Niedawno wróciłem z Ukrainy. Przez tydzień planowaliśmy jako UNOPS i UNGC Poland kolejne działania na rzecz odbudowy tego kraju. Cel to nie zwalniać i nie zatrzymywać programów odbudowy. Także dlatego, że dają one ludziom nadzieję. Lista już odbudowanych budynków się wydłuża. W tle pracujemy nad tak ważnymi kwestiami jak sektor energetyczny, wsparcie dla sieci dystrybucji krwi, w szczególności centrów pobrań i magazynowania krwi oraz odbudowy szkół i szpitali. Trwa ponowne zabezpieczenie kraju przed zimą. Nie czekamy na koniec wojny. Odbudowa trwa i jedyne, czego brakuje, to presji mediów na polityków i zaangażowania polityków w dalsze wsparcie dla Ukrainy. Coraz silniej odczuwam obawę Ukraińców, bojących się osamotnienia, zostawienia sam na sam z agresywną Rosją. Wiedzą, że wtedy Ukraina nie przetrwa.
1 września trening w szkole z rozpoznawania min
Przez sześć dni pracy przeżyliśmy cztery ataki rakietowe na Kijów. Ciężko się pracuje, biegając ciągle do schronu. Piszę o tym, bo mam wrażenie, że powoli zapominamy w Polsce, jak wygląda ukraińska rzeczywistość. A ona jest skrajnie odmienna od tej naszej, bo naznaczona codziennym strachem. Ukraina ma też nowe wyzwania. Dobry przykład to szkoła podstawowa w Buczy, gdzie byliśmy pod koniec sierpnia i oglądaliśmy przygotowania do nowego roku szkolnego. W jeszcze pustej, ale już odremontowanej ze zniszczeń wojennych szkole, przy głównym wejściu, jest wystawa min przeciwpiechotnych i min pułapek. Został też przygotowany trening dla wszystkich klas z rozpoznawania min. Tym właśnie z konieczności musiała powitać dzieci 1 września szkoła w Buczy. Podobna wystawa jest w urzędzie miasta. Bo niestety najsmutniejszą konsekwencją każdej wojny konwencjonalnej są miny, podobnie jak ofiary wśród ludności cywilnej. Należy przypomnieć, że od 24 lutego 2022 r. w Ukrainie z powodu działań wojennych zginęło 510 dzieci, a kolejnych 1145 odniosło obrażenia.
Czytaj więcej
W ciągu półtora roku wojny miny lądowe - wraz z niewybuchami, pociskami artyleryjskimi i innymi śmiercionośnymi urządzeniami - objęły obszar Ukrainy, który można porównać do obszary Florydy lub Urugwaju.
Wraz z zespołem UNOPS Ukraina byliśmy na terenach na północ od Kijowa, o które toczyły się walki w pierwszej fazie rosyjskiej agresji. Skończyły się one na tym odcinku frontu zajęciem i brutalną okupacją m.in. Buczy i Irpienia oraz ostrzałem artyleryjskim przedmieść Kijowa. Wszędzie tam, gdzie były wojska rosyjskie, zostały miny. Najwięcej jest przeciwpiechotnych oraz min pułapek. Skala jest porażająca. Ukraina jest obecnie najbardziej zaminowanym państwem na świecie. Aż 30 proc. jej terytorium jest zagrożone przez oznaczone lub uprawdopodobnione pola minowe. Nasz kolega z UNOPS i jeden z najlepszych na świecie ekspertów od rozminowywania David McMahon oszacował, że koszty związane z usunięcie min z Ukrainy to nie mniej niż 37 mld dol., i jest to praca na lata. Miny są używane masowo, głównie przez Rosjan.
Warto przypomnieć, że jedynie miny przeciwpancerne to broń konwencjonalna, która jest dopuszczona przy konflikcie zbrojnym, natomiast miny przeciwpiechotne są zakazane przez prawo międzynarodowe i zdelegalizowane przez Konwencję ottawską z 1997 r. Sygnatariuszem tego dokumentu jest Ukraina, ale niestety nie Rosja. Chichot historii polega na tym, że Ukraina już zaczęła niszczyć swoje zapasy min, ale przestała to robić, gdy w 2014 r. rozpoczęła się wojna na wschodzie. Tym sposobem aneksja wschodnich terytoriów Ukrainy przez Rosję zatrzymała tak potrzebny w tym regionie proces rozbrojenia. Po 24 lutego proces zbrojeń jedynie przyspieszył, i to na całym świecie. To jedna z głównych trosk sekretarza generalnego ONZ i wyzwanie dla społeczności międzynarodowej. W tle są ogromne koszty. Wystarczy przypomnieć, że w zeszłym roku na zbrojenia globalnie wydano 2,3 bln dol. Tymczasem oszacowane przez Bank Światowy w lutym tego roku koszty odbudowy Ukrainy to 411 mld dol. Kolejny raport Banku Światowego jest w przygotowaniu i poznamy znacznie wyższą sumę.