Dla Francji moment na przejęcie przywództwa w Unii nie może być lepszy. „El Pais" właśnie odnotował, że od kiedy w lutym Madryt odwiedził prezydent Peru Martin Vizcarra Cornejo, hiszpański premier Pedro Sanchez nie przyjął żadnego zagranicznego przywódcy. To miara paraliżu kraju, który zmaga się z katalońską irredentą i gdzie w ciągu czterech lat czterokrotnie odbyły się wybory parlamentarne.
Boksujące się od trzech i pół roku z brexitem Zjednoczone Królestwo wywołuje już na świecie uśmieszki politowania. Ale niewiele lepsza jest sytuacja we Włoszech, gdzie dni lewicowego rządu Giuseppe Contego są policzone – tak szybko w sondażach rośnie poparcie dla populistycznej Ligi Matteo Salviniego i skrajnie prawicowego ugrupowania Bracia Włosi. W Berlinie zaś powszechne jest wrażenie, że koalicja CDU/CSU-SPD dogorywa wobec z jednej strony załamania poparcia dla socjaldemokratów, a z drugiej znakomitych wyników Zielonych i Alternatywy dla Niemiec (AfD).
Polska alternatywa
Wśród sześciu dużych krajów Unii tylko Polska może w tej sytuacji równać się pod względem stabilności politycznej z Francją, gdzie wybory prezydenckie odbędą się dopiero w 2022 r. Podczas wystąpienia w KSAP w połowie października, szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz uznał zresztą, że Warszawa stała się alternatywnym biegunem dla integracji w stosunku do Paryża, kładąc m.in. nacisk na otwartą konkurencję w ramach jednolitego rynku, zaniechanie budowy federalnego, europejskiego państwa i dbałość o stosunki transatlantyckie.
Dlatego to bez konsultacji z Polską, ale także z Niemcami, francuski prezydent zaczął wdrażać program integracji nakreślony w wywiadzie sprzed kilku dni. W piątek Paryż przesłał do unijnych stolic dokument, który ma nakreślić nowe zasady poszerzenia Unii. Ma to być proces zawierający aż siedem etapów, który da gwarancje, że kraj kandydacki nie tylko trwale wdraża zasady państwa prawa, ale także osiąga pewien poziom rozwoju gospodarczego względem Unii. W praktyce to oznaczałoby odłożenie na kilkadziesiąt lat poszerzenia Wspólnoty o kraje zachodnich Bałkanów. Polska, która w lipcu gościła w Poznaniu doroczne spotkania z udziałem kanclerz Merkel tzw. procesu berlińskiego poświęconego integracji tej części Europy, w tym punkcie jest zdaniem Czaputowicza bliższa Niemcom niż Francja.