Bogusław Chrabota: Wnioski z globalizacji i geopolityki

Trzeba się zebrać do kupy w relacjach ze światem. Choć nie mam do końca pewności, czy ta władza to potrafi. Zabrnęła za daleko w kopaniu pod sobą dołów. Otoczyła się zaklęciami o patriotyzmie i suwerenności, a co jeszcze gorsze, przekonała swoich wyborców, że jako jedyna chroni narodowy depozyt. Jest nim niepodległość, narodowa tożsamość i godność oraz dobrostan przyszłych pokoleń. Inni, polityczni konkurenci czy najszerzej rozumiana opozycja, to albo zdrajcy i sprzedawczyki, albo enigmatyczni „skrajni lewacy”.

Aktualizacja: 07.12.2021 15:34 Publikacja: 22.10.2021 16:00

Bogusław Chrabota: Wnioski z globalizacji i geopolityki

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Praktyka opluwania przeciwników jest na krótką metę przydatna, bo tworzy wrażenie bezalternatywności po stronie sił dobra, ale na długą nie ma sensu, bo kłóci się z wewnętrznym mechanizmem demokracji, którym jest wymiana elit. Jeśli jesteśmy jako jedyni godni władzy, to jest ona dla nas, dla nikogo innego, i trzeba dołożyć wszelkich starań, by ją utrzymać. A to już wstęp do dyktatury. Dyktatury zaś, czego uczy historia, mają w sobie tak silny mechanizm deprawacji, że szybko się wywracają. I tu jak na dłoni widać brak logiki w stygmatyzacji opozycji. Na dłuższą metę (kilka dekad najwyżej) to zapowiedź fundamentalnej porażki.

Ale wróćmy do relacji ze światem. To nadzwyczajne i zapewne zakorzenione głęboko w psychologii jednego człowieka, że nie jesteśmy w stanie poukładać sobie relacji z żadnym partnerem, a sojusze są albo mizerne, albo krótkoterminowe. Najlepszym przykładem jest Weimar. Trójkąt Weimarski wydaje się z perspektywy ambicji piątego co wielkości w Unii Europejskiej narodu i państwa układem optymalnym. Po wyjściu ze Wspólnoty Wielkiej Brytanii byłby dla nas gwarancją obecności w sercu Unii Europejskiej. Utrzymując bliskie i zbalansowane relacje z Berlinem i Paryżem, moglibyśmy wspólną masą polityczną skutecznie grać o własne interesy i realnie uczestniczyć w procesie budowania integracji. Zawsze powtarzam, Unia to ciągły proces, a nie żadne status quo, i jej kształtowanie leży w interesie każdego uczestnika.

Czytaj więcej

Marek A. Cichocki: Granice prawnej integracji

Wracając do retoryki rządzących: chcą grać o Europę równych i suwerennych państw narodowych. Jak więc o nią grać – zapytam – nie będąc obecnym w sercu Unii, tylko wałęsając się na jej marginesie? Tylko współdziałanie z najmocniejszymi może dać taką szansę, ale Warszawa zdaje się tego nie rozumieć: agresja (zwłaszcza werbalna i medialna) wobec Niemców, kłótnie z Francuzami, opluwanie Brukseli są na porządku dziennym. W intencjach ma być to permanentnym dowodem na „uniesienie patriotyczne", ale z perspektywy realnych interesów Polski z największymi partnerami handlowymi aż razi ślepotą i naiwnością.

Wyszehrad – inny przykład. Silne relacje w czworokącie Warszawa–Praga–Bratysława–Budapeszt. Pomysł całkiem niegłupi, by stworzyć silną grupę interesów państw wschodniej flanki NATO i wschodniego skrzydła UE. Co z niego zostało? Dziś to tylko ruiny. Turów pokłócił nas z Pragą skutecznie i na długie lata. Budapeszt? Relacje z aktualnie rządzącymi na Węgrzech to już cywilizacyjne ryzyko, bo związki Orbána z Putinem są na tyle czytelne i silne, że jako jedyny przywódca z kręgu liderów Unii nie otrzymał zaproszenia na amerykański szczyt demokracji w grudniu tego roku. Nowogrodzka rozumie zresztą świetnie, jak niebezpieczny jest flirt Orbána z Kremlem; jak ognia boimy się węgierskich inwestycji w przemysły strategiczne. Czarna polewka podana koncernowi petrochemicznemu MOL w kontekście jego potencjalnej inwestycji w Orlen jest najlepszym tego dowodem.

Leżymy w samym środku Europy i transfer ze wschodu na zachód oraz z zachodu na wschód to nasza ważna szansa.

I Ameryka na koniec; szczęśliwie będziemy uczestniczyć w końcu w szczycie demokracji, ale wciąż w jakimś stopniu na cenzurowanym. Musieliśmy pochylić głowę i pokornie wypełnić na prośbę Departamentu Stanu kwestionariusz w sprawie wspólnych wartości. Ktoś powie, nie po drodze nam z demokratami, liczymy na powrót Trumpa. A jeśli nie wróci? Czyżby stara zasada „dłużej klasztora niż przeora" niczego nie nauczyła? Przyszłość Polski i Polaków to nie jest kwestia jednej czy dwóch kadencji. Władzy tej czy innej partii. Nie ogranicza jej także horyzont aksjologii tego czy innego pokolenia. Przyszłość Polski i Polaków to systematyczne i konsekwentne budowanie w ciągu dziesięcioleci kapitału demograficznego, politycznego i gospodarczego. Wzmacnianie państwa nie poprzez wywracanie ładu instytucjonalnego, a poprawianie instytucji. Budowę i pielęgnowanie niezbędnych sojuszy. Troskę o konkurencyjność i koniunkturę. Z uwzględnieniem realiów globalizacji i geopolityki.

Wiele o tym piszemy na łamach „Rzeczpospolitej" i pisać będziemy. Niezależnie, czy Szanowni Czytelnicy uznają to za ważny wkład w edukację obywatelską, czy tylko próżne rzucanie grochem o ścianę. Mamy obowiązek przypominać o niezbędnym pragmatyzmie. O tym, że leżymy w samym środku Europy i transfer ze wschodu na zachód oraz z zachodu na wschód to nasza ważna szansa. Że nasze miejsce jest w Unii Europejskiej, ale nie możemy zaniedbać relacji z Rosją czy Chinami. Że ważnym sojusznikiem są Stany Zjednoczone, ale do Berlina i Paryża bliżej. Że trzeba skutecznie budować... Ale najpierw zebrać się do kupy w relacjach ze światem. To wciąż obowiązek dziś rządzących. Czy jednak potrafią?

Praktyka opluwania przeciwników jest na krótką metę przydatna, bo tworzy wrażenie bezalternatywności po stronie sił dobra, ale na długą nie ma sensu, bo kłóci się z wewnętrznym mechanizmem demokracji, którym jest wymiana elit. Jeśli jesteśmy jako jedyni godni władzy, to jest ona dla nas, dla nikogo innego, i trzeba dołożyć wszelkich starań, by ją utrzymać. A to już wstęp do dyktatury. Dyktatury zaś, czego uczy historia, mają w sobie tak silny mechanizm deprawacji, że szybko się wywracają. I tu jak na dłoni widać brak logiki w stygmatyzacji opozycji. Na dłuższą metę (kilka dekad najwyżej) to zapowiedź fundamentalnej porażki.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich