artefaktów. To w ostatnich latach płacono za gitary najwięcej. Wyprzedaż urządził David Gilmour (w 2019 r. jego czarnego fendera, znanego choćby z płyty „The Wall”, sprzedano za niemal 4 mln dol.; biały fender artysty poszedł za ponad 1,8 mln dol., a akustyczny martin, na którym gitarzysta wydobył dźwięki otwierające utwór „Wish You Were Here”, za niemal 1,1 mln dol.). W 2017 r. pod młotek trafił „Wilk” Jerry’ego Garcii z Grateful Dead – wyjątkowy instrument, który wyszedł spod ręki lutnika, a nie fabryki. Nowy właściciel wydał na niego 1,9 mln dol. W 2019 r. za gibsona les paula należącego niegdyś do Duane’a Allmana, legendarnego współtwórcy The Allman Brothers Band, zapłacono 1,25 mln dol. W czołówce najdroższych gitar świata należałoby jeszcze uwzględnić akustycznego gibsona J160E Johna Lennona (w 2015 r. ciut ponad 2,4 mln dol.) i fendera stratocastera nazywanego Reach Out To Asia. Ten ostatni – z podpisami gigantów rocka, od Micka Jaggera i Keitha Richardsa, po Claptona, Maya, Page’a, Gilmoura, Becka, Townsenda, Knopflera, Iommiego, Angusa i Malcolma Youngów, McCartneya, Stinga, Blackmore’a – sprzedano na aukcji, z której dochód przeznaczony był dla ofiar tsunami w 2004 r. (2,7 mln dol.).
Tu należy zrobić stosowne zastrzeżenie: ranking rekordowych wycen można ułożyć z informacji z aukcji lub oficjalnych transakcji. W tle jest trudny do oszacowania rynek transakcji „z ręki do ręki”, który mógłby niemało namieszać w rankingu: stugębna plotka głosi wszak, że gitarzysta Metalliki Kirk Hammett wydał w 2014 r. 2 mln dol. na miodowego gibsona les paula należącego wcześniej do Petera Greena z Fleetwood Mac i Gary’ego Moore’a, a próg miliona dolarów przekroczono jeszcze u progu lat 90., gdy w 1993 r. współtwórca Microsoftu Paul Allen wydał 1,3 mln dol. na fendera stratocastera, na którym grał Jimi Hendrix podczas festiwalu Woodstock.