W połowie lutego odbyło się kluczowe dla przyszłego dobrobytu Kazachstanu spotkanie rządzących. „Prezydent Kasym-Żomart Tokajew przedstawił priorytety rozwoju społeczno-gospodarczego na ten rok. Jednym z zadań rządu jest podniesienie dochodów ludności oraz stworzenie nowych miejsc pracy" – spieszył donieść po naradzie szef rządu Alichan Smailow.
Co ciekawe, pierwszym zadaniem – do realizacji do końca miesiąca – jest digitalizacja procesu planowania budżetu. Być może ma to prowadzić do większej przejrzystości państwowych finansów. Do końca marca resort finansów, Agencja Planowania Strategicznego i Komisja Rachunkowa mają też dokonać przeglądu wszystkich publicznych inwestycji, wyłapując te nieefektywne i nieprzynoszące społeczno-gospodarczych efektów. Zmiany dosięgną też Narodowej Izby Przedsiębiorczości, która ma się teraz skoncentrować na wspieraniu i ochronie małych firm. Do tego wisienka na torcie: audyt ceł i taryf czeka też regulatorów, celników i rozmaite państwowe monopole – docelowo mają wskazać te opłaty, które będzie można zmniejszyć lub skasować w ogóle.
Rzecz jasna prezydent narzuci ograniczenia również samemu sobie. „Nie wiem, jak długo będę prezydentem Kazachstanu, ale mam pełną świadomość, że na podstawie konstytucji nie będzie to więcej niż dwie kadencje. A nie będzie żadnych zmian w prawie, tym bardziej w konstytucji" – zapowiedział osobiście pod koniec stycznia Tokajew.
Tyle, jeśli chodzi o chleb. Władze w Nur-Sułtanie zapewnią jednak też igrzyska: będą miały formę polowania na pieniądze wyprowadzone z kraju przez klan i współpracowników Nazarbajewa. Nie jest to nowość. „Wydarzenia na początku 2022 r. były zaledwie kulminacją rozłamu w reżimie, ujawniającą istnienie dwóch rywalizujących grup – związanej z Tokajewem oraz drugiej, powiązanej w jakiś sposób z byłym prezydentem Nazarbajewem oraz szefem Narodowej Komisji Bezpieczeństwa Karimem Masimowem" – analizował dla Carnegie Endowment for International Peace Luca Anceschi, ekspert z University of Glasgow. Teraz czeka Kazachów kolejny akt tej batalii wewnątrz establishmentu. Tokajew dał swoim urzędnikom czas do początku kwietnia na „repatriację olbrzymich sum nielegalnie znikających z kraju". Nazwiska autorów tego procederu nie padły, ale tak w kraju, jak i w środowiskach ekspertów zajmujących się Azją Centralną nie ma wątpliwości, że to kamyczek do ogródka Nazarbajewów.
Nur do portfela sułtana
Ten akt wojny można podsumować dwojako: jest czego szukać oraz nie będzie to proste. Familia Nazarbajewów i garść co najmniej kilkuset zblatowanych z nią kazaskich miliarderów systematycznie wyprowadzała poza granice kraju swoje fortuny. A tylko w przypadku „osobistego" majątku Nursułtana Nazarbajewa w grę może wchodzić kwota rzędu 100 mld dolarów.