Emmanuel Macron obrazoburczo stwierdził, że NATO znajduje się w głębokim kryzysie i na poziomie strategicznym praktycznie przestało istnieć, ponieważ brakuje koordynacji między USA i Europą. Zdaniem francuskiego prezydenta Europa powinna coraz poważniej myśleć o strategicznej autonomii, z czym wiąże się konieczność naprawy relacji z Rosją. Co do tej ostatniej kwestii, Macron nie ma wątpliwości, że byłby to długotrwały proces „rozłożony nawet na 10 lat” i że nie ma na niego zgody w Europie, m.in. Polski. Jednak dalsza niechęć do podjęcia dialogu z Moskwą byłaby „wielkim błędem”.
Przeciw jego wizji natychmiast wystąpiła kanclerz Angela Merkel, a niedługo później w obronie NATO stanęła nowa szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Reakcje wśród polskich komentatorów były jednobrzmiące: słowa Macrona to „manifest francuskiego egoizmu i nacjonalizmu” – pisał Witold Jurasz w Onecie, a Jędrzej Bielecki dopowiadał w „Rzeczpospolitej”, że Francja, podobnie jak Rosja, tęskni za imperium i „marzy o partnerstwie z Rosją”. Według Macieja Czarneckiego („Gazeta Wyborcza”) Macron podkopuje nie tylko NATO, ale także jedność Europy, a Witold Waszczykowski podsumował w „Rzeczpospolitej”, że występuje jako samozwańczy lider Europy z ofertą skompromitowanej polityki appeasementu wobec Rosji.
Besztanie lekarza
Zadziwiająco zgodna jest ta reakcja, od lewa do prawa właściwie identyczna. A przecież Macron powiedział w istocie rzecz zupełnie oczywistą: Stany Zjednoczone odwracają się od Europy – i nie zaczęło się to od Trumpa, ani po jego odejściu ten proces się nie zatrzyma. Co w takim razie jest kontrowersyjnego w stwierdzeniu, że „trzeba dogłębnie przemyśleć nasze bezpieczeństwo i elementy naszej suwerenności”? Takich w gruncie rzeczy oczywistych konstatacji jest w tym wywiadzie więcej, łącznie z uwagą, że to Orbán odgrywa kluczową rolę intelektualną i polityczną w Grupie Wyszehradzkiej. Wyrzekanie na Macrona w Polsce, ta fala krytyki, jaka się podniosła wśród komentatorów różnej orientacji, przypomina nieco besztanie lekarza za to, że powiedział, iż pacjent jest w ciężkim stanie.
Zastanówmy się lepiej, czy rzeczywiście poglądy Macrona są tak obrazoburcze i czy na pewno są niezgodne z polskim interesem narodowym?
Macron ma powody, by narzekać na dysfunkcjonalność sojuszu, i nie jest pierwszym zachodnim przywódcą, który to czyni. USA wykorzystują NATO jedynie wtedy, gdy jest im potrzebne, często nie konsultując swych decyzji z europejskimi partnerami. Turcja, która jest członkiem sojuszu, również prowadzi politykę wbrew interesom amerykańskich i europejskich partnerów. W dodatku większość państw Europy Zachodniej, mimo formalnych zobowiązań, nie wydaje 2 proc. PKB na obronność. Na tym wszystkim cierpi spoistość i wiarygodność Sojuszu.