Badanie ludzkiego genomu, czyli sekwencjonowanie wszystkich genów obecnych w komórkach naszego organizmu, rozpoczęło się w latach 80. minionego wieku, a zakończyło z fanfarami w roku 2001. Wówczas to zakończono badania prowadzone pod kierunkiem słynnego biotechnologa Craiga Ventera, których wyniki opublikowano w najważniejszych czasopismach naukowych świata, od „Nature" po „Science".
Nie obyło się co prawda bez pewnego skandalu, gdy okazało się, że Venter ponaddwukrotnie przeszacował liczbę ludzkich genów i poddał sekwencjonowaniu głównie swój własny genom. Ostateczną, w pełni poprawną wersję ludzkiego genomu, opartą na danych na temat DNA wielu ludzi o różnym podłożu etnicznym, opublikowano w „PLOS Biology" w roku 2007. Dziś ambicje badaczy sięgają znacznie dalej: interesuje ich genom wspomnianych stu bilionów mikroorganizmów kolonizujących nasz żołądek i jelita. I w samym 2014 roku projekt ten pochłonął ponad milion dolarów.
Nie chodzi przy tym o pustą ciekawość: wydaje się już praktycznie pewne, że istnieje oś „bakterie w jelitach – mózg w głowie", przy czym stroną dominującą okazują się... bakterie. My bowiem nie mamy na razie żadnego sposobu, by je kontrolować – poza, być może okazjonalnym, urządzeniem nalotu dywanowego przy użyciu antybiotyków. W drugą stronę – oddziaływania istnieją i są przez nas obecnie coraz częściej odkrywane.
Co więcej – ponad wszelką wątpliwość nie mamy do czynienia z „samotnym tłumem" stu bilionów bakterii. Składające się na mikrobiom przewodu pokarmowego komórki są wysoce uorganizowane. Tworzą uporządkowane trójwymiarowe struktury, o których można mówić w kategoriach megaorganizmu. Współpracują z sobą i porozumiewają się, są w stanie się policzyć, a przynajmniej oszacować, ile ich jest. A co najgorsze, stale oszukują, ogłupiają, unieszkodliwiają lub przekupują nasz układ odpornościowy.
Posag porodowy
Czy jesteśmy zatem w stanie w jakikolwiek sposób wpłynąć na stan swojego biomu? Decyduje o nim z jednej strony nasz własny genom i kodowane w nim receptory, do których zdolne są wiązać się określone bakterie. W tym zakresie zależy on zatem od naszego drzewa genealogicznego i genów wyselekcjonowanych u przodków. Wydaje się, że z drugiej strony o kształcie naszego biomu decyduje łut szczęścia. Czasem bowiem tylko zdarza się, że podczas naturalnego porodu nabyliśmy dobrą florę pochwową od mamy. A to wtedy wszystko się zaczyna: przyjazna nam i niezbędna kolonizacja florą bakteryjną następuje przy narodzinach – więc jeśli tylko możliwe, warto unikać cesarskiego cięcia.