Od początku pontyfikatu argentyńskiego papieża najwięcej emocji budzą jego spontaniczne i nieformalne wypowiedzi. Sławę zyskała odpowiedź Franciszka na pytanie o jego stosunek do homoseksualistów w czasie jednej z pierwszych rozmów na pokładzie samolotu 29 czerwca 2013 roku w drodze powrotnej ze spotkania z młodzieżą w Brazylii. Było to już wielokrotnie przywoływane jako przykład otwartości Franciszka: „Jeśli ktoś jest gejem i szuka Boga i ma dobrą wolę, kim jestem, by go sądzić?".
Tymczasem dla obrońców tradycji, kto jak kto, ale właśnie papież jest tym, który ma nie tylko prawo, ale i obowiązek – osądzać. Równie legendarne i sprawiające równie wiele kłopotu strażnikom ortodoksji są rozmowy Franciszka ze znanym włoskim antyklerykałem i ateistą, założycielem liberalnego dziennika „La Reppublica", Eugenio Scalfaro.
Mimo sprostowań i wyjaśnień biura prasowego Watykanu, które twierdziło, że w najbardziej kontrowersyjnych wypowiedziach przywoływanych przez Scalfaro doszło do przeinaczeń, a nawet manipulacji, sam Franciszek nigdy się z nich nie wycofał. Co więcej, wielokrotnie powtarzał, że jest antyklerykałem, że nie zamierza nikogo nawracać i szanuje poglądy każdego, również ateisty.
Zresztą nie chodzi tylko o spontaniczne wypowiedzi w rozmowach z dziennikarzami czy osobami prywatnymi. Również niektóre dokumenty poprzedzone wielomiesięcznymi, a czasem wieloletnimi studiami grup eksperckich spotykają się z ostrą reprymendą tradycjonalistów. Tak było z podpisaną niedawno w Dubaju deklaracją na temat relacji katolicko-muzułmańskich, którą wielu uznało za nazbyt spolegliwą wobec islamu. Również dokumenty wewnątrzkościelne, jak tzw. encyklika ekologiczna „Laudato si" czy posynodalna adhortacja o rodzinie „Amoris Laetitia". Pierwszą okrzyczano jako lewacką, a drugą jako nazbyt spolegliwą wobec postępowców i za mało wierną wobec tradycji Pawła VI i Jana Pawła II. Przy czym chodzi tu o komentarze nie tyle fundamentalistów religijnych, co wpływowych kardynałów, którzy oficjalnie domagali się od papieża wyjaśnień.
Niemniej, jak się rzekło, to właśnie spontaniczne i odruchowe wypowiedzi papieża Franciszka rozgrzewają emocje do czerwoności. Moim zdaniem mówią one więcej o argentyńskim papieżu niż wyważone wypowiedzi ex cathedra. Z tej prostej przyczyny, że objawiają kim on tak naprawdę jest i co tak naprawdę myśli. Nie oznacza to wcale, że wypowiedzi oficjalne są zafałszowane czy zmanipulowane. Są po prostu wyważone i napisane w taki sposób, że próbują godzić różne, często wzajemnie się wykluczające, racje. Stąd sprawiają wrażenie, że chcą zadowolić wszystkich, co kończy się zwykle zniechęceniem i poczuciem frustracji, zarówno postępowców oczekujących większego otwarcia i radykalizmu, jak konserwatystów przerażonych brakiem ciągłości z tradycyjnym nauczaniem.