Nacjonalizm, ksenofobia, getta ławkowe, mnóstwo narodowych mitów, klerykalizm, zaściankowość, analfabetyzm (i brak woli do walki z nim)... Wolność indywidualna nie była chyba wtedy największą wartością, równość i demokracja – też nie. Od samych początków ta nasza niepodległość kulała, stała na jednej nóżce. W PRL było źle, ale inaczej. Nienawidziłam komunizmu, działałam przeciw niemu, ale z perspektywy lat zaczynam doceniać dobre strony tego okresu. Odbudowa kraju, stworzenie ogromnych szans dla ludzi dawniej wykluczonych, powszechna edukacja, niezłe programy socjalne, równouprawnienie kobiet, sekularyzacja; polityka była co prawda w pełni zależna od ZSRR, ale społeczeństwo, szanse i możliwości obywateli i obywatelek urosły znacząco.
Również moja ocena III RP nie jest negatywna. Myślę, że w ciągu ostatnich 30 lat udało nam się osiągnąć naprawdę wiele. Zbudowaliśmy demokrację, względny dobrobyt, niezależną kulturę, niezły poziom edukacji, zmieniliśmy miasta, zmieniliśmy siebie, staliśmy się bardziej europejscy, bardziej nowocześni i otwarci. Sporo też było zaniedbań: wielu ludzi zostawiono własnemu losowi (np. pracowników PGR), polityka socjalna była traktowana jak działalność charytatywna, a nie jak inwestycja, choćby w demografię. Kraj się sklerykalizował, zatracił świeckość, co wynikało z oportunizmu polityków, a ostatecznie przyczyniło się do zwycięstwa antydemokratycznej partii. Kościół demokracji nigdy nie sprzyjał, a potrzebę politycznej władzy miał od zawsze. PiS okazał się dla niego partnerem idealnym. Uważam też, że – niestety – okres dekomunizacji i transformacji był zarazem okresem deemancypacji kobiet – powrotem do tradycyjnych ról, co wiązało się z ograniczeniem ich praw i perspektyw. Rządząca dziś partia, ale również każda władza przed nią, traktowała kobiety jako obywatelki gorszej kategorii; mniej autonomiczne, mniej odpowiedzialne. To trzeba zmienić.
Jestem optymistką i wierzę w postęp, w oświecenie, w emancypację, w demokrację. Mamy niepodległe państwo, cieszmy się i świętujmy, bo sporo nas ta walka o nie kosztowała. Ale dziś niepodległość nie jest wartością podstawową. Dziś trzeba działać razem, bo tylko w większej wspólnocie (europejskiej) uda nam się utrzymać dobrobyt, prawa, wolność.
Jeśli chodzi o najbliższe lata, to sądzę, że zagrożenia naszego wypracowanego przez poprzednie pokolenia status quo uda nam się pokonać. Nasza demokracja jest młoda. A z młodą demokracją jest jak z młodym organizmem, który nie osiągnął jeszcze odporności na choroby. Trzeba go szczepić i wzmacniać przeciwko siłom destrukcji takim jak populizm, autorytaryzm, fundamentalizm, autorytaryzm. Bronią powinna być nowoczesność, którą traktuję jako stan mentalności, a nie poziom techniki.
Notowała Katarzyna Płachta