Co roku tego dnia Reporterzy Bez Granic (RSF) publikują raport o dziennikarzach zabitych i prześladowanych podczas pełnienia obowiązków. To również data dorocznej publikacji przez RSF Światowego Indeksu Wolności Prasy, który pokazuje geografię wolnych mediów.
Tegoroczny indeks napawa optymizmem, Polska zajęła 47. pozycję, skacząc o dziesięć miejsc do góry. To fantastyczna wiadomość, zważywszy, że w 2022 roku zajmowaliśmy 66. miejsce, za Czarnogórą, Papuą Nową Gwineą i Ghaną. Nie muszę dodawać, że był to najgorszy wynik w historii i koronny dowód, że rządzący nie potrafili sobie radzić z fundamentalną dla współczesnych demokracji wartością, jaką jest wolność słowa.
zginęło w ubiegłym roku na świecie w związku ze swoją pracą. To najmniejsza liczba od wielu lat
(dane z raportu organizacji Reporterzy Bez Granic)
2023 rok przyniósł poprawę, podnieśliśmy się o dziewięć miejsc, ale wciąż odstawaliśmy od światowych liderów. W 2024 roku jest jeszcze lepiej, niemniej 47. miejsce, za Kostaryką, Mołdawią i Armenią, nie powinno napełniać nas specjalną dumą. To krzyczące 47. miejsce powinno być za to solą w oku zarówno władzy, jak i samych dziennikarzy. Co prawda to władze (rząd, parlament i sądy) odpowiadają za jakość legislacji, orzekania i standardy ochrony wolności słowa, ale jest tu sporo miejsca także dla naszej profesji.
Musimy być zorganizowani, solidarni, trzymać się zasad profesjonalizmu i umieć chronić naszych odbiorców zarówno przez fake newsem, kampaniami nienawiści, jak i oszukańczym pseudodziennikarstwem z portali społecznościowych. Zwłaszcza ta zaraza ostatnio szeroko u nas się rozpleniła. Rożnego typu byli dziennikarze i zawodowi hejterzy kupczą kłamstwem i prawdą, rozsiewając pogardę i nienawiść. Wyjątkowo ponury jest fakt, że inspiracje do takich działań wychodzą z polskiej polityki, także ze sfer parlamentarnych. Nie potrafimy, jako dziennikarze, się temu przeciwstawić, mimo iż mamy coraz więcej środowiskowych instrumentów, jak choćby świeżo powołana Rada Polskich Mediów. Jak dotąd nie znalazła czasu, by się zająć tym problemem, bo wciąż walczy z pozostałościami państwa PiS. Można tylko mieć nadzieję, że to błąd wieku młodzieńczego i kiedyś to się zmieni.