Aleksander Stępkowski, dr hab. nauk prawnych uważający siebie nie tylko za sędziego Sądu Najwyższego, ale także za rzecznika prasowego tego sądu - i w tej roli chcącego komunikować się z opinią publiczną poucza sędziów Sądu Najwyższego. Stępkowski koncyliacyjnie ogłasza, że można szybko zakończyć, jak to nazywa, konflikt w SN. Jego zdaniem sprawa jest bardzo prosta: „Sędziowie, którzy kwestionują powołania innych sędziów, powinni przestać to robić”. To marzenie, w którym ogonek pragnie machać psem.
Aleksander Stępkowski nie jest sędzią Sądu Najwyższego
Aleksander Stępkowski doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest sędzią Sądu Najwyższego: nie został na to zaszczytne stanowisko powołany w legalny sposób. Co więcej, Stępkowski wie aż nadto dobrze, że nie jest uprawniony do wykonywania obowiązków rzecznika SN, ponieważ powierzyła mu to zadanie osoba, która nie jest sędzią Sądu Najwyższego, a zwłaszcza nie jest pierwszym prezesem tego sądu, czyli p. Małgorzata Manowska. Ona sama, a w ślad za nią Aleksander Stępkowski najzwyczajniej uzurpują sobie funkcje, których nie mają i w swoim teatrzyku odgrywają role przebierańców. Wyglądałoby to na tani slapstick gdyby nie intencja siania zamętu, a tym samym zamierzonego polaryzowania opinii publicznej. No i oczywiście skuteczność rozsiewanego chaosu informacyjno-poznawczo, któremu - o dziwo - ulega także część prawników, którzy mają przecież narzędzia intelektualne umożliwiające łatwe odsiewanie ziarna od plew.
Czytaj więcej
Sprawa jest bardzo prosta. Sędziowie, którzy kwestionują powołania innych sędziów powinni przestać to robić – mówi rzecznik Sadu Najwyższego sędzia Aleksander Stępkowski.
Szarża Stępkowskiego przywodzi na myśl wspomnienie skoków narciarskich oddanych przez Eddiego Edwardsa, który konsekwentnie w latach 80-tych zajmował w konkursach narciarskich zawsze miejsce ostatnie. Z tego powodu Edwards zdobył w światku sportowym oraz w mediach przydomek „Orzeł”.
Bezkonstytucyjne „nominacje” Andrzeja Dudy
Aleksander Stępkowski pozwala sobie na argumentowanie wobec sędziów Sądu Najwyższego z pozycji, jakby był im równy. Nie jest. Epolety przypięte w Ordo Iuris nie czynią nikogo sędzią Sądy Najwyższego. To nie ta droga do SN, proszę Waszmości. Nie udrożni jej niby-Krajowa Rada Sądownictwa, nie otworzą jej bezkonstytucyjne „nominacje” Andrzeja Dudy. Panie dr hab. prawa Stępkowski - przecież pan to wszystko wie.