Paweł Śpiewak: To Ziobro faktycznie kieruje rządem

Powodów, żeby PiS odsunąć, jest bez liku, ale mówienie „trzeba odsunąć PiS od władzy" jest tylko szczekaniem. Nie widzę u Tuska żadnego pomysłu ani projektu. Tusk jako skrajny pragmatyk może powiedzieć, że to jest niepotrzebne, ale musi się liczyć z tym, że ludzie chcą coś wiedzieć i rozumieć - mówi Prof. Paweł Śpiewak, socjolog.

Publikacja: 31.12.2021 06:00

Paweł Śpiewak: To Ziobro faktycznie kieruje rządem

Foto: EAST NEWS, Michał Woźniak

Plus Minus: 2021 rok, drugi rok pandemii, odchodzi w zapomnienie. Wiele nowych rzeczy się wydarzyło w ciągu ostatnich 12 miesięcy, wiele było kontynuowanych. A dla pana co było ważne?

Moim zdaniem to był bardzo kiepski rok i to w różnych wymiarach. Po pierwsze, mamy ogromną inflację, na którą nikt nie ma wpływu. Adam Glapiński, prezes NBP, głównie wygłasza niemądre komentarze w tej sprawie. Natomiast decyzje podejmuje złe albo spóźnione. Inflacja wpływa na kieszenie wszystkich ludzi, sam ją odczuwam. Ten wzrost cen tylko po części da się wytłumaczyć sytuacją międzynarodową. W USA też inflacja jest dość wysoka. Ale jej skala w Polsce zdecydowanie przekracza granice przyzwoitości i niewiele się dzieje dla ochrony dochodów ludności.

Rząd przygotował tarczę antyinflacyjną.

Na razie tylko o niej słyszymy. Nie jest żadnym faktem politycznym. Po drugie, bardzo zły element naszej rzeczywistości to izolacja Polski na arenie międzynarodowej i narastający konflikt z Unią Europejską. Jesteśmy zobowiązani płacić miliony euro, ponieważ przegraliśmy kluczowe sprawy w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a nie wdrażamy orzeczeń. To jest absolutna katastrofa. Na dodatek w obozie rządzącym pojawiają się wypowiedzi, że trzeba podjąć zdecydowane kroki, trzeba zacząć myśleć o wyjściu z Unii Europejskiej – buduje to poczucie, że ci, którzy rządzą, nie bardzo wiedzą, gdzie mieszkają, z czym mają do czynienia. Gotowi są skazać Polskę na jeszcze większą izolację, a nawet samotność wobec Rosji.

Przecież liderzy obozu rządzącego żyli w PRL, wiedzą więc, czym grozi samotność wobec Rosji?

Może wiedzą, ale ich myślenie idzie w przeciwnym kierunku. Nawet w rozwiązaniu konfliktu między Polską a Białorusią nie odgrywamy żadnej roli, bo sprawy międzynarodowe są dla rządu zbyt trudne. W tej sprawie miał coś do powiedzenia prezydent Francji Emmanuel Macron, miała coś do powiedzenia Angela Merkel, a teraz nowy kanclerz Niemiec, ale na pewno nie prezydent Andrzej Duda czy premier Mateusz Morawiecki. Do tego dochodzi zjazd radykalnych prawicowców, nacjonalistów, żeby nie powiedzieć faszystów, w Warszawie. Nie wiadomo, po co został zorganizowany, po co oni tu przyjechali? Na szczęście nie mają na razie większego znaczenia politycznego. Co nie zmienia faktu, że Jarosław Kaczyński razem z Wiktorem Orbánem chcą być promotorami grupy politycznej rozwalającej Unię Europejską od środka. Trudno o gorszy scenariusz, który całkowicie nadwyręża pozycję Polski w świecie i Europie. Ten sam konflikt przeniósł się na relacje Polski ze Stanami Zjednoczonymi. To zostało bardzo wyraźnie wyartykułowane przez prezydenta Joe Bidena.

Czytaj więcej

Albo nas powieszą, albo nam postawią pomniki

Prezydent Biden zaprosił Andrzeja Dudę do udziału w szczycie na rzecz demokracji. Więc chyba nie jest tak źle, jak pan mówi?

To ma być pociecha? Ja tego nie przyjmuję, tym bardziej że prezydent Duda kreował się tam na obrońcę demokracji i mówił, że Polacy przelewali za nią krew. Prezydent sam niszczy demokrację, podpisując np. ustawę o push-backu, która łamie standardy międzynarodowe, czy uderzając w niezależne sądy. Jeśli Polacy przelewali krew, to Duda, wspierając antywolnościową formację rządzącą, sprzeniewierza się polskiemu dziedzictwu.

Unia Europejska zaaprobowała nasz sposób powstrzymywania uchodźców.

To, że nie protestowała, nie znaczy, że zaaprobowała. Gdyby Unia Europejska protestowała za każdym razem, gdy Polska narusza standardy prawa, to nie zajmowałaby się niczym innym. Dla mnie osobiście jest to bolesne, ponieważ Wspólnotę Europejską uważam za wartość podstawową. Podejrzewam, że wielu Polaków myśli tak samo. Korzyści wynikające z przynależności do Unii Europejskiej są tak duże, że mówienie o możliwym wyjściu Polski ze Wspólnoty jawi się jako aberracja. Takie gadanie nie oznacza, że PiS naprawdę wyciągnie Polskę z Unii Europejskiej, ale tworzony jest klimat niepewności i nieufności. I wreszcie ostatnim elementem minionego roku jest sytuacja wewnętrzna. To był rok radykalizacji formacji Kaczyńskiego i jego samego.

W jakim sensie?

W każdym wymiarze. On gubi jakąkolwiek możliwość ponadpartyjnego porozumienia w interesie państwa. Przykładem może być stosunek do walki z pandemią. Kaczyński z tą swoją antyeuropejską wojowniczością, z brakiem jakiegokolwiek zdania na temat pandemii to jest katastrofa największa w świecie. Śmiertelność z powodu pandemii jest u nas ogromna, a rząd kompletnie nie wie, co z tym zrobić. Daje się szantażować jakiejś grupce reprezentującej antyszczepionkowe stanowisko. Jest tak słaby i tak zależny od różnego rodzaju radykałów, od paranoicznych wypowiedzi i działań Zbigniewa Ziobry, że w gruncie rzeczy niezdolny do jakiegokolwiek działania. Do tego dochodzi ustawa Polski Ład.

Co z nią?

Z mojej perspektywy jest budowaniem postnowoczesnego socjalizmu poprzez dosypywanie 20 groszy większości obywateli, a odbieranie pieniędzy klasie średniej. Ofiarami tego projektu są ludzie, którzy całe życie ciężko pracowali, przedsiębiorcy i emeryci. Państwo postanowiło mi odebrać część emerytury, choć w ten sposób narusza prawa nabyte. Na dodatek rząd w tej sprawie przeczy własnej narracji, która brzmiała – pracujcie dłużej, dostaniecie wyższe emerytury. Wyższe emerytury są właśnie obniżane. Jest też stałe, systematyczne ograniczanie uprawnień samorządów poprzez zmianę systemu podatkowego i ataki na samorządy jako element, nad którym oni nie mają kontroli. Centralizm i etatyzm PIS-u niszczy kraj. To, że Kaczyński wyrzucił z rządu i z koalicji Jarosława Gowina, jedynego, który wydawał się w miarę rozsądny i miał poczucie odpowiedzialności, sprawiło, iż prezes PiS jest teraz całkowicie uwieszony na Ziobrze. I to Ziobro faktycznie kieruje rządem.

Chce pan powiedzieć, że ogon kręci psem?

Tak to w gruncie rzeczy wygląda. Premier boi się Ziobry i niewiele robi. To nie jest premier, który rządzi. To jest premier, który się miga od rządzenia. A kraj jest w poważnej sytuacji – myślę o pandemii, inflacji, konflikcie o praworządność. Reasumując, obóz rządzący ucieka w radykalizm językowy i polityczny, a przede wszystkim zderza się z własną niemocą. Nie było jeszcze tak bezradnego i bezsilnego rządu. I ta bezsilność jest krzycząca. A jeszcze od czasu do czasu wyłania się jakiś Mejza i trzyma ten rząd za gardło. To pokazuje, jak to jest słabe.

Ten rząd jest do natychmiastowej wymiany tylko, że nikt nie chce i nie może doprowadzić do wcześniejszych wyborów – ani PO, ani PiS.

Trudno się dziwić PiS, bo oni rządzą. Po co mieliby oddawać władzę?

Pewnie. PiS łatwo nie zrezygnuje z fruktów wynikających ze sprawowania władzy. Boi się odpowiedzialności karnej i procesów, z jakimi będzie miał po wyborach do czynienia, ale opozycja też nie pali się do wzięcia tego bałaganu na swoje barki. To mnie przygnębia, bo nie chcę dłużej patrzeć na rząd, w którym nie ma minimum chrześcijańskich wartości. Odmawia się pomocy rodzinom z niepełnosprawnościami, brak podstawowych odruchów pomocy migrantom, przyznania im prawa azylu. Moim zdaniem Polska by na tym zyskała. A zamiast tego mamy obraz Polski, który wykreowały telewizje zachodnie, jako kraju pozbawionego zmysłu podstawowych wartości humanitarnych. Zrobiły na mnie ogromne wrażenie słowa Pietro Bartolo, włoskiego lekarza i europosła, który mówił, że za takie zachowania wobec migrantów powinna być Norymberga. Rzeczywiście tak powinno być.

Czytaj więcej

Paweł Kowal: Niektóre kraje boją się z Polską współpracować

Norymberga?

Nie ma w tym żadnej przesady. Nie wiemy, ilu ludzi zginęło na granicy, ale żadna śmierć nie powinna się była zdarzyć. Osobiście jestem przerażony, że państwo mające się za cywilizowane, dość zamożne, nie jest w stanie otworzyć się na pomaganie. Wiem, że przyjmujemy do pracy ludzi z Białorusi, Rosji, bardzo dużo z Ukrainy, ale to nie znaczy, że nie mamy obowiązków humanitarnych.

Nakreślił pan obraz 2021 roku bardzo czarnymi barwami. Może w minionym roku było coś, co napawało pana optymizmem? Chociażby powrót Donalda Tuska na naszą scenę polityczną?

Jest pewien problem z Donaldem Tuskiem. Na tle polityków PO jest rzeczywiście gwiazdą, mistrzem, artystą, ale jak widać mało kto go w Polsce potrzebuje. Prawie nikt – jak się okazuje – na niego nie czekał. Jego partia ma ciągle 23–24 proc. poparcia. Cud, który miał sprawić, że cały naród rzuci mu się do stóp, się nie zdarzył. PO nie zdobyła ani jednego punktu więcej niż miała. Może się ta partia ustabilizuję, nabierze rozpędu, ale na razie tego nie widzę. Nie czuję się rozpieszczany przez mądre oświadczenia Platformy Obywatelskiej. Przejechał polityk o formacie europejskim, opublikował książkę z Anną Appelbaum o Rosji, na pewno bardzo ciekawą, ale ja chciałbym wiedzieć, co on myśli o sytuacji w Polsce. I tego mi brakuje.

Tusk nigdy nie był miłośnikiem wizji w polityce.

Byłem pewien, że skoro przybył, to ma w zanadrzu inny program niż tylko wykurzenie PiS z rządu. Oczywiście to jest podstawowa sprawa. Powodów, żeby PiS odsunąć od władzy, jest bez liku, ale mówienie „trzeba odsunąć PiS od władzy" jest tylko szczekaniem. Nie widzę u Tuska żadnego pomysłu ani projektu. Tusk jako skrajny pragmatyk może powiedzieć, że to jest niepotrzebne, ale musi się liczyć z tym, że ludzie chcą coś wiedzieć i rozumieć. Platforma Obywatelska przegrała wybory w 2015 roku z partią ideową. Ideologia spaja całą tę formację. Nie można nie odpowiedzieć na ideologię PiS. Ludzie chcą wiedzieć, za jakimi wartościami jest PO i jakimi drogami chce do nich dojść. Tymczasem nie słyszę jakiegokolwiek głosu, który by ludziom spokojnie to wyjaśniał. Dobrze, że Tusk dostrzegł, iż musi wyjść poza wielkie miasta i znaleźć wspólny język z mieszkańcami małych miasteczek. Rzecz w tym, że nie wiem, jak on chce przekroczyć granice wielkich miast. I wreszcie ostatnia sprawa – Tusk nie wygra wyborów parlamentarnych, jeżeli będzie kandydatem na premiera.

Powiedział, że nie musi być kandydatem na to stanowisko.

No właśnie. Powinien postawić na wariant Kaczyńskiego, który wybrał sobie Beatę Szydło i ją namaścił na premiera. PO też ma kilka zdolnych polityczek, które mogłyby odegrać taką rolę. Jeżeli Tusk nie ma już tej obsesji, że każdy, kto wyrasta powyżej przeciętności, musi być skrócony o głowę, to powinien pozwolić na bogatszy obraz PO. To nie może być partia jednoosobowa.

Sądząc po tym, jak Tusk rozprawił się z Rafałem Trzaskowskim, to raczej nie wyzbył się cechy przycinania wszystkich równo z trawą.

Rozumiem, że Tusk chciał odsunąć Trzaskowskiego od kierowania PO, ale Platforma bez Trzaskowskiego jest nieporozumieniem. To jest kwestia sposobu życia, pokoleniowej wrażliwości itd. Różne rzeczy wchodzą w rachubę. Musi być ktoś w PO, kto reprezentuje młodsze pokolenia. Ani Rafał Grupiński, ani tak wybitny polityk jak Grzegorz Schetyna nie może być propozycją na przyszłość. Oni wszystkie karty już zagrali. Mogliby już pójść na spokojną emeryturę. PO powinna budować nową formację, z nowym zestawem ludzi. A to nie trwa 15 minut. Tusk musi przygotować PO na długie trwanie.

A jak by pan ocenił w ciągu tego roku los ugrupowania Szymona Hołowni? Wydawało się, że powrót Tuska zabije jego formację.

Nie wiem, na jakich zasadach ta formacja istnieje, ale być może chodzi o to, że po prostu ludzie o bardziej otwartych umysłach nie lubią PO. Szczególnie proeuropejscy liberałowie są boleśnie rozczarowani rządami Platformy. Najpierw szukali alternatywy w Nowoczesnej Ryszarda Petru. To było widać w 2015 roku, kiedy cała warszawska dzielnica Wilanów z dnia na dzień przerzuciła swoje sympatie z PO na Nowoczesną. Teraz w to miejsce wszedł Szymon Hołownia. Trzeba przyznać, że nie „jedzie" wyłącznie na własnej charyzmie. Buduje struktury i organizację. Wygląda to obiecująco. Z drugiej strony więcej niż 12–14 punktów procentowych nie osiągnie w wyborach parlamentarnych. Ale będzie to na tyle dużo, żeby odegrać w ewentualnym rządzie opozycji istotną rolę.

Jest jeszcze lewica, która z trudem doprowadziła do zjednoczenia, ale trzyma się tak słabo, jakby była spięta agrafkami.

W sprawie Nowej Lewicy podzielam zdanie Leszka Millera, że Włodzimierz Czarzasty jest nieszczęściem dla tej formacji. To jest typowy postkomunista w takim klasycznym rozumieniu tego słowa – aparatczyk zamordysta.

Jest postkomunistą bardziej niż Leszek Miller, dawny członek KC?

Być może obaj są postkomunistami, tylko każdy inaczej. Miller wiele się nauczył, jest człowiekiem błyskotliwym, natomiast Czarzasty nie. Jego działania były oparte na niesłychanej brutalności i nieliczeniu się z ludźmi. Na dodatek Nowa Lewica nie jest przekonującą. Sama nie wie, gdzie się lokować. Czy popiera trochę PiS czy raczej PO? Tusk ma trochę racji, że w układankach politycznych na przyszłość nie można tej formacji traktować poważnie. Jeżeli problemy socjalne są w Polsce tak duże, to dziwne, że lewica w Polsce nie potrafi ogarnąć tej sytuacji. Skoro rosną w Polsce nierówności, to i lewica powinna rosnąć, a zachowuje się tak, jakby tych problemów nie było.

PiS zajęło „działkę" socjalną. Być może lewica nie ma tam już czego szukać.

Jeżeli nie mają tam czego szukać, to po co istnieją? Muszą mieć własny język i mogą go mieć, chociażby z tego powodu, że nigdy nie było tak antykobiecej polityki, jaka jest teraz. PO próbuje się z tego wymigać. Uważa, że to nie jest ich sprawa. Zatem powinna się tym zająć lewica.

Właściwie dlaczego PO chce się wykręcić od walki o prawa kobiet?

Bo uznała, że wieś czy małe miasteczka nie dostrzegają tego problemu, a nie warto robić sobie wrogów w tamtych środowiskach. Podejrzewam, że taka jest kalkulacja, ale czy ona jest słuszna? Nie wiem, raczej nie. Poza tym uważam, że w polityce najważniejsza jest szczerość. Jeżeli polityk jest nieszczery, to ludzie to czują. Kaczyński jest szczery w swoim pryncypialnym rewolucjonizmie, w swojej nienawiści do wszystkiego, co go otacza. Natomiast nieszczerość Czarzastego wylewa się z niego. Kiedyś, gdy Richard Nixon startował na prezydenta, Amerykanom zadano proste pytanie – czy od tego faceta kupiłbyś używany samochód? Większość ludzi powiedziała – nie. I Nixon przegrał wybory. Czy od Czarzastego kupiłbym używany samochód – na pewno nie, bo wygląda na faceta, który by mnie chciał oszukać.

Czytaj więcej

Krzysztof Kawęcki: Zainfekowani lewackimi ideami

A od Tuska?

Myślę, że prędzej. Może byłby to samochód odpicowany, ale Tusk nie sprzedawałby mi grata jako nowego wozu. Podsumowując, PiS idzie na rozwalenie polskiego państwa, a opozycja niewiele może na to poradzić. To już nie są żarty. Fakt, że dziennie umiera kilkaset osób na Covid-19, że Czarnek rozwala szkolnictwo, że Polska wywala w błoto miliony euro dziennie, że rząd nie jest w stanie podejmować decyzji – to pokazuje, że państwo przestaje istnieć. Premier nie jest w stanie rządzić, a na dodatek jest kłamcą. Prezydent zaś byłby może świetnym trenerem narciarskim, ale nie głową państwa. Jest wyjątek – dobrze uzasadnione weto wobec ustawy medialnej, pokazujące, jak prymitywnymi motywami kieruje się PiS. To składa się na dramatyczną sytuację. PiS z całą pewnością jest najbardziej niepatriotyczną, antychrześcijańską i antynarodową formacją, jaka nam się przydarzyła.

Może 2022 rok będzie lepszy?

Nie sądzę. Wszystko będzie szło w kierunku dalszej radykalizacji i dalszej niemocy. Większość parlamentarna wisi dziś na jednym czy dwóch posłach. I PiS będą im stale ulegało. A wyjątkowo złości mnie Paweł Kukiz, który jest człowiekiem absurdalnym – wygaduje głupstwa, jest zadowolony z siebie i trzyma Zjednoczoną Prawicę za gardło. Jeżeli tacy ludzie, jak Łukasz Mejza i Paweł Kukiz, kręcą państwem, to z całą stanowczością stwierdzam, że znaleźliśmy się w sytuacji dramatycznej.

Wrzuca pan do jednego worka Mejzę i Kukiza?

Absolutnie tak. To jest ten sam typ człowieka. Prawdopodobnie Kukiz nikogo nie okradł i nie proponował, że wyleczy mnie za pomocą dotyku rąk, natomiast konsekwencje ich działań politycznych są takie same. Jeżeli mówi się o tym, że trzeba dać przedsiębiorcom prawo weryfikowania szczepień pracowników, co jest rozsądnym, pragmatycznym rozwiązaniem, a Kukiz mówi „nie", to nie obchodzi mnie, czy jest poważnym muzykiem. Dla mnie jest człowiekiem, który nie szanuje życia innych ludzi. Gdy sobie myślę o walkach frakcyjnych w obozie władzy, o podziale łupów, nominacjach tępaków w instytucjach kultury, dogadywaniu Piotra Glińskiego z faszystami, to ogarnia mnie groza. To nie ma prawa istnieć, a istnieje.

Czy spodziewa się pan, że rząd przetrwa cały 2022 rok?

Moim zdaniem przetrwa. PO nie ma powodu, żeby go wysadzić w powietrze, chociaż powinna. Natomiast bardzo dużo może zmienić wybuch wojny między Rosją a Ukrainą.

Dlaczego?

Staniemy twarzą w twarz z Rosją na wschodnich granicach. Znajdziemy się w pełni w sferze rosyjskich wpływów. Skłócona Polska stanie się głównym obiektem ingerencji rosyjskiej. To może być katastrofa. Polska jest bardzo słabym ogniwem Unii Europejskiej. Gdybym był np. Francuzem, to dzisiaj zadawałbym sobie pytanie: po cholerę przyjmowaliśmy do Unii kraje Europy Wschodniej. One się nie nadają, nie rozumieją Europy.

Tego faktu nie da się odwrócić.

Ale kraje starej Unii mogą powiedzieć – „nie ma co się z układać ze wschodnią częścią Unii Europejskiej. To nie są poważne państwa". A takie podejście oznacza brak życzliwości i niebranie pod uwagę interesów Polski. My, Polacy, płacimy za to, że Unia Europejska odwraca się od Polski. A w przyszłym roku będzie się działo to samo co w 2021 roku tylko bardziej.

Czytaj więcej

Antoni Kamiński: Podczas prywatyzacji nie było żadnych reguł

Nie ma pan żadnych dobrych myśli związanych z 2022 rokiem?

Nie. Co najwyżej to, że będzie lato i pójdę na długi spacer moimi łąkami. Ale lato też niesie ze sobą susze i inne zjawiska związane ze zmianą klimatu. Dlatego wszystkim tłumaczę, żeby wysyłali dzieci na dobre zachodnie uniwersytety. Wie pani co mnie przeraża? Coraz więcej ludzi, wydawało się poważnych, uważa, że trzeba z tym rządem się układać, kolaborować, iść na ustępstwa itd. Coraz głośniej słychać chór ludzi, którym brakuje odwagi i charakteru. To mnie dobija.

Za dwa lata będą wybory parlamentarne i wszystko może się zmienić.

Niech pani pomyśli, co to będzie za rząd, jak bardzo będzie skłócony. Ta wizja mnie nie cieszy. Ale to już jest temat na inną rozmowę.

Paweł Śpiewak

Socjolog, zajmuje się socjologią ogólną, socjologią polityki, zachodnią filozofią i teorią polityki oraz problematyką przemian politycznych i społecznych w Polsce i Europie Środkowej. Był posłem PO na Sejm V kadencji, w latach 2011–2020 był dyrektorem Żydowskiego Instytutu Historycznego. Jest stałym współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego", publikował też m.in. w „Rzeczpospolitej"

Plus Minus: 2021 rok, drugi rok pandemii, odchodzi w zapomnienie. Wiele nowych rzeczy się wydarzyło w ciągu ostatnich 12 miesięcy, wiele było kontynuowanych. A dla pana co było ważne?

Moim zdaniem to był bardzo kiepski rok i to w różnych wymiarach. Po pierwsze, mamy ogromną inflację, na którą nikt nie ma wpływu. Adam Glapiński, prezes NBP, głównie wygłasza niemądre komentarze w tej sprawie. Natomiast decyzje podejmuje złe albo spóźnione. Inflacja wpływa na kieszenie wszystkich ludzi, sam ją odczuwam. Ten wzrost cen tylko po części da się wytłumaczyć sytuacją międzynarodową. W USA też inflacja jest dość wysoka. Ale jej skala w Polsce zdecydowanie przekracza granice przyzwoitości i niewiele się dzieje dla ochrony dochodów ludności.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich