Wtorkowe posiedzenie rządu miało precedensowy charakter. Na zaproszenie Donalda Tuska wzięli w nim udział dwaj najważniejsi generałowie – szef sztabu oraz dowódca operacyjny Wojska Polskiego – a także szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Donald Tusk chce przejąć inicjatywę w kwestii bezpieczeństwa
„Bezpieczeństwo, głupcze!”, parafrazował hasło Billa Clintona Donald Tusk, podkreślając, że to właśnie te kwestie są teraz kluczowe. Zaproszeni goście mieli wraz z ministrami skonsultować sytuację po irańskim ataku na Izrael. Choć premier wbijał szpile, jedna po drugiej, poprzednikom, a także samemu prezydentowi Andrzejowi Dudzie (który poleciał do USA), podkreślał konieczność zachowania jedności wszystkich sił w państwie wobec wyzwania, jakim jest niestabilna sytuacja na świecie.
Ale cel tego spotkania był też inny. Dotąd to prezydent w kluczowych sytuacjach zapraszał do siebie premiera na posiedzenia albo Rady Gabinetowej, albo Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Teraz to Donald Tusk był gospodarzem wyjątkowego posiedzenia rządu, w formie – nazwijmy to – Rada Ministrów Plus. Wyglądało to jak próba dyskretnego przejęcia inicjatywy z rąk prezydenta.
Spotkanie Dudy z Trumpem może się okazać Tuskowi na rękę
Tym bardziej że Andrzej Duda leci właśnie do USA na spotkania w ONZ, ale najprawdopodobniej spotka się również z Donaldem Trumpem, który bliski jest otrzymania nominacji republikańskiej na kandydata w tegorocznych wyborach prezydenckich. Dla premiera spotkanie Dudy z Trumpem to zarazem kłopot i prezent. Kłopot, bo wygrana Trumpa może stać się jednym z najpoważniejszych czynników wpływających na bezpieczeństwo, albo właśnie jego brak, w naszym regionie. Trump nie chce pomagać Ukrainie, a bez zachodniej, a przede wszystkim amerykańskiej, pomocy Ukraina przegra wojnę z Rosją, co będzie miało kolosalne znaczenie dla przyszłości Europy Środkowej.